Używany Nissan Primera P12 (2001-2007)
Primerę P12 zazwyczaj uważa się za wpadkę jakościową Nissana. Rzeczywiście, nie był to pojazd wybitny, ale grono zadowolonych z niego użytkowników jest całkiem spore.
Jeśli gra się tak odważnie jak Nissan, skończy się to albo spektakularnym sukcesem, albo katastrofą. Ten pierwszy przypadek dotyczy Qashqaia, a drugi - opisywanej Primery. Nabywcy nowych aut z daleka obchodzili ten udziwniony model. Nawet po liftingu z 2004 r. (na rok modelowy 2005) sprzedaż prezentowała tragiczny poziom: w 2005 r. kupiono 36 tys. sztuk Primery i 120 tys. egzemplarzy Toyoty Avensis.
Jako auto z drugiej ręki, Primera budzi mocno mieszane uczucia. Nie można jej odmówić istotnych zalet (przestronność, bogate wyposażenie), ale trudno też przeoczyć, że jest pojazdem o skomplikowanej konstrukcji, w którym wiele rzeczy może się zepsuć. Renomę psuje dodatkowo szerokie korzystanie przez Nissana z podzespołów Renault (obie firmy tworzą alians), w tym z kompletnego diesla 1.9 dCi.
Pełna N-Formacja
W gamie nadwozi znalazł się sedan, liftback i kombi. Niezależnie od wersji, pasażerowie mają w środku naprawdę sporo miejsca. Szkoda tylko, że bagażnik sedana nawet po powiększeniu nie jest praktyczny, bo otwór w tylnej kanapie ma zbyt małą powierzchnię. W kombi i liftbacku problemu nie ma, dodatkowo w tym pierwszym cieszą takie drobiazgi jak haki do mocowania bagażu i podwójna podłoga.
Producent postawił na wyjątkowo bogate wyposażenie: środkowy panel z wielkim wyświetlaczem (N-Form) robił dobre wrażenie, ale też przerażał klientów nienawykłych do technicznych nowinek. Użytkownicy donoszą jednak, że jego obsługa jest prosta, a jedyną poważną wadą - konieczność zapinania pasów za każdym razem, gdy chce się włączyć kamerę cofania. W 2004 r. układ N-Form zmodernizowano, dodając wyświetlacz kolorowy i zegary Fine Vision (widoczne po przekręceniu kluczyka).
W standardzie wersji po liftingu było 6 poduszek powietrznych, a tylko odmiana 1.8 nie miała seryjnego ESP.
Trudno wskazać najbardziej niezawodny silnik. Wiele przemawia za tym, że najlepszą wersją Primery jest benzynowy wariant 2.0. Model 1.6 jest trochę za słaby i rzadko spotykany, natomiast w 1.8 szybko poddają się pierścienie tłokowe. Silnik zaczyna spalać olej i niemiłosiernie dymić. W trakcie oględzin polecamy ustawić samochód w dowolnym garażu lub warsztacie i zgasić na chwilę światło, wówczas dym będzie najłatwiej zauważalny. Wymiana pierścieni w 1.8 to koszt co najmniej 2000 zł.
Nissan Primera P12 (2001-2007)
Używany Nissan Primera P12 (2001-2007) - czytaj artykuł
Dwa razy remont proszę
To i tak niewielka kwota w porównaniu z wydatkami, jakie grożą nabywcom wersji 1.9 dCi. Problem obracania się panewek i odkręcania się korbowodów nie jest jej obcy. Są osoby, które remontu 1.9 dCi dokonywały dwukrotnie, a i to nie chroni przed ponowieniem się usterki na innym cylindrze i korbowodzie. Wersja 2.2 dCi jest pod tym względem trwalsza, ale odradzamy jej zakup, jeśli auto nie ma polskich tablic. Opłaty celne będą bardzo wysokie: w końcu to "luksus" (pojemność powyżej 2 litrów). Najtrwalszy diesel to 2.2 DI - jest jeszcze konstrukcją Nissana, ma wtrysk bezpośredni, ale bez common rail.
