Zabolą uszy i kieszeń
Gdy otrzymaliśmy kluczyki do naszej testówki i wyszliśmy przed salon Seata, mieliśmy nie lada problem.
Nasza altea XL zaparkowana gdzieś w gąszczu toledo i leonów skutecznie się maskowała. Trzeba było się trochę nachodzić, by odnaleźć w końcu samochód, który w powitalnym geście, zalotnie zamrugał nam "kierunkami". Cóż, taki jest właśnie nowy trend stylistyczny Seata, patrząc en face trudno odróżnić, z którym modelem mamy do czynienia.
Co ciekawe, gdy tylko wygodnie rozsiedliśmy się we wnętrzu, nasze wątpliwości jeszcze się pogłębiły. Czy aby przypadkiem, omyłkowo nie dano nam kluczyków od toledo? Rzut oka na tył rozwiał nasze obawy. O nie, to na pewno nie jest toledo. No, chyba...
Altea XL to odpowiedź seata na coraz większe zainteresowanie minivanami. Samochód przeznaczony jest dla rodzin z nieco większym bagażem szczęścia, niż te, które decydują się na standardową alteę. W stosunku do niej model XL urósł o 18,7 cm przy zachowaniu dotychczasowego rozstawu osi - 257,8 mm. To oznacza również, że samochód jest o 9 mm dłuższy, niż toledo. Auto jest także nieco wyższe (o 1,3 cm), ale prawdę mówiąc tak niewielka różnica nie jest odczuwalna.
Skoro więc rozstaw osi pozostał niezmieniony, gdzie podziało się owe 19 cm? To proste. Wystarczy, że otworzymy klapę bagażnika. Tutaj zmieniło się naprawdę sporo. Na bagaże znalazło się aż 123 litry przestrzeni więcej. XL może pochwalić się pojemnością aż 532 litrów, co w tej klasie stanowi całkiem niezły wynik. Gdyby jednak komuś to nie wystarczało, istnieje możliwość przesunięcia kanapy tylnej o 16 cm. Wówczas do dyspozycji będziemy mieć całe 635 litrów. Jeśli to wciąż za mało, zawsze można jeszcze złożyć oparcie kanapy - wynik ponad 1600 litrów powinien zadowolić nawet firmy zajmujące się przeprowadzkami.
Tablica rozdzielcza została zaadaptowana bezpośrednio od toledo, dzięki czemu w środku panuje nieco sportowy klimat. Mała, dobrze leżąca w rękach kierownica i głęboko osadzone zegary z centralnie umieszczonym obrotomierzem przywołują na myśl samochody sportowe. Byłoby całkiem przyjemnie, gdyby nie fakt, że czerwone pole zaczyna się już od 4500 obr./min, a to oznacza, że pod maską znajduje się diesel... O tym fakcie nie da się, niestety, zapomnieć bo dwulitrowy TDI oparty jest konstrukcyjnie na znanej jednostce 1,9 l. (model 2,0 l. oprócz nieznacznie większej pojemności ma też 16 zaworową głowicę) i podobnie jak ona wykorzystuje technologię wtrysku opartą na pompowtryskiwaczach. Wprawdzie fani tych silników twierdzą, że dźwięk ich pracy jest praktycznie niesłyszalny, ale trzeba brać pod uwagę, że jeżdżą nimi na co dzień, więc ich słuch mógł już ulec pewnym zmianom... Na tle włoskiej, czy francuskiej konkurencji niemiecki diesel brzmi niemal jak dwudziestoletnia koparka marki Białoruś.
Na szczęście ta bolesna dla uszu wada jest zarazem jedyną. Silnik osiąga moc 140 KM przy 4,000 obr/min i maksymalny moment obrotowy 320 Nm w zakresie od 1,750 do 2,500 obr/min. To wystarcza do sprawnego poruszania się ważącą niemal 1500 kg alteą XL. Samochód rozpędza się do setki w rozsądne 10 sekund, prędkość maksymalna o 1 km/h przekracza magiczną liczbę 200. Dużą zaletą jest też oszczędne obchodzenie się z paliwem. W trasie wynik 5 l./100 km nie powinien być zaskoczeniem. Dynamiczna jazda po zakorkowanym, zimowym mieście zaowocuje zużyciem na poziomie ok. 8 l.
Prowadzenie seata spodoba się zwłaszcza kierowcom z żyłką sportowca. Wprawdzie przyspieszenia nie są rewelacyjne, ale precyzyjny układ kierowniczy (wspomagany elektromechanicznie) i przyjemnie zestopniowana 6-stopniowa skrzynia biegów pozwalają cieszyć się jazdą. Duża w tym również zasługa wielowahaczowego zawieszenia tylnej osi, które czuwa nad sprawnym pokonywaniem zakrętów.
Z ilości miejsca i rozwiązań zastosowanych w kabinie na pewno zadowolone będą rodziny. W oparciach tylnych foteli zastosowano składane stoliczki, podsufitka mieści kilka całkiem pojemnych schowków na drobiazgi. Jakość materiałów także nie pozostawia wiele do życzenia. Narzekać można jedynie na twardy, sprawiający nie najlepsze wrażenie plastik, którego użyto do wykończenia okolic radia.
Z perspektywy kierowcy denerwuje natomiast występujący w formie uchwytu kawałek nikomu niepotrzebnego plastiku zamontowany w okolicach lewarka zmiany biegów. Stanowi on niejako przedłużenie konsoli środkowej i oprócz wątpliwego efektu wizualnego służy jedynie do obijania sobie o niego prawej nogi. Tydzień jazdy po naszych drogach wystarczy, by w pobliżu kolana dorobić się efektownego siniaka. W lecie nikomu nie polecamy jazdy w krótkich spodenkach...
Ceny altei XL wydają się zachęcające, ale jeśli zapałamy miłością do specyficznego dźwięku diesla na pompowtryskiwaczach trzeba będzie pożegnać się z grubą gotówką. Testowany model to wydatek ponad 100 tys. zł, ceny 2,0 TDI zaczynają się od ok 94 tys. Cóż, zabolą nie tylko uszy, ale i kieszeń...
Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.