Na tych autach szpachla to normalka! Nie ma się czego bać!

W oczach większości nabywców, którzy poznali dobroczynne działanie mierników grubości lakieru, występowanie na aucie szpachli z miejsca dyskwalifikuje dany pojazd.

Niewielu kupujących zdaje sobie jednak sprawę z faktu, że czasy, gdy kształty pogiętych w wypadkach elementów odwzorowywało się "mieszanym w wiadrze gipsem" dawno już odeszły do lamusa. Występowanie na aucie szpachlówki zawsze świadczy o naprawach blacharskich, ale wcale nie musi oznaczać, że auto ma za sobą poważniejszą stłuczkę czy wypadek!

Trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że szpachlówka jest nieodłącznym elementem każdej naprawy blacharskiej, ale nie każda naprawa blacharska jest wynikiem wypadku. Dziś za pomocą szpachlówki uzupełnia się z reguły niewielkie ubytki, jak np. wgniecenia (płytkie, ale rozległe) będące efektem "parkingowych przygód". W przypadku, gdy od cudzego zderzaka ucierpią dwa czy trzy elementy (np. zderzak, poszycie drzwi, nadkole) tego typu naprawa jest - po prostu - najbardziej efektywna. Do pracy nie trzeba wówczas zaprzęgać blacharza - z defektami, w kilka dni, poradzi sobie sam lakiernik!

Reklama

Naprawa nadwozia, które ma za sobą poważne uszkodzenia wygląda - z reguły - inaczej. W takich przypadkach w ruch idą szlifierki, piły do metalu i wycinarki plazmowe. W miejsce zdeformowanych elementów wstawiane są inne, pozyskane z tzw. "dawców". Właśnie z tego względu w serwisach ogłoszeniowych aż roi się od tzw. "ćwiartek i połówek". Te - po naciągnięciu elementów nośnych na specjalnej ramie - trafiają w miejsce uszkodzonych części poszycia.

"Łatanie" takich elementów za pomocą szpachli ograniczone jest zwykle do minimum. Szpachlówka trafia z reguły wyłącznie w miejsce łączenia elementów - czyli na oszlifowane i (przynajmniej teoretycznie) zabezpieczone antykorozyjnie spawy. Dopiero tak przygotowane auto (nierzadko każdy element w innym kolorze) odsyłane jest do lakiernika, którego praca ogranicza się wówczas do zmatowania elementów i pomalowania ich w kolor zgodny z VIN.

Wniosek? Występowanie szpachlówki na jednym czy dwóch elementach poszycia karoserii nie jest jeszcze niczym strasznym, jeśli lakier na pozostałych częściach auta ma wartości fabryczne. Zdecydowanie mniej balibyśmy się takiego pojazdu, niż samochodu, na którym nie sposób znaleźć szpachlę (trzeba dobrze wiedzieć, gdzie szukać), ale miernik wskazuje na ponowne lakierowanie słupków, wnęk karoserii czy dachu!

Nie można też zapominać, że na rynku występuje bardzo wiele pojazdów (patrz ramka - Alfabet rdzy), w których występowanie szpachlówki jest czymś zupełnie "naturalnym". Dotyczy to np. nastoletnich aut marek niemieckich (np. Mercedesy) i japońskich (Honda, Mazda, Nissan). Każda naprawa renowacyjna powłoki lakierowej, która wiąże się z usunięciem rdzawych wykwitów (niezależnie czy polega ona na wstawieniu nowego elementu - np. progu - czy solidnym oczyszczeniu i zabezpieczeniu oryginalnego) wiązać się będzie z wyrównaniem ubytków za pomocą szpachlówki. Z jej dobroczynnych właściwości zmuszeni są też korzystać wszyscy miłośnicy klasycznej motoryzacji, niezależnie czy chodzi tu o 25-letniego Mercedesa W124 czy dobijającą do pięćdziesiątki Warszawę! Odbudowa tego typu pojazdu do stanu, w którym będzie on cieszył oko i przyciągał spojrzenia przechodniów, nie jest możliwa bez wykorzystania szpachlówki.

Oczywiście, samo występowanie szpachli na pojeździe może rodzić obawy o... przyszłość pojazdu. Niemniej jednak - jeśli sprzedawca jest w stanie udokumentować naprawy - a od prac lakierniczych minęło już kilka miesięcy - wiele nie ryzykujemy. Źle wykonana naprawa lakiernicza (niewłaściwie zabezpieczony element, zły dobór materiałów itd.) najczęściej daje o sobie znać przed upływem pół roku. Wtedy właśnie na lakierze mogą pojawić się pęknięcia i rożnego rodzaju defekty. Jeśli auto naprawiano rok czy dwa lata temu, możemy przyjąć, że dany element nie przysporzy nam problemów (korozja) przez następne kilka lat.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy