Toyota RAV4. Już wiadomo, w czym tkwi fenomen SUV-ów

Testowa Toyota RAV4, która od jakiegoś czasu pełni w naszej redakcji rolę wołu roboczego, na kilka dni trafiła w ręce jednego z czytelników.

56-letni Ireneusz jest kierownikiem zakładu produkcyjnego. W pracy, podobnie jak setki handlowców, porusza się służbową Skodą Octavią. Z zamiarem zakupu SUV-a nosi się od dłuższego czasu. Jak ocenia Toyotę RAV4? Oddajmy mu głos...

Korzystając z okazji chciałbym wytłumaczy młodszym osobom popularność tego rodzaju pojazdów. W rozmowach z synem często kłócimy się właśnie o SUV-y. Jego zdaniem są zbyt "paliwożerne i przereklamowane". Odpowiadam mu, że nie zrozumie ich fenomenu, póki nie przekroczy pięćdziesiątki. Sam jestem, niestety, przykładem ukutego w czasach PRL-u hasła "przez sport do kalectwa". W młodości grałem dużo w piłkę ręczną, nożną i siatkówkę.

Reklama

W efekcie, moje barki i kolana są dziś w opłakanym stanie. Możliwość wchodzenia i wychodzenia z samochodu bez konieczności "wstawania z podłogi" jest dla mnie prawdziwym błogosławieństwem. Wśród znajomych w moim wieku zaobserwowałem podobną modę. Oni również - z aut typu Mondeo, Passat czy Octavia, przesiadają się właśnie na SUV-y. Uwierzcie mi - młodzi - to nie żaden kompleks niższości czy fanaberia, a raczej konieczność.

Co mogę powiedzieć o Toyocie RAV4? Moje największe obawy budził dwulitrowy silnik Diesla. Myślałem, że 124 KM (i 340 Nm - przyp. red.) w dużym aucie, które - dodatkowo - wyposażono w napęd 4x4, to za mało. Okazało się jednak, że byłem w błędzie. Osiągi w zupełności wystarczają do normalnej jazdy, a dzięki turbinie z wyprzedzaniem nie ma najmniejszych problemów. 11 s do 100 km/h i prędkość maksymalna 180 km/h to rozsądne optimum.

Jeśli dodać do tego średnie spalanie na poziomie ok. 7 l układ napędowy oceniam na czwórkę z plusem. W mieście przyzwyczajenia wymaga tylko dość "krótka" jedynka. W internecie wyczytałem, że przydaje się ona w terenie - auto ma przecież napęd na cztery koła.

Pochwalić muszę też zawieszenie. Jeździłem ostatnio kilkuletnim Jeepem Cherokee i Kią Sorento. Wcześniej maiłem też trochę styczności z Land Roverem Freelanderem. Wszystkie one zachowywały się na drodze, jak wozy bojowe piechoty (a że byłem w wojsku - wiem, co mówię!). W RAV4 jest zupełnie inaczej - gdyby nie wyższa pozycja za kierownicą powiedziałbym, że jadę zwykłym autem segmentu D.

Nic złego nie mogę też powiedzieć o przestronności kabiny. Ze znajomymi, we czwórkę, wybraliśmy się Toyotą na weekend w Karkonosze. Nikt nie narzekał na brak miejsca (a nie należymy do niskich), ustawny bagażnik (547 l pojemności - przyp. red.) okazał się wystarczający.

Rozczarowaniem było za to elektryczne otwieranie klapy bagażnika (wyposażenie opcjonalne - przyp. red) - z tego typu rozwiązaniem spotkałem się po raz pierwszy. Nie jestem gadżeciarzem, więc takie rzeczy zupełnie do mnie nie trafiają. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego - obładowany zakupami - muszę czekać, aż elektryczny siłownik podniesie klapę. Ręcznie zrobiłbym to kilkukrotnie szybciej! Problemy sprawiała mi również fabryczna nawigacja - moim zdaniem, niezbyt intuicyjna w obsłudze. Nie wiem jednak, czy jest to przypadłość Toyoty, czy może wynik owej niechęci do gadżetów.

Bardzo spodobała mi się za to kamera cofania. W połączeniu z dużymi lusterkami pozwala ona parkować dosłownie na milimetry. W oczach mojej małżonki, to jeden z większych atutów przemawiających za zakupem Toyoty. Podoba mi się też wykończenie kokpitu imitacją skóry. Lubię miękkie w dotyku materiały - dzięki nim w kabinie panuje przyjemna atmosfera.

Wiem, że RAV4, którą miałem okazję jeździć kosztuje około 120 tys. zł. Nie nazwałbym tego okazją stulecia, ale w przypadku Toyoty, cenę jestem w stanie zrozumieć. Byłem kiedyś właścicielem Corolli "syrenki" (E110 - przyp. red.) i przez sześć lat eksploatacji w aucie nie spaliła się nawet żarówka. Dzień po dniu, samochód dowoził mnie ponad 50 km do pracy - eksploatacja ograniczała się do wymiany oleju. Nie mam żadnych podstaw, by sądzić, że z RAV4 nie będzie tak samo.

Czy kupiłbym ten samochód? Sądzę, że tak - na pewno zrezygnowałbym jednak z części - moim zdaniem zbędnych - dodatków. Teraz pozostaje mi jeszcze przekonać żonę...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Toyota RAV4
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy