Platforma aukcyjna zataja wady samochodów? Straty sięgają tysięcy złotych

Międzynarodowa platforma aukcyjna oferująca samochody z całej Europy miała celowo zatajać ich wady. O sprawie poinformował pan Dominik z Żołynia, który w materiale polsatowskiej „Interwencji” opisał swoją historię. Firma umywa ręce, a poszkodowanemu mężczyźnie grozi zamknięcie działalności.

O przykrej historii, która spotkała pana Dominika Sarzyński z Żołynia na Podkarpaciu, poinformowała telewizja Polsat w swoim materiale "Interwencji". Jak wynika z reportażu, pan Dominik miał zostać oszukany przez międzynarodową platformę aukcyjną, na której zakupił dwa pojazdy. Samochody miały poważne usterki silnika, których naprawa została wyceniona na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jak podkreśla bohater programu - sprzedawca umywa ręce i twierdzi, że zasady sprzedaży były jasne.

Zakupił dwa samochody. Koszt napraw to kilkadziesiąt tys. złotych

Kłopoty pana Dominika zaczęły się kilka miesięcy temu. Mężczyzna zdecydował się zakupić samochód na wspomnianym serwisie. Początkowo wszystko wydawało się w porządku, jednak po krótkim czasie nabyty pojazd zaczął przejawiać poważne problemy z jednostką napędową. Jak się okazało, auto przyjechało bez płynu chłodniczego, a po jego uzupełnieniu i zregenerowaniu głowicy wyszedł na jaw pęknięty blok silnika. Z uwagi na skalę usterki, pan Dominik zdecydował się uruchomić procedurę reklamacyjną względem platformy ogłoszeniowej. Niestety to był dopiero początek problemów.

Reklama

Niedługo później do mężczyzny dotarł kolejny, zakupiony w tym samym serwisie pojazd. Tym razem jednak auto miało nie być przeznaczone na handel. Jak opisuje w Polsacie pan Dominik - samochód był dla brata, któremu właśnie powiększyła się rodzina.

Dwa uszkodzone samochody i zawieszona działalność

Pan Dominik nie kryje swojego żalu. Jak sam zauważa - w tym momencie stracił całe środki na inwestycje. Nie tylko został z dwoma uszkodzonymi samochodami, ale też musiał zawiesić  swoją działalność. Jednoczesne przedstawiciele platformy sprzedażowej nie poczuwają się do winy.

Już wiadomo, co najczęściej psuje się w autach spalinowych i elektrycznych.

W przesłanym do dziennikarzy Polsatu oświadczeniu informują, że wystawione do sprzedaży samochody posiadają przejrzystą dokumentację ich stanu technicznego. Serwis aukcyjny podkreśla także, że pan Dominik jest podmiotem profesjonalnym i zakupił na tej samej platformie już kilkadziesiąt samochodów. Konkretnie mowa o 49 pojazdach.

Zdaniem pana Dominka, firma doskonale wiedziała o wadach, jednak o nich nie powiadomiła. Jedyna rekompensata, jaką przyznano mu za oba auta, to w sumie 700 euro. Koszt napraw z kolei został wyceniony przez mechanika na około 15 tys. euro. W przeliczeniu to ponad 65 tys. złotych. 

Reportaż "Interwencji" możecie obejrzeć poniżej:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kupno samochodu używanego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy