Trzy cylindry w Skodzie Octavii. Czy to ma sens?
W ostatnich latach w motoryzacji nastąpił zdecydowany odwrót od dużych silników, co więcej, trend ten nabiera rozpędu. Oczywiście spowodowane jest to cały czas zaostrzanymi przepisami dotyczącymi emisji spalin.
Jedyną metodą, by je spełnić, była rezygnacja z wolnossących silników o dużej pojemności, na rzecz turbodoładowanych jednostek o mniejszej pojemności, ale porównywalnej mocy. Jednym z "flagowych" przykładów tego procesu, który zyskał miano downsizingu, jest opracowany przez koncern Volkswagena trzycylindrowy silnik 1.0 TSI.
Jednostka ta debiutowała w 2015 roku i szybko zaczęła trafiać do różnych modeli. Naturalnym było stosowanie jej w samochodach małych, jak Volkswageny Polo czy up!, Audi A1 czy A3, Skodzie Fabii czy Seacie Ibiza. Jednak ta mała jednostka trafiła również pod maskę większych pojazdów, jak Volkswagen T-Cross, Seat Ateca, Skoda Karoq czy Skoda Octavia. I właśnie ten ostatni samochód znalazł się w naszej redakcji na testach.
Silnik 1.0 TSI produkowany jest w kilku wariantach, dostępne są wersje od 82 do 116 KM. Pod maskę testowanej Octavii trafiła 115-konna odmiana, która maksymalną moc generuje przy 5500 obr/min. Maksymalny moment obrotowy wynosi 200 Nm i dostępny jest w szerokim zakresie obrotów - od 2000 do 3500 obr/min. Silnik jest więc bardzo przyjemny w jeździe, zaskakująco żwawo reagując na naciśnięcie gazu już od najniższych obrotów.
W testowanym samochodzie silnik sparowano z dwusprzęgłową, zautomatyzowaną przekładnią DSG o siedmiu biegach. Działa ona sprawnie i szybko. W efekcie podczas jazdy miejskiej o tym, że mamy do czynienia z niewielką jednostką napędową przypominam jedynie nieco twardy dźwięk, typowy dla silników trzycylindrowych.
Producent obiecuje przyśpieszenie do 100 km/h w 10,1 s i jest to wartość prawdziwa. Octavia 1.0 TSI nie jest więc sprinterem, ale na pewno nie będzie zawalidrogą. Trzycylindrowy silnik zadyszkę łapie dopiero za miastem. O ile nie ma problemu na zwykłych drogach, to już prędkości autostradowe stają się wyzwaniem, szczególnie gdy chcemy szybko zwiększyć prędkość np. podczas wyprzedzania, czy gdy trafi się podjazd pod dłuższe wzniesienie.
Wówczas traci na znaczeniu moment obrotowy, a nieodzowna staje się moc. 115 KM, które musi się zmagać z rosnącym oporem powietrza, wystarczy do tego, by - według danych fabrycznych - rozpędzić Octavię 1.0 TSI do 205 km/h. Trzeba jednak pamiętać, że dochodzenie do prędkości maksymalnej w każdym aucie nieco trwa...
Niezaprzeczalnym atutem małego silnika jest natomiast zużycie paliwa. Jeśli nie będziemy korzystać z pełnego zakresu obrotów (do czego prowokuje chętnie wkręcający się silnik) to w cyklu miejskim możemy liczyć na spalanie na poziomie 8 litrów na 100 km. Jak na tak duże auto to wynik godny uznania.
A jak kształtują się koszty zakupu? Silnik 1.0 TSI otwiera cennik Octavii - samochód w bazowej wersji Active z manualną skrzynią wyceniono na 75 tys. zł. W testowanej wersji Style trzeba zapłacić 85 350 zł, a dokładając skrzynię DSG - 93 350 zł.
Dodatkowo samochód testowy posiadał bogate wyposażenie opcjonalne, również z zakresu łączności i bezpieczeństwa, co podniosło koszt o kolejne 30 tys. zł. W efekcie cena widocznego na zdjęciach samochodu to 120 tys. zł.
Mirosław Domagała