Odradzamy wersję z bezstopniową skrzynią CVT: w razie awarii nie bardzo jest gdzie szukać pomocy. Na szczęście to nadzwyczaj rzadka opcja.
W kwestii awarii nie dotyczących silnika: to nie ich poważny charakter uprzykrza eksploatację Primery, tylko częste psucie się tych samych elementów. Np. świeżo założony przewód od płynu wspomagania kierownicy potrafi spaść po 3 miesiącach, potem kolejny itp. Ekran centralny może nagle zacząć wyświetlać obraz z kamery cofania, moment później - znów działać normalnie.
Nieustająco do wymiany jest coś w zaawansowanym przednim zawieszeniu - jeśli akurat nie górne wahacze, to pewnie łączniki stabilizatora albo wahacze dolne ze specjalnymi olejowymi tulejami (wylany olej - wahacz do wymiany). I tak w kółko. A części są zauważalnie droższe niż do samochodów europejskich.
Jak na samochód japoński (przynajmniej z nazwy), Primera kosztuje bardzo mało. Egzemplarz z 2005 r. można mieć za 16 tys. zł. Toyota Avensis z tego samego rocznika kosztuje 10 tys. zł więcej i też nie daje gwarancji braku problemów. Honda Accord jest droższa o 12-13 tys. zł, a więc prawie dwukrotnie. Raczej się nie zepsuje, ale mogą ją ukraść. Na tym tle Primera zaczyna jawić się jako ciekawa propozycja, jednak trzeba pamiętać, żeawaryjnością bliżej jej do Renault niż do rywali z Japonii.
Nissan Primera P12 (2001-2007) - podsumowanie
Lista typowych problemów Primery jest podobna jak w innych autach tej klasy, tyle że ich usuwanie wypada drożej i jest bardziej czasochłonne. Pod kątem czysto mechanicznym Primera nie jest zła (może z wyjątkiem zużycia oleju w 1.8), ale jednak przedobrzono trochę ze stopniem skomplikowania elektroniki.
Nissan Primera P12: historia modelu2001: prezentacja modelu P12.2002: rozpoczęcie sprzedaży na rynku europejskim.2004: lifting, unowocześnione wnętrze (kolorowy ekran), silnik 1.9 dCi znika wkrótce później z oferty.2007: zakończenie produkcji, brak następcy.
Nissan Primera P12: typowe usterki i problemy
- Nietrwałe przednie zawieszenie: praktycznie zawsze jest coś do wymiany, zwłaszcza po zimie.
- Uszkodzenia panewek korbowodów w 1.9 dCi: częściowo odpowiadają za to użytkownicy, przeciągający termin zmiany oleju.
- Wycieki płynu wspomagania kierownicy: usterka częsta i stale powracająca.
- Szwankujący ekran centralny: wina wiązki elektrycznej.
- Brak styku z masą w tylnej lampie: łatwo to wyczyścić.
- Zużycie oleju w 1.8.
Wersja | 1.8 | 2.0 | 1.9 dCi | 2.2 dCi |
Silnik | benzynowy | benzynowy | turbodiesel | turbodiesel |
Pojemność skokowa | 1769 cm3 | 1998 cm3 | 1870 cm3 | 2184 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | R4/16 | R4/16 | R4/8 | R4/16 |
Moc maksymalna | 116 KM | 140 KM | 120 KM | 136 KM |
Maksymalny moment obrotowy | 163 Nm | 192 Nm | 270 Nm | 314 Nm |
Osiągi | ||||
Prędkość maksymalna | 188 km/h | 205 km/h | 195 km/h | 203 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 11,9 s | 9,6 s | 10,8 s | 10,2 s |
Średnie zużycie paliwa w l/100 km | 7,4 | 8,7 | 5,7 | 6,1 |
Tekst: Tymon Grabowski, zdjęcia: Rafał Andrzejewski