Volkswagen passat 2.0 TSI 280KM 4Motion DSG6
Dla wielu samochód ten stanowi jedną z ikon motoryzacji, przedmiot marzeń i westchnień. Volkswagen passat. W październiku 2014 r. polecieliśmy na słoneczną Sardynię, by uczestniczyć tam w zorganizowanej dla świata mediów międzynarodowej prezentacji ósmej generacji samochodu, wzbudzającego w Polsce tak skrajne emocje. Teraz, po trzech latach, wsiadając ponownie do passata byliśmy ciekawi, jak ów model znosi upływ czasu. I jak się sprawuje z najmocniejszym silnikiem, wprowadzonym już po wspomnianym wyżej pokazie.
W relacjach z jazd na Sardynii podkpiwaliśmy trochę z obecnych w materiałach prasowych górnolotnych opisów stylistyki nowego wcielenia niemieckiego bestsellera klasy średniej. Generalnie jednak chwaliliśmy jego proporcjonalną, lekką, jednocześnie dynamiczną i elegancką sylwetkę. I zdania nie zmieniliśmy. Nadal uważamy, że jest to najładniejszy vw passat w historii. Ważne, że po trzech latach od premiery wciąż wygląda świeżo.
O kokpitach volkswagenów zwykło mawiać się, że są "do bólu uporządkowane" (hm... dlaczego właściwie porządek miałby boleć?), solidnie wykonane, lecz wzorniczo nijakie. W przypadku udostępnionego nam samochodu (od razu zaznaczmy, że był to egzemplarz w najwyższej wersji wyposażenia, uzupełnionej licznymi dodatkami, nawet takimi ekstrasami, jak elektrycznie sterowana roleta tylnej szyby i podgrzewanie kierownicy) nie jest to do końca prawda. Nienaganna ergonomia, dobrej jakości materiały - tak. Ale nuda? Owszem, projektanci pamiętali, że użytkownicy tego rodzaju pojazdów - lekarze, prawnicy, menedżerowie, biznesmeni - nie są raczej entuzjastami estetycznych szaleństw, jednak trudno odmówić wystrojowi kabiny passata, ożywionemu m.in. wstawkami ze szczotkowanego metalu, elegancji i urody.
Bardzo przypadły nam do gustu pokryte kombinacją alcantary i skóry fotele - królewsko wygodne, z nieprzesadnie wyprofilowanymi oparciami i odpowiednio podpierającymi uda siedziskami. Trochę dziwne, że ustawia się te cuda ergonomii i komfortu ręcznie, bez pomocy elektryki.
Niezmiennie zachwycamy się wyrazistością grafiki, możliwościami konfiguracji i przejrzystą organizacją menu opcjonalnego zestawu wirtualnych instrumentów pokładowych. Ucieszyliśmy się, że nasz passat był wyposażony w "przestarzały" ekran systemu informacji i rozrywki. Dotykowy, ale z klasycznymi przyciskami i pokrętłem głośności. W najnowszych modelach z Wolfsburga, na przykład w odświeżonym golfie i arteonie, takich "przeżytków" już się nie uświadczy.
Reflektory LED dobrze oświetlają drogę, a ledowe, dyskretne oświetlenie wnętrza tworzy przyjemny nastrój w kabinie. I kolejny plus: pod podłogą kufra spoczywa pełnowymiarowe koło zapasowe.
A teraz odrobina dziegciu do beczki miodu, czyli co się nam w testowanym volkswagenie nie podobało. Lista będzie krótka, a znajdą się na niej:
- przeładowanie kierownicy małymi przyciskami (pokrętła stosowane w siostrzanych skodach wydają się znacznie poręczniejsze);
- wyświetlacz przezierny (HUD), który rzuca obraz nie bezpośrednio na przednią szybę, lecz na wysuwającą się z deski rozdzielczej szybkę (wygląda to trochę... słabo);
- bagażnik, nominalnie całkiem pojemny (586 l), o regularnych kształtach i z niewnikającymi do wnętrza zawiasami, ale przez niewielki, jak to w sedanach, otwór załadunkowy, niezbyt funkcjonalny; do tego otwierany przyciskiem na pilocie lub dźwignią z wnętrza kabiny, lecz zamykany już ręcznie - trochę to dziwne, zważywszy klasę i ogólny poziom wyposażenia auta;
- to, że niektóre elementy w kabinie ustępują pod naciskiem dłoni, co zwiastuje późniejsze ich skrzypienie i trzeszczenie oraz kreśli pewną rysę na wizerunku volkswagenów, jako aut z perfekcyjnie spasowanymi i nienagannie zmontowanymi wnętrzami.
Jako się rzekło, pod maską udostępnionego nam auta pracował topowy silnik benzynowy o pojemności 1984 ccm, mocy 280 KM i maksymalnym momencie obrotowym 350 Nm, dostępnym w zakresie od 1700 do 5600 obr./min. Bez wdawania się w szczegółowe analizy techniczne przejdźmy od razu do konkluzji. A ta brzmi następująco: tak napędzany passat jest samochodem komfortowym, przyjaznym kierowcy, by nie rzec relaksującym w prowadzeniu.
Zapewniającym poczucie bezpieczeństwa (napęd na obie osie, liczne elektroniczne systemy wspomagające), a jednocześnie naprawdę szybkim i zrywnym, co odczuwamy nie tylko w trybie sportowym, lecz także w podstawowym (Normal), komfortowym (Comfort) i ekonomiczno-ekologicznym (Eco). Dwusprzęgłowa skrzynia DSG, mimo że tylko sześciobiegowa, również daje radę. Żadnych zastrzeżeń nie mamy do skuteczności hamulców oraz do adaptacyjnego zawieszenia, które sprawnie niweluje nierówności nawierzchni (sprzyja temu niewątpliwie wysoki profil opon), nie wprawiając przy tym pojazdu w nieprzyjemne kołysanie.
Volkswagen passat 2.0 TSI 280KM 4Motion DSG6 to bez dwóch zdań samochód ładny, nowoczesny, wygodny, dopracowany, dynamiczny, potrafiący dać dużo frajdy kierowcy, do tego w testowanej wersji bardzo bogato wyposażony. Mimo to w tej wersji nie wróżymy mu dużego sukcesu rynkowego, przynajmniej w Polsce. Nie ze względu na etykietkę, spory apetyt na paliwo (komputer pokładowy pokazywał nam średnie zużycie na poziomie 11-13 l/100 km) czy wysoką cenę (od 172 090 zł; udostępniony nam egzemplarz kosztuje 222 120 zł). Po prostu w tej kategorii pojazdów - limuzyn klasy średniej - nabywcy wciąż zdecydowanie preferują diesle.
Poniżej tabelka rejestracji samochodów klasy passata z ostatnich 5 lat.