Straci auto przez urzędników? Bulwersująca sprawa z Olsztyna!

W ubiegłym roku w ramach prywatnego importu z USA trafiło do Polski blisko 34 tys. samochodów używanych. Na ich właścicieli padł właśnie blady strach - wszystko za sprawą absurdalnej interpretacji przepisów na linii Urząd Skarbowy - Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska, który nakazał właśnie zezłomować całkowicie sprawny pojazd! Co więcej - właścicielowi grozi też kara nawet 300 tys. zł!

O problemie zrobiło się głośno za sprawą pana Tomasza z Olsztyna, który w początku 2018 roku sprowadził do kraju lekko uszkodzonego Chevroleta Bolta. Biorąc pod uwagę ogół używanych pojazdów, jakie trafiają na nasze drogi chociażby z Niemiec, stan samochodu określić można na... idealny! Auto uczestniczyło w kolizji drogowej, w wyniku której uszkodzony został przedni zderzak i lewy przedni reflektor. Wymiany wymagały też odpalone poduszki powietrzne kierowcy - w kierownicy i kolanowa.

Jak poinformował Interię właściciel pojazdu, auto przypłynęło do Europy (Bremerhaven) z początkiem 2018 roku. Do Polski trafiło ostatecznie w marcu. Uszkodzenia były kosmetyczne, więc już w 25 kwietnia 2018 roku, po standardowym i rozszerzonym badaniu technicznym wykonanym dzień wcześniej, szczęśliwy właściciel odebrał tablice rejestracyjne i wyjechał na polskie drogi. W momencie rejestracji licznik pojazdu wskazywał dokładnie 3126 km.

Reklama

Obecnie, w blisko trzy lata po tych wydarzeniach, przebieg pojazdu dawno już przekroczył 75 tys. km. Właściciel jest jednak daleki od zadowolenia. W połowie ubiegłego roku otrzymał bowiem z Generalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska urzędowy nakaz... zezłomowania pojazdu, który to pojazd według urzędników nie jest wcale samochodem lecz odpadem. Jakby tego było mało - właścicielowi grozi kara grzywny w wysokości od 50 do... 300 tys. zł! Jak to możliwe?

W dokumentach pojazdu widniał zapis "salvage, non registerable", co w wolnym tłumaczeniu oznaczać może np. "złom, nie do rejestracji". Tyle tylko, że "wolne tłumaczenie" nie oddaje istoty rzeczy. Według stosowanej w USA nomenklatury oznacza to, że samochód został uszkodzony i - uwaga - może być bezpiecznie przywrócony do ruchu, w oparciu o wydawany w takich przypadkach certyfikat pojazdu odbudowanego. Co więcej, zarejestrowanie tak opisanego pojazdu nie nastręcza w Polsce żadnych problemów. Pracownicy wydziałów komunikacji doskonale rozróżniają adnotacje typu "salvage" (uszkodzony, do naprawy) od - przykładowo "junk", "waste" czy "for parts only", które jednoznacznie oznaczają, że stopień uszkodzeń kwalifikuje pojazd do kasacji! Dysponują przecież również tłumaczeniem przysięgłym dokumentów! Nie dziwi więc, że auto, bez problemu, zarejestrowano w Polsce 25 kwietnia 2018 roku. Jak to się stało, że sprawą zajął się Generalny Inspektora Ochrony Środowiska?

Jak wynika z dokumentacji, zgłoszenie do GIOŚ wyszło od...Urzędu Skarbowego w Olsztynie. Na jakiej podstawie? Tego nie wie nikt, ale warto cofnąć się do stycznia 2018 roku... Właśnie wtedy w życie weszła słynna obecnie ustawa o elektromobilności. Pamiętajmy, że Chevrolet Bolt jest przecież samochodem elektrycznym i - zgodnie z zapisami owej ustawy - powinien być objęty zerową stawką podatku akcyzowego. Początkowo taką właśnie stawkę naliczono. Po kilku tygodniach pan Tomasz otrzymał jednak wezwanie do skarbówki, gdzie ostatecznie decyzję zmieniono. Właściciel (bezpodstawnie!) akcyzę zapłacił, ale wygląda na to, że urzędnicy mieli z jego samochodem duży kłopot. Zapamiętali go tak dobrze, że 6 czerwca 2018 roku (czyli w dwa miesiące od rejestracji!) Naczelnik Urzędu Skarbowego w Olsztynie wysłał do Generalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska pismo o podejrzeniu nielegalnego wwozu do kraju odpadów!

Urzędnicza maszyna ruszyła w lipcu. GIOŚ poinformował wówczas właściciela auta o toczącym się postępowaniu, a ten w odpowiedzi przesłał do Warszawy wszystkie dokumenty (zdjęcia pojazdu, tłumaczenia przysięgłe itd). Na tym kontakt z instytucją się zakończył. A przynajmniej tak mogło się wówczas wydawać.

Nie zakończyło się jednak samo "śledztwo". Urzędnicy GIOŚ zwrócili się m.in. do prezydenta Olsztyna o kopie dokumentów z wydziału komunikacji. Ten przesłał je jeszcze w sierpniu 2018 roku. Minęły dwa lata (!) i 24 czerwca 2020 roku właściciel pojazdu otrzymał od GIOŚ pismo, w którym zobowiązano go "do zastosowania procedur określonych w art. 24 ust. 3 rozporządzenia Nr 1013/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 14 czerwca 2006 r. w sprawie przemieszczenia odpadu, poprzez zagospodarowanie odpadu o kodzie 16 0104 * w postaci uszkodzonego pojazdu marki: CHEVROLET BOLT wysłanego z terytorium USA na terytorium Polski, przez przedsiębiorcę  prowadzącego stację  demontażu pojazdów, posiadającego decyzję właściwego organu w zakresie gospodarki odpadami, wymaganej w związku z prowadzeniem stacji demontażu pojazdów".

Mówiąc prościej - GIOŚ na podstawie donosu z Urzędu Skarbowego uznał pojazd za odpad. Na nic zdały się tłumaczenia przysięgłe i zapewniania prezydenta Olsztyna reprezentującego wydział komunikacji. Dlaczego nie wzięto ich pod uwagą? Bo tak.

W tym miejscu warto dodać, że GIOŚ analizował dokumenty przez dwa lata, nie informując o dalszym toku sprawy właściciela pojazdu. Dla porównania, na odwołanie się od absurdalnej decyzji, pan Tomasz miał ustawowo 7 dni! Oczywiście właściciel odwołał się od postanowienia i obecnie - nauczony doświadczeniem - korzysta już z pomocy kancelarii prawnej. O stanie pojazdu świadczy m.in., przekazana GIOŚ, opinia biegłego rzeczoznawcy, w której czytamy, że żadne elementy nośne pojazdu nie zostały uszkodzone. Biegły ocenił aktualną wartość pojazdu na przeszło 94 tys. zł.

Jakby tego było mało, pan Tomasz uzyskał nawet oświadczenie od pierwszego, amerykańskiego, właściciela auta, który jasno stwierdził, że sprzedaje pojazd, a nie odpad. Swoją drogą, chcielibyśmy zobaczyć jego minę, gdy obecny właściciel, zwrócił się do niego z nietypową prośbą tłumacząc mu całą sytuację w Polsce...

Nasza redakcja dysponuje kompletną dokumentacją wspomnianego pojazdu, która nie pozostawia nawet cienia wątpliwości co do tego, że w momencie sprowadzenia, stan techniczny samochodu nie budził zastrzeżeń. Osobom obeznanym z procederem importu aut z USA wiele powie już sam port, w którym wypakowywano kontener - Bremerhaven. Gdyby pojazd, zwłaszcza w kwestii dokumentów, budził jakiekolwiek wątpliwości, w sprawie interweniowałyby jeszcze niemieckie służby!

Przygotowując niniejszą publikację, 1 lutego bieżącego roku zwróciliśmy się do Urzędu Skarbowego w Olsztynie z pytaniem m.in. o liczbę oclonych w placówce aut z adnotacją "salvage", które zgłoszone zostały do GIOŚ jako podejrzenie nielegalnego wwozu do Polski odpadów. Na dzień publikacji naszego materiału nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.

Warto dodać, że według danych CARFAX w latach 2014-2020 w Polsce zarejestrowano co najmniej 11,6 tys. sprowadzonych z USA pojazdów z certyfikatem "salvage". Znaczna część z nich miała również adnotację "non registerable". Ostatecznie - 31 grudnia 2020 roku - GIOŚ wydał postanowienie o podtrzymaniu wcześniejszej decyzji i zobowiązał pana Tomasza do utylizacji pojazdu.

Dziś (8 lutego 2021 roku) właściciel pojazdu (w pozwie liczącym 39 stron!) zaskarżył decyzję Generalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawskim Sądzie Administracyjnym.

Obiecujemy, że będziemy przyglądać się tej sprawie. 

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama