Czujnik ciśnienia oleju. Jak sprawdzić, czy działa prawidłowo?
Zapalenie się czerwonej kontrolki ciśnienia oleju, zwanej pieszczotliwie przez mechaników lampą Aladyna, to koszmar każdego kierowcy. Na szczęście nie zawsze oznacza to poważną awarię układu smarowania. Często winę za nagły skok adrenaliny u kierowcy ponosi czujnik ciśnienia oleju.
W latach osiemdziesiątych wiele samochodów wyposażonych było we wskaźnik ciśnienia oleju. Z czasem ograniczono się jedynie do kontrolki, która - przynajmniej w teorii - informować ma kierowcę o poważnej awarii układu smarowania.
Czujnika ciśnienia oleju nie należy mylić z czujnikiem poziomu oleju. Ten pierwszy wpięty jest bezpośrednio w - pracującą pod ciśnieniem - magistralę olejową i ma informować kierowcę o spadku ciśnienia oleju, który w krótkim czasie może doprowadzić do zniszczenia silnika.
Drugi znajdziemy raczej w misce olejowej i pełni on po prostu funkcję "elektrycznego" bagnetu informującego kierowcę o poziomie oleju.
Kontrolka ciśnienia oleju to jedna z niewielu, która nie wyłącza się po włączeniu zapłonu. Powinna zgasnąć dopiero po uruchomieniu silnika, co świadczyć będzie o tym, że ciśnienie w magistrali olejowej jest prawidłowe, a cały układ - włącznie z czujnikiem ciśnienia - działa sprawnie. Czasami zdarza się jednak, że kontrolka przez dłuższą chwilę nie gaśnie lub delikatnie żarzy się, gdy silnik pracuje na obrotach biegu jałowego. Chociaż może to zwiastować usterkę samego czujnika ciśnienia, takich objawów nie można bagatelizować. Lepiej zrezygnować z jazdy i od razu umówić się na diagnostykę silnika.
Diagnostyka silnika kosztuje około 300 zł, ale w takim przypadku może uchronić nas przed koniecznością remontu lub wymiany jednostki napędowej! W najlepszym przypadku, do kosztów diagnostyki komputerowej doliczyć trzeba będzie około 150 zł za wymianę czujnika ciśnienia oleju na nowy. W gorszym, trzeba będzie zainwestować w nową pompę (lub napęd pompy oleju), lub... remont silnika (np. zużyte panewki).
Przyczyny utraty ciśnienia w układzie smarowania bywają różne, ale duża część z nich jest typowa dla konkretnej marki czy producenta jednostki napędowej. Przykładowo - w starszych silnikach Diesla 2,0 l TDI winę często ponosi tzw. wyrabiający się zabierak (tzw. "ołówek"), czyli metalowy element napędzający pompę oleju. W fiatowskich wysokoprężnych jednostkach 2,0 JTD/CDTI winowajcą może być zużyty (pękający ze starości) simmering (uszczelniacz) smoka pompy oleju.
Na szczęście nie każde zaświecenie się kontrolki ciśnienia oleju świadczy o poważnej usterce. Nie musi też świadczyć o awarii czujnika ciśnienia oleju. Często winnym okazują się bagatelizowane przez właściciela pojazdu, wycieki oleju lub wydłużanie interwałów serwisów olejowych. Typowym zjawiskiem jest np. mruganie kontrolki ciśnienia oleju w czasie jazdy z dużym przechyłem lub ofensywnego pokonywania zakrętów.
Z reguły dzieje się tak, gdy stan oleju jest zbyt niski, przez co - przy dużych przeciążeniach - smok pompy oleju, na skutek odpływania cieczy, wynurza się ponad lustro płynu. W efekcie występują chwilowe (oczywiście szkodliwe dla silnika) wahania ciśnienia oleju w magistrali olejowej wykrywane przez czujnik ciśnienia oleju. W takim przypadku pierwszą czynnością powinna być więc kontrola poziomu oleju w silniku i uzupełnienie jego poziomu.
Tego typu sensacje często występują w autach serwisowanych w trybie longlife, gdy olej wymieniany jest nawet co 30 tys. km. W rzeczywistości nawet najlepszy olej traci swoje właściwości po około 10-15 tys. km, i po osiągnięciu takiego przebiegu jego konsumpcja przez jednostkę napędową skokowo wzrasta! Warto o tym pamiętać i - dbając o kondycję silnika - unikać wydłużania okresów między wymianami. Optymalny przebieg dla wymiany środka smarnego to 10-15 tys. km ze wskazaniem na pierwszą wartość. Olej pełni bowiem nie tylko funkcję smarującą, ale też odprowadza ciepło i utrzymuje wnętrze silnika w czystości. Wydłużając okresy między przeglądami olejowymi musimy mieć świadomość, że zużycie oleju może wzrosnąć, co może się odbić chociażby na stanie turbosprężarki czy katalizatora!
Większość samochodów wyposażonych jest w bagnet służący do kontrolowania stanu oleju w silniku. Warto jednak sprawdzić w instrukcji, czy posiada go również nasz samochód. Obecnie urządzenie to często zastępowane jest bowiem właśnie przez - montowany w misce olejowej - czujnik poziomu oleju. Pamiętajmy, by pomiaru za pomocą bagnetu nie dokonywać przed uruchomieniem silnika - najlepiej zrobić to po co najmniej pół godziny od zakończenia jazdy, by olej zdążył spłynąć do miski olejowej. Zwróćmy też uwagę, czy samochód - aby na pewno - stoi na równym podłożu! W innym przypadku wynik będzie niemiarodajny.
Teoretycznie tak, ale w praktyce dysponować trzeba np. omomierzem i zacięciem do majsterkowania. Często zdarza się np. że winę za usterkę ponoszą np. przetarte lub załamane przewody lub złamana/pęknięta wtyczka. Naprawa jest wówczas prosta i polega na wymianie uszkodzonego elementu lub zlutowaniu przewodów. Takie naprawy powinniśmy jednak zlecić elektrykowi. Nieumiejętne lutowanie może wpływać np. na rezystancję przewodu i - w efekcie - powodować błędne odczyty.
***