Toyota Land Cruiser V8 - powrót dinozaura
„Takich samochodów już się nie robi” – to określenie idealnie wręcz pasuje do luksusowej terenówki Toyoty, która przecież zniknęła z europejskiego rynku jesienią 2015 roku. Kilka miesięcy temu auto ponownie pojawiło się jednak w sprzedaży w Polsce, co jest świetną wiadomością dla osób szukających luksusowego auta na (dosłownie) każde warunki.
Wraz z nieustannie rosnącą popularnością pseudoterenówek producenci aut zaczęli odchodzić od elementów typowych dla tego typu pojazdów. Dla większości klientów niewielkie znaczenie miały właściwości terenowe - liczyła się i nadal liczy głównie prezencja. SUVy stały się zwykłymi osobówkami, tylko z nieco większym prześwitem.
Toyota Land Cruiser V8 wierna jest jednak starej szkole tworzenia tego typu pojazdów - ten zbudowany na ramie mastodont wyposażony jest w reduktor, blokadę centralnego mechanizmu różnicowego i wiele innych elementów sprawiających, że można bez obaw zapuszczać się nim na bezdroża.
Do charakteru i rozmiarów Land Cruisera V8 (495x198x191 cm) bardzo dobrze pasuje fakt, iż kupić go możemy jedynie z silnikiem V8. Wcześniej dostępny był diesel 4,5 l oraz "benzyniak" 4,6 l, ale obecnie w ofercie pozostał tylko ten drugi. Ma to związek z normą emisji spalin Euro 6, która sprawiła, że ponad rok temu model ten zniknął z oferty Toyoty na zachodzie Europy (na wschodzie sprzedawany był nieprzerwanie). Japońskim inżynierom udało się dostosować do najnowszych norm tylko silnik benzynowy.
Bardziej ekologiczna jednostka napędowa to tylko jedna z wielu zmian, jakim został poddany Land Cruiser V8. W czasie swojej nieobecności na polskim rynku model ten został poddany modernizacji. Odświeżony model łatwo rozpoznamy po nowym przednim zderzaku, grillu i światłach, które są teraz w pełni LEDowe, a w ich klosz wkomponowano chromowane listwy grilla.
Z tyłu natomiast modyfikacji jest mniej - znajdziemy tu zmienione reflektory (zachowały kształt, ale są teraz częściowo LEDowe), a pod nimi biegnie chromowany pasek, będący przedłużeniem listwy.
Sporo zmian zaszło także we wnętrzu - nowy jest zestaw wskaźników, kierownica, a także konsola środkowa i tunel centralny. Całość wygląda teraz ładniej i bardziej świeżo. Szczególnie duży ekran (9 cali) systemu multimedialnego, który działa bardzo sprawnie i płynnie. Uporządkowano także rozmieszczenie przycisków. Przykładowo - wcześniej większość przełączników do obsługi systemów wpływających na jazdę w terenie, znajdowała się na tunelu środkowym. Do włączenia reduktora służyło jednak pokrętło umieszczone pod przyciskiem uruchamiania silnika, a przełącznik blokady centralnego mechanizmu różnicowego znaleźć można było... z lewej strony kierownicy. Teraz wszystko znajduje się w jednym miejscu (na tunelu środkowym).
A jak jeździ się Toyotą Land Cruiser V8? Nie przesadzimy, jeśli napiszemy, że tak, jak żadnym innym samochodem. Już wsiadając do niej czujemy respekt, a to za sprawą bardzo wysoko umieszczonych foteli (efekt zastosowania ramy). Osoby, które nie mają wzrostu zbliżającego się do 2 m, najlepiej zrobią korzystając z progów lub masywnych rączek (znajdują się przy wszystkich drzwiach), pomagających w dostaniu się do środka.
Kiedy już się w nim znajdziemy, naszą uwagę zwracają bardzo obszerne i wygodne fotele, pokryte świetnej jakości skórą półanilinową (znaną z topowych modeli Lexusa) oraz to jak wysoko siedzimy. Jeśli podobają się wam SUVy ze względu na to, że możecie górować nad innymi użytkownikami dróg, to Land Cruiser V8 pozwala zawstydzić niemal wszystkich. Zza kierownicy tej Toyoty nawet wielkie samochody, jak Audi Q7, zdają się być małe niczym kompaktowe hatchbacki. Do tego kierowca i pasażer z przodu oddzieleni są podłokietnikiem o powierzchni małego stołu (pod nim znajdziemy lodówkę mieszczącą nawet 1,5-litrowe butelki!), a klamki wewnętrzne mają rozmiar XXL.
Kolejna obserwacja - dźwięk silnika. Zapalając go, szczególnie na zimno, mamy wrażenie że włączyliśmy nie jednostkę napędową samochodu osobowego, ale jakiś ogromny agregat. 4,6-litrowa V-ósemka z donośnym huczeniem budzi się do życia. Później wydawane przez nią dźwięki są bardziej cywilizowane i cichsze, ale cały czas przypominają, jeśli tylko muśniemy gaz, że pod maską drzemie wolnossące V8.
