Volkswagen Arteon 2.0 TDI - coś więcej, niż design
Arteon z założenia powstał jako bardziej dynamiczna i bardziej reprezentacyjna propozycja, niż zwykły Passat. Okazuje się jednak, że samochód ten dobrze się czuje w jeszcze jednej, bardziej pragmatycznej roli.
Tak zwane czterodrzwiowe coupe cieszą się całkiem niezłym zainteresowaniem i kolejni producenci próbują swoich sił w tej niszy. Volkswagen jest w niej obecny już od lat za sprawą Passata CC, przemianowanego później na, po prostu, CC. Następcą tego modelu jest Arteon, który również bazuje na Passacie, ale znacząco się od niego różni.
Najbardziej oczywista różnica to oczywiście samo nadwozie, które ukształtowano tak, aby nadać autu smukły i dynamiczny kształt. Nie da się ukryć, że styliści Volkswagena świetnie się spisali i samochód skutecznie przyciąga wzrok na ulicy. Nawet jeśli zdecydujemy się na niezbyt rzucający się w oczy lakier, tak jak w przypadku testowanego egzemplarza. Warto jednak dodać, że nieco pazura dodawał mu pakiet R-Line, w skład którego wchodzą zmienione zderzaki, nakładki na progi i dwie duże końcówki wydechu. Całości dopełniały dwukolorowe, 19-calowe alufelgi o ciekawym wzorze.
Znacznie mniej powodów do zachwytu mamy po zajęciu miejsca za kierownicą. Oczywiście, jak to w Volkswagenie, siedzi się bardzo wygodnie, otaczają nas dobrej jakości, porządnie spasowane materiały, wszystko jest bardzo ergonomicznie rozplanowane, sterowanie poszczególnymi funkcjami intuicyjne, a multimedia mają ładną grafikę i działają płynnie. W czym więc problem? Ano w tym, że deska rozdzielcza Arteona została bez żadnych zmian przeniesiona z Passata. Nie zrozumcie nas źle - to bardzo dobra deska rozdzielcza, ale brak w niej polotu, którego możemy oczekiwać patrząc na nadwozie. Kupując ten model można czuć pewien niedosyt, spoglądając codziennie na wnętrze z Passata. Zdajemy sobie sprawę, że projektowanie nowej deski mogłoby nie spotkać się z aprobatą księgowych, ale jakieś drobne różnice w postaci większej ilości ozdobnych wstawek, czy skórzanych aplikacji byłyby miłe.
Aby poczuć różnicę, między Arteonem, a Passatem, trzeba zająć miejsce na tylnej kanapie. Modele różni niemal 10 cm w długości nadwozia i 5 cm rozstawu osi. Robi to niemałą różnicę - Passat jest bardzo przestronny, ale w Arteonie można już próbować zakładać nogę na nogę. Volkswagen, jeszcze przed premierą tego modelu zaznaczał, że chce, aby był on swego rodzaju łącznikiem między Passatem, a flagowym Phaetonem (którego nowa generacja jeszcze kilka lat temu była w planach firmy) i to faktycznie widać. Niestety, nadal wygodnie będzie tu tylko dwóm osobom, z racji na wysoko poprowadzony tunel środkowy.
Nieco mniejszy, niż w Passacie, jest za to bagażnik, mający 563 l (wobec 586 l). Różnica jest jednak niezauważalna, a Arteon ma za to asa w rękawie, ponieważ ma nadwozie typu liftback. Dzięki temu otwór załadunkowy jest naprawdę duży i pozwala z łatwością umieścić bagaże w kufrze. Klapa jest oczywiście sterowana elektrycznie.
Dynamiczna sylwetka Arteona może sugerować, że jest to samochód o dynamicznym charakterze. Prowadzi się on rzeczywiście bardzo pewnie i przewidywalnie, ale trudno mówić tu o sportowych emocjach. Znacznie lepiej czuje się on w roli środka transportu do pokonywania długich dystansów. Adaptacyjne zawieszenie z płynną regulacją siły tłumienia (15 ustawień) dobrze sobie radzi z nierównościami, a odgłos silnika nie jest natrętny, nawet przy prędkościach autostradowych. Wrażliwi kierowcy mogą zwrócić jedynie uwagę na szumy powietrza, których głośność zwiększają nieco bezramkowe szyby.
Skoro mówimy o pokonywaniu dłuższych tras, to przydałby się jakiś mocny diesel. Taki też pracował pod maską testowanego egzemplarza. Z 2-litrowego TDI, dzięki dwóm turbosprężarkom, wyciśnięto 240 KM i 500 Nm maksymalnego momentu obrotowego. O efektywne przenoszenie tych wartości na asfalt dba 7-stopniowa skrzynia DSG oraz napęd na wszystkie koła (oba elementy są seryjne). Efektem jest sprint do 100 km/h w 6,5 s i prędkość maksymalna wynosząca 245 km/h. Jeszcze nie tak dawno takich wartości nie powstydziłby się Golf GTI.
Ponieważ mamy do czynienia z dieslem, to spalanie będzie niższe, niż w hot hatchu, co nie znaczy, że niskie. Producent twierdzi, że w ruchu miejskim powinno wystarczyć 7,1 l oleju napędowego na 100 km. To dość optymistyczny wynik, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o najmocniejszej wersji, a takiej nikt nie kupuje po to, aby bić rekordy w ekorajdach. Nastawcie się raczej na ponad 9 l/ 100 km.
Nie powinno być to jednak problemem dla przyszłego nabywcy Volkswagena Arteona w wersji R-Line i z topowym dieslem pod maską. Ceny takiej konfiguracji zaczynają się od 201 790 zł. Za tę niemałą kwotę otrzymujemy między innymi LEDowe światła główne, adaptacyjne zawieszenie, 18-calowe felgi, trójstrefową klimatyzację, tapicerkę ze skóry i alcantary, adaptacyjny tempomat oraz system multimedialny z 8-calowym ekranem dotykowym.
Volkswagen Arteon świetnie wywiązuje się z roli przypisywanej tak zwanym "czterodrzwiowym coupe" (w jego wypadku pięciodrzwiowym), a więc bycia nietuzinkową alternatywą dla klasycznego sedana. W przeciwieństwie jednak do wielu przedstawicieli tego segmentu stanowi jednocześnie alternatywę bardziej praktyczną. Większa ilość miejsca z tyłu oraz bardziej praktyczny bagażnik sprawiają, że można rozważać dopłatę do Arteona nie tylko jako kaprys, ale również w kategoriach czysto pragmatycznych.
Michał Domański