10 pewniaków do 20 tysięcy złotych. Część 1
Prestiż na dalszym planie: wybieramy 10 samochodów w cenie do 20 tys. zł‚ które łączy to‚ że ich zakup z rynku wtórnego nie przypomina spaceru po polu minowym‚ a eksploatacja nie doprowadzi do finansowej ruiny.
Kwota 20 tys. zł na używany samochód umożliwia wybór z ogromnego spektrum pojazdów‚ zarazem zaś dysponując takimi pieniędzmi łatwo ulec pokusie zakupu samochodu zbyt dużego i zbyt drogiego w eksploatacji. Nasze zestawienie kierujemy jednak do tych‚ którzy nie czują potrzeby posiadania Audi‚ BMW czy Mercedesa‚ a bardziej niż logo na masce liczy się dla nich bezproblemowy zakup i rozsądne koszty utrzymania. Stąd wśród polecanych propozycji dominują samochody miejskie i kompaktowe. Większe auta klasy średniej w przedziale do 20 tys. zł są obciążone znacznie większym ryzykiem zakupowym.
Sytuacja rynkowa nie jest korzystna dla zwolenników diesli. W przedziale do 20 tys. zł wśród opisywanych aut przeważają pojazdy poflotowe. Rodzimi klienci prywatni rzadko decydowali się na diesla.
Czym się kierowaliśmy wybierając 10 prezentowanych modeli?
Łatwość zakupu - Nie należy jej mylić z popularnością w ogłoszeniach. Łatwiej kupić zadbanego Swifta od 1. właścicielki, niż Audi A4 za 20 tys. zł‚ choć ofert sprzedaży Audi jest 3 razy więcej.
Koszty utrzymania - Szukając egzemplarza stawiamy na wersje benzynowe lub na diesle o uszczuplonym osprzęcie. Pod uwagę bierzemy konstrukcję zawieszenia i stopień zaopatrzenia w zamienniki.
Niezawodność - Co się nie zepsuje? Na pewno to‚ czego nie zamontowano. Prawie wszystkie nowoczesne auta są podobne‚ psuje się głównie osprzęt związany z komfortem lub ekologią.
10. Seat Altea (produkcja od 2004 roku)
Mnogość marek‚ pod jakimi swoją technologię sprzedaje grupa Volkswagena‚ niesie konkretną korzyść dla klientów. Altea to połączenie auta rodzinnego z nutką sportowych doznań (próżno ich niestety szukać w bazowej wersji 1.6 MPI). Zainteresowanie marką Seat jest mniejsze niż Volkswagenem czy Skodą‚ więc i zakup - łatwiejszy. Po pojawieniu się atrakcyjnego pojazdu‚ nie jest on błyskawicznie "wsysany" przez rynek‚ jak to się dzieje w przypadku choćby Octavii II.
Altea wygląda jak minivan‚ ale nie zdecydowano się na zastosowanie oddzielnych foteli z tyłu. Za to wydłużona o 19 cm wersja XL ma przesuwaną tylną kanapę (zakres 16 cm). Dobre własności jezdne gwarantuje układ aktywnego wspomagania kierownicy DSR i wielowahaczowe zawieszenie tylne‚ takie samo jak w Golfie - jak się okazuje‚ nadzwyczaj trwałe.
Główny zarzut do wnętrza to mało ergonomiczne sterowanie radiem. Przydałoby się też nieco więcej schowków. Oczywiście dzięki wysoko poprowadzonej linii dachu nie brakuje miejsca nad głowami.
Limit cenowy 20 tys. zł ogranicza wybór do wersji sprzed liftingu. Przestrzegamy zwłaszcza przed 2.0 TDI PD - w tych silnikach nagminnie pękają głowice. Naprawdę "wybuchowa" kombinacja to tanie 2.0 TDI ze skrzynią DSG i przebiegiem przekraczającym 200 tys. km. Znacznie mniejsze ryzyko awarii dotyczy silnika 1.9 TDI. Wersja 1.6 MPI nie psuje się w ogóle i można śmiało przerobić ją na LPG.
9. Mitsubishi Colt (produkcja 2004-2013)
Trudno doszukać się powodu‚ dla którego Colt nie odniósł sukcesu w Europie. Miał praktyczne nadwozie w modnym 10 lat temu stylu mikrovana‚ dobrą cenę i oszczędne silniki. A jednak nie zawojował rynku‚ choć w Polsce sprzedawał się dość dobrze. Na rynku wtórnym zaskakuje przede wszystkim niskimi jak na auto japońskie cenami. Nie ma co marzyć o Yarisie czy Swifcie z 2009 r. za niecałe 20 tys. zł‚ a w przypadku Colta to możliwe. Trzeba tylko przełamać obawy przed słabą dostępnością części (w rzeczywistości nie jest tak źle) i pogodzić się z niezbyt estetycznym wnętrzem wykonanym z plastików o dyskusyjnej jakości. Jeśli pozostać przy optymalnej wersji 1.3 (bez Stop&Go)‚ można spodziewać się pomyślnego użytkowania bez poważnych usterek. Problemy z doborem części mogą pojawić się przy rzadko występujących wersjach 1.5 Turbo (benzynowa) i 1.5 CDI z 3-cylindrowym dieslem‚ będącym "uciętą" wersją jednostki 2.0 napędzającej Mercedesa klasy A.
W Colcie siedzi się wysoko‚ jak w vanie. Niestety‚ bagażnik nie spełnia oczekiwań rozbudzonych przez jednobryłową sylwetkę. Jest mały i nawet po złożeniu tylnej kanapy jego praktyczność znacząco nie wzrasta. A wszystko przez duży próg‚ jaki tworzą oparcia foteli. Najmniej funkcjonalna‚ choć i najbardziej stylowa‚ jest odmiana CZC - kabriolet z dachem sztywnym składanym elektrycznie. Zaskakująco dużo aut ma tylko troje drzwi. Ich ceny są niższe o ok. 10% od wersji pięciodrzwiowych.
8. Suzuki Swift (produkcja 2004-2010)
Ostatnio wyraźnie potaniał. Nie zmienia to jednak faktu‚ że Swift jest wciąż jednym z najdroższych aut miejskich. Jego ceny nie wynikają z prestiżowego wizerunku‚ a z dobrej jakości i niezawodności - dlatego łatwiej się z nimi pogodzić. Warto kupić 6-letniego Swifta‚ wydając ok. 18-20 tys. zł‚ bo daje to bardzo dużą szansę na kilka lat bezproblemowej eksploatacji.
Ma ona szansę być nie tylko bezstresowa‚ ale też przyjemna. Nawet w bazowej wersji Swift osiąga moc 92 KM‚ a układ jezdny nadąża za możliwościami silnika. Nie warto dopłacać za 1.5‚ bo różnica w osiągach jest w istocie minimalna. Jeśli ktoś może pozwolić sobie na rezygnację z drugiej pary drzwi - polecamy 1‚6-litrową odmianę Sport. Jeździ jak stare GTI: zamiast rakietowych przyspieszeń oferuje masę frajdy z pokonywania zakrętów.
Odradzamy diesla o mocy 75 KM: to konstrukcja Fiata z seryjnym filtrem cząstek stałych. Za sprawą jego obecności ten miejski samochód... przestaje nadawać się do miasta. Przy długości 376 cm Swift jest mniejszy i znacznie ciaśniejszy niż europejscy rywale (np. Skoda Fabia czy Fiat Grande Punto przekraczają 4 metry). Ma też wąski‚ niezbyt praktyczny bagażnik. Nie brakuje za to miejsca nad głowami pasażerów‚ a także schowków w bardzo prostej tablicy przyrządów.
Nie tylko zakup Swifta to spory wydatek. Także części są droższe niż do aut europejskich. Najbardziej kosztowna w eksploatacji będzie odmiana 4x4 (tylko silniki 1.3 i 1.5).
Tekst: Tymon GrabowskiZdjęcia: Archiwum