Nowe podatki od samochodów. Ponad 3 tys. zł za starego diesla
Kierowców elektryzuje temat nowych podatków od samochodów spalinowych, do wprowadzenia których obligują Polskę zapisy Krajowego Planu Odbudowy. Obecnie wiadomo jedynie, że resort finansów rozpoczął już pracę nad ich kształtem, potwierdzono też wstępne terminy ich wprowadzenia. Podobny podatek od dłuższego czasu obowiązuje np. w Niemczech. W jaki sposób jest naliczany i ile, w skali roku, zapłacić trzeba za popularne auta z silnikami spalinowymi?
Przypomnijmy - w przypadku Polski chodzi o opłatę rejestracyjną naliczaną przy każdej kolejnej rejestracji pojazdu oraz cykliczny, naliczany corocznie, podatek od posiadania pojazdu. W niedawnym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta zdradził, że resort rozpoczął już pracę nad kształtem nowych podatków od samochodów, przyznał też, że pierwszy z nich, czyli opłata rejestracyjna - pojawić ma się z niewielkim poślizgiem, czyli w pierwszym kwartale 2025 roku. Planowo (II kwartał 2026) miałby się za to pojawić cykliczny, coroczny podatek od posiadania samochodu spalinowego.
Przedstawiciele resortu finansów nie zdradzają szczegółów dotyczących nowych opłat i odsyłają do Rządowego Centrum Legislacji, gdzie pojawić się muszą projekty wszystkich nowych aktów prawnych. Póki co, zanim ministerialne pomysły osiągną formę oficjalnego projektu, musimy więc bazować na domysłach. Przykładowo - w rozmowie z "Rzeczpospolitą" minister Bolesta zdradził, że skłania się do tego, by wysokość podatku uzależniona była m.in. od masy samochodu, co miałoby np. zniechęcać klientów do kupowania dużych i ciężkich SUV-ów. Śmiało można też zakładać, że podstawą do naliczania podatku i opłaty rejestracyjnej staną się normy emisji spalin. Przypominamy, że dane w tym zakresie zbierane były do państwowej bazy dopiero od 2018 roku. Brakujące informacje, w ubiegłym roku, uzupełnił (niestety, w wielu przypadkach błędnie) stworzony przez ministerstwo cyfryzacji algorytm.
O ile wzrosnąć może koszt utrzymania samochodu po wprowadzeniu w życie zapisów Krajowego Planu Odbudowy? Próbując odpowiedzieć na tak postawione pytania warto zerknąć do podobnych przepisów fiskalnych obowiązujących w innych krajach wspólnoty. Dobrym przykładem wydają się Niemcy, gdzie od lat obowiązuje tzw. Kraftfahrzeugsteuer czyli podatek od pojazdów silnikowych naliczany w związku z Programem Ochrony Klimatu.
Kraftfahrzeugsteuer obliczany jest według wzoru uwzględniającego:
- rodzaj zasilania (typ paliwa),
- pojemnością skokową,
- wiek (klasy emisji),
- emisję CO2.
W CEPIK-u nie znajdziemy jednak szczegółowych informacji o emisji dwutlenku węgla, śmiało zakładać więc można, że w polskich warunkach ta ostatnia wartość nie byłaby brana pod uwagę, a ostateczna kwota w większym stopniu zależałaby od przypisanej pojazdowi normy emisji spalin.
Sposób naliczania Kraftfahrzeugsteuer określa ustawa o podatku od pojazdów silnikowych — KraftStG. Podstawowa stawka podatku określona została na:
- 2 euro za każde 100 cm3 pojemności skokowej silnika w przypadku auta benzynowego,
- 9,5 euro za 100 cm3 pojemności skokowej silnika samochodu z silnikiem diesla.
Do tego dochodzą jeszcze dodatkowe opłaty za emisję CO2 oraz wynikające z tabeli obejmujących konkretne przedziały czasowe pierwszej rejestracji pojazdu, które - z grubsza - odpowiadają okresom obowiązywania konkretnych norm emisji spalin. Warto jeszcze dodać, że korekta wynikająca z emisji CO2 stosowana jest wyłącznie w przypadku aut zarejestrowanych po raz pierwszy po 5 listopada 2008 roku. Dla aut zarejestrowanych przed tą datą, stosuje się wyłącznie "podstawowy" wzór uwzględniający rodzaj napędu, pojemność i czystość spalin, który - biorąc pod uwagę zakres danych w CEP - mógłby sprawdzić się również w Polsce.
Biorąc pod uwagę średni wiek samochodu w Polsce (około 15 lat w aktualizowanej części CEPiK), w naszych wyliczeniach warto skupić się na autach z rocznika 2008 (brak korekty za emisję CO2).
W przypadku Golfa 5 z silnikiem 1,6 l FSI z 2008 roku roczny podatek wynosi obecnie 108 euro (15x 2 euro plus korekta za normę emisji spali), czyli około 463 zł. To - mniej więcej - równowartość rocznego ubezpieczenia OC przy założeniu maksymalnych zniżek właściciela pojazdu.
Dla porównania, za takie samo auto z silnikiem 1,9 TDI zapłacimy już 293 euro (18x 2 euro plus korekta za normę emisji spalin), czyli ponad 1250 zł. W przypadku starszych Diesli robi się więc naprawdę drogo.
Doskonałym przykładem może tu być mój Mercedes 124 z 93 roku z wysokoprężnym silnikiem o pojemności 2,5 l. Zgodnie z danymi producenta samochód spełnia normę emisji spalin Euro1 i napędzany jest silnikiem o pojemności 2497 cm3. Gdyby polskie ministerstwo finansów zastosowało identyczny mechanizm (i stawki) podatku jak w Niemczech, rocznie musiałbym zapłacić za samochód podatek w wysokości 683 euro czyli 2927 zł. I tak powinienem się cieszyć, że auto nie ma pod maską rzędowej szóstki, bo za wysokoprężne R6 o pojemności 2996 cm3 (30x 9,5 euro plus korekta za normę emisji spalin) płaciłbym 820 euro. To równowartość ponad 3,5 tys. zł.
Tanio nie byłoby również w przypadku mojego Volvo S70. Rocznik 1997 oznacza normę emisji Euro2, a pod maską pracuje pięciocylindrowy silnik o pojemności skokowej 2435 cm3 (24x 2 euro plus korekta za normę emisji spalin). W Niemczech roczny podatek za takie auto wynosi obecnie 184 euro czyli około 790 zł. Nieco mniej, bo 147 euro (około 630 zł), zapłaciłbym za swojego Citroena XM 2,0 l z rocznika 1997.
Co ciekawe - z podatku zwolnieni są posiadacze samochodów elektrycznych oraz tych zasilanych gazem LPG i LNG. Biorąc jednak pod uwagę rozmiar i strukturę wiekową parku aut zasilanych autogazem (12 proc. ogółu aut osobowych w Polsce) - z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć można, że polskie przepisy w tym zakresie nie będą tak przyjazne użytkownikom samochodów zasilanych LPG.
Na ulgi w Niemczech mogą też liczyć osoby niepełnosprawne, ale wysokość podatku uzależniona jest od stopnia niepełnosprawności i dotyczy wyłącznie jednego pojazdu. Do 2030 z podatków zwolnieni są również właściciele samochodów elektrycznych.
Uwaga - podatek obejmuje też pojazdy samochody zabytkowe. W ich przypadku wynosi on obecnie aż 191,73 euro (około 821 zł) rocznie.
Oczywiście niemieckie stawki i sposób naliczania podatku od samochodów nie są dla polskiego Ministerstwa Finansów żadnym wyznacznikiem. Z drugiej strony, nawet jeśli zastosować w ich przypadku nadzwyczaj korzystny przelicznik 1 euro = 1 zł, właściciele starszych aut, zwłaszcza tych wyposażonych w jednostki wysokoprężne, mogą mieć wkrótce duży problem.
Decyzja co do stawek leży w rękach przedstawicieli resortu, ale warto, by określając ich wyokość, sięgnęli też po dane statystyczne z Centralnej Ewidencji Pojazdów. Wynika z nich, że aż 10,3 mln z ogółu 22,9 mln aktualizowanych wpisów w CEP (dane na koniec 2023 roku) dotyczy samochodów z silnikami wysokoprężnymi. Diesle stanowią więc ok 45 proc. ogółu aut w naszym kraju i są najliczniej reprezentowanym rodzajem napędu (40 proc. to auta benzynowe a ok. 12 - wyposażone w instalację gazową).
Bez względu na ostateczny kształt i sposób naliczania podatków od samochodów w Polsce śmiało można jednak założyć, że kolejne dwa lata będą dla polskich kierowców prawdziwym szokiem i odcisną się gigantycznym piętnem na rynku pojazdów używanych.