Dość szybko zauważamy kolejną, niezwykłą rzecz - komfort resorowania. Są samochody bardzo wygodne, ale Land Cruiser V8 wynosi "wygodę" na zupełnie nowy poziom. Jadąc nim mamy wrażenie, że on nie wybiera nierówności, tylko wygładza asfalt przed nami. Jak bardzo skutecznie? Prowadząc go nie musimy zwalniać przed progami. Tak po prostu. Poruszając się z przepisową prędkością 50 km/h i widząc "leżącego policjanta" oraz informację przed nim, że zalecana prędkość to 20-30 km/h, możemy nie podnosić nogi z pedału gazu. Poczujemy jedynie jakby w tym miejscu droga była trochę nierówna.
Tym większe wrażenie robi zestrojenie zawieszenia Land Cruisera V8, kiedy weźmiemy pod uwagę, że nie jest ono pneumatyczne (choć w starszej wersji występowało)! Z drugiej jednak strony, choć brak "pneumatyki" nie wpłynął negatywnie na wyjątkowy komfort jazdy, to ma to swoje minusy. Luksusowy SUV Toyoty lubi "płynąć" nie tylko po nierównościach, ale również... w zakrętach. Możliwość obniżenia zawieszenia i utwardzenia go poprawiłaby nieco zachowanie na drodze (choć wersja sprzed modernizacji z zawieszeniem pneumatycznym nigdy w zakrętach nie czuła się dobrze).
Byłoby to o tyle pożądane, że 318-konny silnik V8 rozpędza Land Cruisera nad wyraz sprawnie. Pomimo masy własnej wynoszącej 2,5 t, przyspiesza do 100 km/h w 8,6 s, a po przełączeniu skrzyni biegów w tryb Sport reaguje bardzo żwawo na dodanie gazu. Taka zabawa przekłada się co prawda na spalanie rzędu 24 l/100 km w mieście, ale na szczęście bak ma pojemność 93 l.
Wracając jeszcze do kwestii zawieszenia, to brak "pneumatyki" oznacza, że nie mamy również opcji zwiększenia prześwitu, który choć większy, niż w większości SUVów (23 cm), to daleko mu do aut mających możliwość regulacji. Strata jest to o tyle duża, że Land Cruiser V8 ma w sobie geny prawdziwego offroadera. Poza reduktorem, trybami jazdy dla różnych rodzajów terenu oraz blokadą centralnego dyferencjału, ma również w zanadrzu dwie, bardzo ciekawe, sztuczki. Pierwsza to tryb pełzania - jeśli chcemy pokonać jakiś odcinek z minimalną prędkością (na przykład poruszamy się po skałach) wystarczy go aktywować i wybrać z jaką prędkością chcemy się poruszać (zakres od 1 do 5 km/h). Samochód będzie ją utrzymywał, bez względu na to, czy jedziemy pod górę czy też w dół.
Druga z ciekawostek to Turn Assist, który można nazwać po prostu "trybem czołgu". Jeśli potrzebujemy ostro skręcić, ale mamy na to zbyt mało miejsca, uruchamiamy ten system. Blokuje on koła z jednej strony pojazdu, a drugim pozwala się kręcić. Nie czyni to z Land Cruisera V8 pojazdu równie łatwo manewrującego co czołg, ale i tak robi on wrażenie. Jedynym, czego nam brakowało po zapuszczeniu się w teren, były odpowiednie opony.
Przyjemność z jazdy Toyotą Land Cruiser V8 jest naprawdę ogromna. Przepastne wnętrze, bardzo wygodne fotele pokryte delikatną skórą, możliwość patrzenia na wszystkich z góry i możliwość wykorzystywania osiągów wolnossącej "V-ósemki" bez względu na jakość nawierzchni, po której jedziemy.
Niestety, Japończycy każą sobie sporo płacić za przyjemność z jazdy tym mastodontem. Dokładnie 449 tys. zł (choć w obecnej promocji można zaoszczędzić 20 tys. zł). Pocieszeniem jest jedynie fakt, że otrzymujemy kompletne wyposażenie - 4-strefową klimatyzację, elektrycznie sterowane fotele i kierownicę, nawigację, zestaw kamer, skórzaną tapicerkę półanilinową, podgrzewane siedzenia z przodu z tyłu oraz kierownica i wiele innych dodatków. Do ceny i luksusowej kabiny nie do końca przystają też dość twarde plastiki na górnej części deski rozdzielczej (dolne elementy pokryto skórą), ale to chyba celowy zabieg - w innym wypadku Land Cruiser V8 byłby równie luksusowy, co Lexus LX 570, będący bliźniaczą konstrukcją.
Michał Domański