Kłamstwa handlarzy samochodami

Jak sprytnie kłamać? Tę sztukę sprzedawcy używanych samochodów opanowali do perfekcji. Pomożemy zdemaskować ich sztuczki.

Kłamstwa handlarzy samochodami
Kłamstwa handlarzy samochodamiShutterstock

Między sprzedającymi, którzy żyją z handlu autami, a klientami trwa swoista gra. Ci drudzy chcą spełnić swoje marzenia o prestiżowym samochodzie za małą cenę, a ci pierwsi - po prostu zarobić. Na tak trudnym rynku jak Polska, nie kłamać się po prostu nie da... a przynajmniej tak tłumaczą się handlarze. "Klient chce zobaczyć to, co ma w swoich wyobrażeniach" - mówi bez ogródek właściciel autokomisu spod Warszawy - "jeśli samochód mu się podoba, wyłącza rozsądek i traci całą podejrzliwość. Uspokaja sam siebie, że wszystkie braki to tylko drobiazgi. Dla mnie to wymarzona sytuacja". Idealizacja następuje już w momencie czytania ogłoszenia: jeżeli samochód wygląda atrakcyjnie na zdjęciach, podświadomie wywołuje w potencjalnym nabywcy pożądanie. Jest on wtedy znacznie bardziej podatny na manipulację. Zwłaszcza że handlarze doskonale opanowali metody pisania treści ogłoszeń w taki sposób, aby były one "półprawdziwe", lub sprawiały wrażenie prawdziwych. Przedstawiamy 10 najczęstszych "półprawd", lub po prostu kłamstw.

„Wnętrze bez śladów zużycia”

„Wnętrze bez śladów zużycia”Auto Moto

Jak może być naprawdę?

Przecież to się kłóci z logiką: jak w kilkuletnim aucie wnętrze może nie mieć śladów zużycia? Oczywiście były, tylko handlarz zastosował całą gamę trików, żeby je zamaskować (np. obszył kierownicę).

Jak odkryć kłamstwo?

Dobre zdjęcia to podstawa. Zwykle widać na nich, jak wiele chemii motoryzacyjnej było potrzeba do usunięcia "śladów zużycia".

„Klima do nabicia”

Jak może być naprawdę?

Hasło "klima do nabicia" powtarzane w dziesiątkach ogłoszeń ma jedno znaczenie: klimatyzacja jest niesprawna. Handlarz nie ma pojęcia, czy wystarczy uzupełnić czynnik, czy też trzeba wymienić osuszacz i wszystkie uszczelki, ale zachwala swój samochód jako "z klimatyzacją". W najgorszym przypadku do wymiany jest kompresor za ponad 1000 zł.

Jak odkryć kłamstwo?

Na pytanie "skoro wystarczy uzupełnić czynnik za 150 zł, to czemu sam pan tego nie zrobił?" handlarz zazwyczaj nie ma odpowiedzi.

„Do poprawek blacharskich”

Jak może być naprawdę?

Gdyby potrzebne były tylko zaprawki, handlarz dawno wykonałby je we własnym zakresie. Prawda jest okrutna: jeśli z zewnątrz widać korozję, prawdopodobnie pod spodem jest jej o wiele więcej i na "zaprawkach" się absolutnie nie skończy.

Jak odkryć kłamstwo?

Nie ma lepszej recepty od wizyty u blacharza i prośby o jego wycenę. Zwykle będzie dużo wyższa niż zapewnienia handlarza. Zanim jednak wybierzemy się oglądać auto, poprośmy o zdjęcia progów i mocowań amortyzatorów.

„Po wymianie rozrządu”

Jak może być naprawdę?

W wielu przypadkach "wymiana rozrządu" polega na wytarciu obudowy rozrządu, żeby wyglądała na świeżo zdejmowaną. Ten argument stosowany jest przy drogich autach z paskowym rozrządem, jak Audi A6 V6 TDI czy Alfa Romeo 156.

Jak odkryć kłamstwo?

Handlarz prowadzi firmę? Jeśli tak - na pewno ma faktury na części. Jeśli nie ma ani firmy, ani faktur, pozostaje poprosić o pomoc mechanika, który z łatwością oceni, czy rozrząd niedawno wymieniono.

„Bezwypadkowy”

Jak może być naprawdę?

To najbardziej rozpowszechnione i najpoważniejsze kłamstwo sprzedawców. Klienci jak ognia unikają samochodów po wypadkach, więc trzeba zrobić wszystko, żeby przekonać ich, że dane auto nie ma za sobą przygód blacharskich. Inna rzecz, że potencjalni nabywcy przesadzają: samochód, w którym pomalowano błotnik i maskę ze względu na rysy czy stłuczki parkingowe, nie jest przecież powypadkowy. Handlarze potrafią pokonać wiele kilometrów, żeby kupić używane elementy nadwozia "pod kolor" sprzedawanego auta, aby potem zachwalać je hasłem "żaden element niemalowany ponownie" - a to, że pod spodem występują amatorsko prostowane i szpachlowane elementy, nikomu nie przeszkadza. Sprzedający są coraz sprytniejsi i ktoś, kto nie jest blacharzem, nie pozna się na kłamstwie.

Jak odkryć kłamstwo?

Poprośmy o zdjęcia sprzed naprawy "stłuczki" i o badanie lakieru miernikiem, ale poza komisem sprzedawcy. Porównajmy szczeliny montażowe w kilku egzemplarzach tego samego modelu.

„Pierwszy właściciel”

Jak może być naprawdę?

Zazwyczaj handlarz kupuje samochód od pierwszego właściciela, więc tak też ogłasza swoją ofertę. Oczywiście o przeszłości danego pojazdu nie ma zielonego pojęcia, a ta właśnie wiedza jest główną zaletą kupowania auta od prawdziwego pierwszego właściciela.

Jak odkryć kłamstwo?

Wystarczy zadzwonić. Czasem nawet i to nie jest konieczne, jeśli samochód na zdjęciu stoi w komisie, a wśród innych ofert danego użytkownika znajduje się kilkanaście innych pojazdów.

„Stan licznika”

Jak może być naprawdę?

Cofanie liczników to najbardziej powszechny proceder handlarzy samochodów. Zdrowy rozsądek powinien jednak podpowiedzieć, że minivan czy kombi z dieslem w wieku 10 lat nie może mieć mniej niż 250 tys. km przebiegu. Handlarz pisze "stan licznika", aby nie użyć słowa "przebieg" - stan licznika można zmieniać codziennie...

Jak odkryć kłamstwo?

Nie ma jednego, stuprocentowo skutecznego sposobu na sprawdzenie, czy licznik był cofany. W przypadku aut ze Szwecji można znaleźć ich przebiegi na stronie https://fordonsfraga.transportstyrelsen.se/fragapaannatfordon.aspx.

„Jedyny taki”

Jak może być naprawdę?

Sytuacja częsta w przypadku aut egzotycznych i zabytkowych. Zapewnienia o wyjątkowości mają uzasadnić zawyżoną cenę.

Jak odkryć kłamstwo?

Często wystarczy zajrzeć na forum osób dokumentujących ciekawe auta z polskich ulic (zlomnik.pl), żeby przekonać się, że dany model wcale nie jest wyjątkowy.

„Gotowy do rejestracji”

Jak może być naprawdę?

"Gotowy do rejestracji" oznacza po prostu "niezarejestrowany". Nawet jeżeli handlarz zapłacił już akcyzę i opłacił zwolnienie z VAT, pozostają jeszcze tablice i opłata recyklingowa (500 zł).

Jak odkryć kłamstwo?

Tylko telefonicznie: przede wszystkim trzeba zadać pytanie, które opłaty zostały już wniesione i czy jest wśród nich opłata recyklingowa. Najczęściej to jej właśnie brak.

„Pełna opcja”Auto Moto

„Pełna opcja”

Jak może być naprawdę?

Często do opisu "pełna opcja" wystarcza to, że samochód ma skórzaną tapicerkę. Tymczasem meandry wyposażenia opcjonalnego wielu marek są bardzo skomplikowane - np. w BMW.

Jak odkryć kłamstwo?

Wybierając się na miejsce, spiszmy, co sprzedający wymienił w ogłoszeniu. Często wiele elementów dopisano "z głowy".

Tekst: Tymon Grabowski, zdjęcie: Shutterstock

Auto Moto
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas