Diagnosta sprawdzi, czy wyciąłeś DPF. Rewolucja w badaniach technicznych

Wiele wskazuje, że w polskich Stacjach Kontroli Pojazdów pojawią się wkrótce nowe dymomierze zwane też "licznikami cząstek stałych". Dzięki nim diagności zyskają możliwość sprawdzenia czy w danym aucie nie usunięto filtra cząstek stałych i czy sam filtr działa poprawnie. To prawdziwa rewolucja w badaniach technicznych pojazdów w naszym kraju.

Na polskie Stacje Kontroli Pojazdów trafić mają "liczniki cząstek stałych". Nowe urządzenia pozwolą sprawdzić, czy samochód ma sprawny filtr cząstek stałych
Na polskie Stacje Kontroli Pojazdów trafić mają "liczniki cząstek stałych". Nowe urządzenia pozwolą sprawdzić, czy samochód ma sprawny filtr cząstek stałychKarol Porwich East NewsAgencja SE/East News

Jednym z najpilniejszych wyzwań stojących przed nowymi władzami Ministerstwa Infrastruktury jest załagodzenie tlącego się od wielu miesięcy sporu z diagnostami i właścicielami Stacji Kontroli Pojazdów. Chodzi o zmianę obowiązującego od 2004 roku rozporządzenia, określającego ceny za badania techniczne pojazdów. Wśród argumentów za podniesieniem opłat pojawiają się nie tylko te związane z kosztami utrzymania stacji (np. opłaty za media) i podwyżkami dla diagnostów. Przedstawiciele branży mówią też o konieczności inwestycji w nowy sprzęt, co sugeruje, że polskie Stacje Kontroli Pojazdów czeka wkrótce prawdziwa rewolucja.

Diagności wezmą się za filtry cząstek stałych? Szykuje się rewolucja w badaniach technicznych

Do tej pory przedstawiciele Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów uczestniczyli już w dwóch spotkaniach z nowymi gospodarzami resortów Infrastruktury i Cyfryzacji. W obu przypadkach powrócił temat zmian w cenniku i sposobie przeprowadzania badań technicznych pojazdów. Chodzi np. o wymóg fotografowania pojazdów w czasie badania technicznego, co miałoby ukrócić zjawisko "przeglądów korespondencyjnych", gdy kontrolowany pojazd nie pojawia się nawet w SKP. Zupełną nowością, na jaką przygotować się muszą polscy kierowcy, może też być nowy sposób kontrolowania spalin, który najprawdopodobniej uderzy w zmotoryzowanych, którzy zdecydowali się usunąć ze swoich diesli filtry cząstek stałych.

Koniec z fikcją na SKP? Diagności sprawdzą czy auto ma DPF

Nowe światło na sprawę w rozmowie z Interią rzuca prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów - Marcin Barankiewicz.

Obecnie prowadzone są rozmowy o konieczności wprowadzenia na wyposażenie SKP nowych urządzeń - liczników cząstek stałych - do badania pojazdów z silnikami diesla, spełniających normy Euro 5 i wyższe - zdradza w rozmowie z Interią Barankiewicz.

To jeden z argumentów za pilną korektą tabeli określającej wysokość opłat za badania techniczne. Obecnie koszt takiego urządzenia, które musiałoby się znaleźć na każdej stacji kontroli pojazdów w Polsce, to co najmniej 6,5 tysiąca euro, czyli około 28,5 tys. zł.

Na przeglądzie sprawdzą czy DPF w twoim aucie działa poprawnie

W zamyśle chodzi o uszczelnienie systemu badań technicznych pojazdów, zwłaszcza w przypadku aut wysokoprężnych spełniających normy emisji spalin Euro 5 i Euro 6, wyposażonych w filtry cząstek stałych i urządzenia do selektywnej redukcji katalitycznej (SCR) tlenków azotu NOx (tzw. "mokre" filtry cząstek stałych wykorzystujące adBlue).

Przypomnijmy, badania jakości spalin, zwłaszcza w przypadku silników wysokoprężnych, to w polskich warunkach fikcja. Winnym są "nieżyciowe" zapisy rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 27 września 2022 roku dotyczącego zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów, które w znacznym stopniu bazują jeszcze na przepisach z roku 2008. Określa ono, że do badania spalin silników wysokoprężnych stosuje się dymomierze (urządzenie bada przepuszczalność światła w spalinach) i pomiar zadymienia spalin według skali procentowej Hartridge'a (HRT). Następnie wyniki porównywane są z danymi tabelarycznymi lub np. informacją zawartą na tabliczce znamionowej pojazdu.

Zakres pomiarowy dymomierza, który jest obecnie używany w stacjach kontroli pojazdów, dla nowych pojazdów spełniających normy Euro 5 i wyższe jest po prostu nieskuteczny - tłumaczy Barankiewicz.

Bez DPF już nie przejdziesz przeglądu?

Problematyczne są też inne zapisy mówiące np. o sposobie przeprowadzenia pomiarów. W wymogach dotyczących badania czytamy, że "podczas pracy silnika na biegu jałowym należy w czasie mniejszym od jednej sekundy nacisnąć pedał przyspieszenia, tak aby uzyskać pełny wydatek pompy wtryskowej" oraz że "pozycję pełnego wydatku należy utrzymać do momentu uzyskania przez silnik maksymalnej prędkości obrotowej i zadziałania regulatora prędkości obrotowej".

Problem w tym, że producenci nowych pojazdów instalują ograniczniki prędkości obrotowej na postoju. Silnika nie da się "wkręcić" wyżej niż przykładowo 1500 obr/min, a pomiaru dymomierzem należy dokonać przy pełnej prędkości obrotowej i wyliczyć średnią z trzech takich pomiarów. Zmiana obowiązującego rozporządzenia i wyposażenie SKP w nowe dymomierze (tzw. liczniki cząstek stałych), które mierzą PM i NOx, pozwoliłaby rozwiązać te problemy.

Te urządzenia pozwalają sprawdzić nie tyko czy filtr został usunięty, ale także, czy działa poprawnie - kwituje Barankiewicz.

Kiedy droższe przeglądy i kontrola DPF w SKP?

Obecnie trudno prognozować termin rewolucji na Stacjach Kontroli Pojazdów, ale kierowcy muszą zdawać sobie sprawę, że zmiany w sposobie przeprowadzania badań technicznych są więcej niż pewne. Przypominamy, że do wprowadzenia nowych rozwiązań w tym zakresie zobowiązuje Polskę unijna dyrektywa 2014/45/UE, która powinna zostać wprowadzona najpóźniej... 20 maja 2018 roku. Do tej pory wszystkie próby jej wprowadzenia zakończyły się fiaskiem. Ostatni projekt ustawy wprowadzającej zmiany w badaniach technicznych trafił do sejmowej zamrażarki przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi i odszedł w niepamięć wraz z końcem poprzedniej kandencji Sejmu.Od momentu zaprzysiężenia nowego parlamentu PISKP odbyło już kilka roboczych spotkań z nowymi władzami Ministerstw Infrastruktury i Cyfryzacji. Wśród dyskutowanych propozycji powrócił m.in. pomysł fotografowania pojazdów na badaniach technicznych. Zaproponowano też rezygnację z wymaganego w wydziale komunikacji papierowego zaświadczenia potwierdzającego wykonanie badania technicznego. 

Pojechał na rondzie prostoPolicja
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas