Testujemy używane: Ford Escort
Tym razem, w dziale używane przedstawiamy auto, które od zawsze cieszyło się sporym wzięciem. Było ładne, tanie, wygodne i mało uciążliwe w eksploatacji.
Samochód na starym kontynencie panował dłużej niż nie jeden ród królewski, kilkukrotnie zdobywając miano najlepiej sprzedającego się auta. Ten model znamy wszyscy i ma on dłuższą historię niż niejeden zabytek w rodzimym kraju człowieka, którego nazwisko przez tyle lat woził dumnie na masce...
Pierwszy Ford Escort, bo o nim mowa, powstał jeszcze w epoce lodowcowej. Na Zachodzie ludzie słuchali Beatlesów, na Wschodzie Breżniewa. Był rok 1967. Samochód miał niewiele wspólnego z tymi, które znamy obecnie. Posiadał klasyczny układ napędowy i nad wyraz skromne wyposażenie. Mimo to, szybko stał się rynkowym przebojem i produkowane w Anglii i Niemczech modele mk. I oraz mk. II cieszyły się ogromną popularnością. Prawdziwa rewolucja przyszła jednak w 1980 roku. Wtedy to, niemal cały świat żył tylko dwiema wiadomościami. Pierwszą, że w Polsce powołano do życia NSZZ Solidarność, a drugą, że na rynku pojawił się właśnie Escort trzeciej generacji...
Samochód zaprojektowano od podstaw tak, by żaden Golf nie mógł mu zagrozić. Bardzo przestronne i ciekawie stylistycznie nadwozie, dobre silniki i co najważniejsze, zastosowanie napędu na przednią oś. Takie podejście musiało się sprawdzić. Escort przez kilka ładnych lat był niekwestionowanym liderem swego segmentu i najlepiej sprzedającym się autem w Europie.
Dziś już coraz trudniej o jeżdżącego mk. III, który nie kwalifikowałby się jeszcze do kasacji, ale ostatnie modele (mk. VI/VII) z końca lat dziewięćdziesiątych stanowią łakomy kąsek dla poszukujących niedrogiego i przestronnego pojazdu. Czy słusznie?
Konkurencja w klasie jest silna, a Escort, nawet ostatniej generacji, to motoryzacyjny emeryt. Golf i Astra pod wieloma względami wypadają lepiej. Ford nie ma się jednak czego wstydzić. Cena jest atrakcyjna, a samochód oferuje sporo.
Escorty występowały w kilku wersjach nadwoziowych. Trzy i pięciodrzwiowe hatchbacki, sedan (niegdyś Orion) pojemne kombi czy uroczy kabriolet. W Polsce zdecydowanie najłatwiej o auto z pięciorgiem drzwi, które z powodzeniem może pełnić rolę pojazdu rodzinnego. Nadwozia, mimo że posunięte w latach są przestronne, a bagażnik o pojemności 380 litrów bardzo ustawny.
We wnętrzu wygodnie podróżować będą cztery osoby. O ciepły nastrój zadba welurowa tapicerka i wygodne fotele. Zwłaszcza te przednie zasługują na pochwałę. Zapewniają przyzwoite trzymanie boczne i nawet po kilkusetkilometrowej trasie nie ma się ochoty rozszarpać ich na kawałki. Z tyłu również nie jest najgorzej. Przestrzeni dla nóg mogłoby być wprawdzie więcej, ale wyraźnie za ciasno zrobi się dopiero, gdy miejsce na kanapie zajmą trzy pełnowymiarowe osoby.
Escorty nigdy nie grzeszyły bogactwem wyposażenia. O wspomaganiu kierownicy czy "elektryce" można było jedynie marzyć, dopłaty wymagał nawet obrotomierz. Wraz z upływem czasu, gdy operacje plastyczne nie były już w stanie zataić podeszłego wieku konstrukcji, Ford postanowił zmienić kurs. Nowe Escorty nierzadko dostawały w posagu poduszki powietrzne, ABS, welurową tapicerkę, drewnopodobne wykończenie czy nawet klimatyzację.
Wszystkich silników, jakie spotkać można pod maską Escorta, nie sposób wymienić. Stanowiły one niemal pełny przekrój przez historię motoryzacji. Poczynając od archaicznych 1,1 l i 1,3 l (z wałkiem rozrządu w kadłubie) przez głośne i ospałe wolnossące Diesle, a na nowoczesnych i dynamicznych jednostkach serii Zetec kończąc. Naszym zdaniem, godne polecenia są zwłaszcza te ostatnie. Dziewięćdziesięciokonny benzynowy Zetec o pojemności 1,6 l zapewnia autu dobrą dynamikę (0-100km/h w 12 s) i umiarkowany apetyt na paliwo (średnio ok. 8 l/100 km).
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że jednostki te wyposażone są w plastikowy kolektor dolotowy i traktowanie ich LPG wymaga pewnej ostrożności.
Przewidziano także coś dla miłośników Diesli. Silniki 1,8 TD (70/90 KM) zapewniają ekonomiczną jazdę i przyzwoite osiągi (mocniejszy na poziomie benzynowego 1,6), jednak ani kultura pracy, ani niezawodność nie nalezą do ich mocnych stron. Jednostki te trapią niestety stosunkowo częste usterki pomp wtryskowych i turbin, a w pechowych egzemplarzach rozpędzony korbowód potrafi nawet zrobić efektownie wyglądającą dziurę w bloku...
W porównaniu ze Sierrą czy Mondeo zawieszenie Escorta jest wyraźnie twardsze. Stanowi jednak udany kompromis pomiędzy prowadzeniem i komfortem. Auto dobrze trzyma się drogi i odpowiednio tłumi nierówności. Niestety, sam "zawias" do przesadnie trwałych nie należy. Wymiana drążków kierowniczych czy łączników stabilizatora dwa razy w roku nikogo więc nie powinna dziwić.
W codziennym użytkowaniu auto sprawdza się dobrze. Kierowcy ze sportowym zacięciem będą jednak narzekać na nie najlepsze skrzynie biegów. Wprawdzie przełożenia dobrano z głową, ale "gumowa" praca lewarka może budzić pewne zastrzeżenia. Przyzwoity promień skrętu i bardzo dobrze przeszklone nadwozie sprawiają, że manewrowanie autem nie jest trudne. W zimie przydatnym "wynalazkiem" okazuje się również często występująca w Escortach podgrzewana przednia szyba.
Opinie na temat Fordów (szczególnie tych starszych) są bardzo zróżnicowane. Faktycznie usterkowość tych pojazdów jest nieco wyższa niż u konkurencji, ale sporo zależy od właściciela. Przy zakupie warto zwrócić baczną uwagę na stan podwozia. Samochody (nawet najmłodsze) miewają problemy z rdzą. Jak wiadomo, lepiej zapobiegać niż leczyć, więc najbezpieczniej byłoby poświęcić kilka złotych na dokładne zakonserwowanie auta, co skutecznie pozwoli uchronić je przed "rudą".
Usterki, jakie nękają Escorty, są raczej standardowymi bolączkami aut w wieku powyżej 7 lat. Szwankować lubią pompy wody i paliwa, sondy lambda, silniczki krokowe. Osobny rozdział stanowi też płatająca figle elektryka. Radzimy też przestrzegać terminów wymiany pasków rozrządu (zwłaszcza Zetec).
Istotną zaletą modelu jest fakt, że duża liczba aut dostępnych na rynku pochodzi z polskich salonów i ma udokumentowaną historię. Stosunkowo łatwo o przyzwoicie wyposażonego Escorta (np. wersja Bolero II) od pierwszego właściciela pierwszego i z niewielkim przebiegiem.
Ostatnie samochody opuściły bramy fabryki w lipcu 2000 roku - ponad trzydzieści lat od debiutu modelu. Ceny aut z końcowych roczników oscylują w granicach 9-15 tys. zł. Biorąc pod uwagą rocznik i wielkość samochodu - trudno o lepszy wybór. Ofert sprzedaży jest więcej niż sporo, dlatego lepiej nie nastawiać się na konkretny egzemplarz, a raczej "na zimno" przekalkulować poszczególne propozycje.
Auto należy do grupy pojazdów, które nie wszystkim przypadną do gustu. Nie jest samochodem reprezentacyjnym, więc na pewno sąsiad nie będzie spoglądał w jego stronę z zazdrością. Pod dyskoteką w tłumie pełnoletnich Golfów i BMW również wyglądać będzie kiepsko. Jeśli jednak potrzebujemy wygodnego, nie rzucającego się w oczy środka transportu, a nie błyskotki wyrażającej specyficzny gust to na pewno będziemy z niego zadowoleni.
Paweł Rygas