Unia uzna twój samochód za złom? Rzecznik uspokaja, ale mnie nie przekonuje

Unia Europejska nie zakaże wymiany silnika i nie będzie uznawać za odpad samochodów, w których doszło do poważnej awarii jednostki napędowej. Rzecznik KE ds. środowiska i transportu Adalbert Jahnz uspokaja, że wokół projektu przepisów dotyczących złomowania pojazdów narosło wiele "mylących twierdzeń" i "dziwacznych pomysłów". Nie oznacza to jednak, że handlarze używanymi samochodami mogą spać spokojnie.

Pod koniec listopada przez polskie media przetoczyła się dyskusja dotycząca projektu unijnego rozporządzenia dotyczącego pojazdów wycofanych z eksploatacji. Sporo kontrowersji do liczącego 115 stron projektu wzbudziła treść załącznika nr 1. Określa on, w jakich sytuacjach samochód będzie mógł zostać uznany za odpad. 

Jeszcze samochód czy już odpad? Unia uzna twoje auto za złom?

Większość wymogów, jak np. te dotyczące całkowitego zalania, korozji perforacyjnej czy spalenia, jest zupełnie jasna i zrozumiała. Niepokój wzbudził jednak zapis dotyczący wymiany jednostki napędowej. W części A (kryteria oceny możliwości naprawy pojazdów) przeczytać można m.in., że:

Reklama

Tak sformułowany zapis wprowadził sporo zamieszania i wzbudził uzasadnione obawy wśród osób żyjących z handlu używanymi samochodami. Trudno bowiem rozszyfrować, co kryje się pod sformułowaniem "utrata pierwotnej identyfikacji pojazdu", skoro sama Unia od wielu lat traktuje przecież jednostkę napędową jako część wymienną. 

Unia Europejska nie zakaże wymiany silnika w twoim aucie

Nowe światło na zapisy dyskutowanego szeroko projektu rzucił właśnie TVN24, którego dziennikarzom udało się dotrzeć do Rzecznika Komisji Europejskiej ds. środowiska i transportu - Adalberta Jahnza. Przedstawiciel KE tłumaczy, że - zapis "oczywiście nie dotyczy standardowych samochodów", a jedynie wąskiej grupy pojazdów, w których jednostka napędowa stanowi "pierwotny" element identyfikacji. Mówiąc wprost - chodzić może np. o rzadkie pojazdy "kolekcjonerskie", w których konkretny silnik stanowi o wartości pojazdu, a jego wymiana powoduje, że pierwotne cechy i wartość samochodu zostają utracone.

Nowe przepisy o złomowaniu pojazdów. Używane części mają być tańsze

Adalbert Jahnz tłumaczy, że wbrew panującej narracji, wiele z przepisów projektowanego rozporządzenia ma na celu ułatwienie naprawy pojazdów, chociażby przez łatwiejszy dostęp do części zamiennych z odzysku. Wśród celów szczegółowych rozporządzenia wymienia się m.in. "ułatwienie i zwiększenie usuwania, ponownego użycia, regeneracji i recyklingu materiałów, części i komponentów znajdujących się w pojazdach". Wskaźnikiem jego realizacji ma być np. "wzrost ilości części i komponentów ponownie używanych i poddawanych recyklingowi" oraz - właśnie - "niższe koszty napraw dla właścicieli pojazdów".

Unijne przepisy o złomowaniu aut uderzą w oszustów?

Jahnz rzuca też nowe światło na kulisy powstawania nowego projektu, którego pierwsza wersja opublikowana została w lipcu bieżącego roku. Rzecznik tłumaczy, że jedną z idei procedowanego dokumentu jest "uszczelnienie" rynku UE. Nie chodzi jednak o utrudnienie kierowcom napraw samochodów, lecz zatamowanie zjawiska "wyparowywania" samochodów.

Z danych KE wynika, że każdego roku z państw członkowskich UE "znika" od trzech do czterech milionów starych pojazdów. Wiele z nich sprzedawanych jest za granicę jako samochody używane, chociaż w rzeczywistości "nie nadają się do użytku" i powinny być klasyfikowane jako odpad.

Czy twoje auto to już złom? Rzecznik uspokaja, ale mnie jeszcze nie przekonał

Chociaż rzecznik stara się studzić emocje, nie oznacza to, że handlarze nie mają żadnych powodów do obaw. Jahnz nie precyzuje chociażby, czy użyte przez niego słowo "znika" odnosi się do konkretnego kraju czy - szerzej - całego obszaru UE. Łatwo przecież wyobrazić sobie sytuację, gdy samochód uznany za odpad np. w Niemczech, po dokonaniu niezbędnych napraw wraca na drogi Bułgarii, Polski czy np. Rumunii. W dyskutowanym kształcie rozporządzenia (pkt 2 do załącznika I w części A), czytamy jednak, np., że:            

Tego rodzaju zapis - istotnie - wskazywać może na chęć zastopowania przepływu uszkodzonych pojazdów z krajów Starej Unii na - zdecydowanie mniej zamożne - peryferia Wspólnoty, co w konsekwencji potęgować może wykluczenie komunikacyjne. Dość przypomnieć, że każdego roku, w ramach prywatnego importu na polskie drogi trafia około 800 tys. używanych - często uszkodzonych - samochodów z zachodu, czyli blisko dwukrotnie więcej niż wynosi liczba rejestracji nowych pojazdów.

Z drugiej strony, należy podkreślić, że projekt nowych przepisów znajduje się dopiero na początku swojej drogi legislacyjnej, więc jego wprowadzenie w obecnym brzmieniu wydaje się skrajnie mało prawdopodobne, a prace nad nim toczyć się będą jeszcze przez długie miesiące (jeśli nie lata).  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody używane
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama