Auta za grosze, w które warto inwestować!
Motoryzacja kołem się toczy. Pokoleniową zmianę zaobserwować można nie tylko wśród poruszających się po naszych drogach samochodów, ale i ich właścicieli.
Rosnąca siła nabywcza pokolenia urodzonego po 1990 roku mocno wpływa na rynek samochodów. Do miana cenionych (w całkiem dosłownym tego słowa znaczeniu) klasyków urastają właśnie auta, które jeszcze pięć lat temu były dla właścicieli powodem do wstydu...
Przykładów nie trzeba wcale daleko szukać. Dość powiedzieć, że utrzymany w rozsądnym stanie Fiat 126p do "drobnych" poprawek lakierniczych to dziś wydatek - co najmniej - 3 tys. zł. W ostatnim czasie - skokowo - wzrosła również wartość leciwych Polonezów. Ceny wyszydzanych niegdyś "Borewiczów" startują dziś od 10 tys. zł! Za zadbane egzemplarze zachowane w oryginalnym stanie nierzadko zapłacić trzeba nawet dwa razy więcej! Pułap 5-7 tys. zł osiągają nawet tzw. "przejściówki". Ładny Caro od pierwszego właściciela z przebiegiem poniżej 100 tys. to już dziś wydatek około 5 tys. zł! Skąd wziął się skokowy wzrost wartości tego typu pojazdów?
Złożyło się na to kilka czynników. Moda na tzw. youngtimery - czyli pełnoletnie pojazdy w nienagannym stanie technicznym służące właścicielom do codziennej jazdy - zbiegła się u nas w czasie z pokoleniową zmianą. Do głosu (a ściślej mówiąc - do pieniędzy) doszli właśnie ludzie wychowani na grach komputerowych i internecie. Młodym kierowcom Polonezy czy Maluchy kojarzą się inaczej, niż ich ojcom, którzy zmuszeni byli spędzać pod nimi długie godziny. Dla pokolenia "hipsterów" to po prostu "fajna" pamiątka i "stylowy" dodatek do kreowanego wizerunku. Na tego typu pojazdy decyduje się też wielu trzydziestoparolatków chcących wyrazić swój bunt przeciwko konsumpcjonizmowi. Możliwość serwisowania pojazdu we własnym zakresie nie jest już dla nich przykrym obowiązkiem ale formą relaksu. Do popularyzacji mody na "późny PRL" przyczyniły się również głośne imprezy pokroju rajdu "Złombol" oraz... sam upadek FSO.
PR