I tak też się stało. Niemal równo rok później Nivus, już jako Taigo, został zaprezentowany w Europie, wzbudzając od razu szereg pytań. Dotyczyły one głównie tego, czy w europejskiej gamie modelowej Volkswagena jest miejsce na kolejnego SUV-sa/crossovera. Postaram się odpowiedzieć na to pytanie poniższym testem Volkswagena Taigo 1.5 TSI.
Volkswagen Taigo został zbudowany na płycie podłogowej MQB-A0, tej samej na której m.in. oparto Volkswagena Polo oraz T-Crossa. Według zapewnień producenta, to między tymi dwoma modelami ma być pozycjonowane Taigo. Tyle tylko, że nowy model jest o 3 cm dłuższy od... klasyfikowanego segment wyżej T-Roca.
Oczywiście kluczem do zaistnienia Taigo jest zupełnie inaczej ukształtowana tylna część nadwozia, poza nią bez trudu znajdziemy podobieństwa do T-Crossa i Polo. Natomiast ścięty tył ma "trafiać" do innego nabywcy niż ten wybierający Polo, T-Crossa czy nawet T-Roca. Grupą docelową będą osoby młodsze, które chcą samochodu z podwyższonym zawieszeniem, i dla których stylizacja klasycznych SUV-ów jest zbyt nudna.
Zgodnie z zapewnieniami przedstawicieli Volkswagena, tył Taigo nawiązuje do samochodów sportowych. Takie twierdzenia są może nieco na wyrost, nie ulega jednak wątpliwości, że model ten wygląda znacznie bardziej dynamicznie niż klasyczne SUV-y.
Volkswagen Taigo mierzy 426,6 cm długości, a jego rozstaw osi to 256,6 cm. Taigo jest więc wyraźnie dłuższe niż T-Cross (410,8 cm) i odrobinę dłuższe od T-Roc-a (423,6 cm). Pojemność bagażnika wynosi 438 l, po złożeniu tylnej kanapy rośnie do 1222 litrów.
Wnętrze Volkswagena Taigo już na pierwszy rzut oka wygląda znajomo. Chwila zastanowienia wyjaśnia wszystko - jest ono identyczne, jak w Volkswagenie Polo po przeprowadzonym w 2021 roku liftingu. A to oznacza, że samochód jest wyposażony w ekran cyfrowych zegarów o przekątnej 8 lub 10,25 cala oraz dotykowy ekran systemu infotainment, zabudowany w konsoli środkowej o wielkości do 9,2 cala.
Pod ekranem znalazł się panel sterowania klimatyzacją, również dotykowy. Ciekawostkę stanowi fakt, że identyczny znajdziemy m.in. w Volkswagenie Arteonie.
Mimo niewielkich rozmiarów, Taigo pozytywnie zaskakuje ilością miejsca w kabinie. Z przodu problemów pod tym względem nie ma żadnych, z tyłu zastrzeżenia można mieć jedynie do przestrzeni nad głową, co oczywiście związane jest z szybko opadającą linią dachu.
Wyposażenie w testowanej wersji Style obejmuje m.in. reflektory LED Matrix IQ. Light, czyli matrycowe oświetlenie składające się z szeregu diod emitujących światło niezależnie od siebie (co pozwala dowolnie kształtować wiązkę światła, m.in. wyciemniając obszary, w których znajdują się inne samochody), a także adaptacyjny tempomat połączony z systemem utrzymywania samochodu na pasie ruchu o nazwie Travel Assist. Potrafi on nie tylko dostosowywać prędkość do innych pojazdów, ale również do zakrętów (dane z nawigacji) i ograniczeń prędkości (informacje z kamery). System działa w zakresie od 0 do 160 km, przy czym po zatrzymaniu samochodu należy samemu nacisnąć hamulec - auto posiada mechaniczny hamulec ręczny, a więc nie ma systemu autohold.
Testowany samochód był wyposażony w najmocniejszy układ napędowy dostępny w Taigo. Mowa o silniku 1.5 TSI ACT, który współpracuje z dwusprzęgłową zautomatyzowaną, 7-stopniową przekładnią DSG i generuje 150 KM i 250 Nm. Moment obrotowy trafia wyłącznie na koła przednie, Taigo nie jest dostępny z napędem 4x4.
150-konny silnik zapewnia ważącemu nieco ponad 1200 kg Taigo godne osiągi. Samochód przyśpiesza do 100 km/h w 8,3 s, a jego prędkość maksymalna to 212 km/h. Średnie zużycie paliwa wg cyklu WLTP wynosi 6,1 l i jest to wartość do osiągnięcia podczas jazdy pozamiejskiej (jeśli omijamy autostrady, uda się zejść nawet poniżej 6 l/100 km). Natomiast w mieście czy podczas jazdy z prędkościami autostradowymi trzeba się liczyć ze zużyciem przekraczającym 7 l/100 km, co również jest dobrym wynikiem, jak na 150-konny silnik. Niewątpliwie na taki stan rzeczy ma wpływ wyposażenie jednostki w technologię odłączania cylindrów (ACT) oraz tryb żeglowania.
Warto przy tym dodać, że skrzynia DSG dobrze współpracuje z silnikiem (co nie jest oczywistością w przypadku słabszych jednostek napędowych), a zawieszenie zestrojono dość sztywno, niczym w samochodzie ze sportowymi aspiracjami, zupełnie inaczej niż w SUV-ie. W efekcie jazda Taigo, szczególnie po krętych drogach z równym asfaltem to spora przyjemność.
Ceny Volkswagena Taigo startują z poziomu niespełna 90 tys. zł. Na tyle wyceniono samochód z silnikiem 1.0 TSI o mocy 95 KM, manualną 5-biegową skrzynią i w bazowej wersji wyposażenia Life. Niewiele drożej, bo na 93 290 wyceniono auto z silnikiem 1.0 o mocy 110 KM i przekładnią 6-biegową (również Life).
Natomiast ceny Taigo w testowanej wersji Style z silnikiem 1.5 TSI zaczynają się od 120 390 zł. Dodatkowo samochód widoczny na zdjęciach posiadał bogate wyposażenie opcjonalne (m.in. podgrzewane fotele, dwustrefowa klimatyzacja, 18-calowe felgi, cyfrowe zegary z ekranem 10,25 cala, dach panoramiczny, system grający Beat czy system nawigacji z ekranem 9,2 cala), co podniosło cenę do przeszło 140 tys. zł, czyli do poziomu przekraczającego ceny nieco gorzej wyposażonego, ale jednak pozycjonowanego wyżej, Volkswagena T-Roc.
Czy więc Taigo ma sens? Wydaje się, że w Polsce niewielki. Siła nabywcza Polaków jest mała i jeśli ktoś chce wydać 130 czy 140 tys. na SUV-a Volkswagena to niemal na pewno sięgnie po bardziej praktycznego T-Roca. Nie dotyczy to chyba tylko Polski, co zresztą widać w statystykach sprzedaży - to właśnie T-Roc znajduje się w czołówce najchętniej kupowanych modeli w Europie, a jego sprzedaż osiąga nawet lepsze wyniki niż sprzedaż Golfa. Taigo jest dobrym samochodem, ale jego grupa docelowa jest zbyt mała, by odniósł podobny sukces sprzedażowy.
***