​Toyota Camry 2.5 Hybrid Dynamic Force. Nasz test

Jeździliśmy niemodnym samochodem. To znaczy mamy na myśli nie tyle samochód jako taki, ale cały segment, który reprezentuje. To sedany klasy średniej marek popularnych (czytaj: nie zaliczanych do grupy Premium), szybko tracące sympatię klienteli na rzecz SUV-ów. Jednak niezależnie od mód i trendów, niedawno odświeżona Toyota Camry, bo to o niej mowa, jest pojazdem jak najbardziej godnym zainteresowania.

Dzieje modelu o tej nazwie sięgają początków lat 80. poprzedniego wieku. Japońska limuzyna cieszyła się dużym uznaniem w wielu krajach na całym świecie, także wśród polskich kierowców. W pewnej chwili zniknęła jednak z europejskiej gamy Toyoty, pozostając niezmiennie jednym z największych rynkowych hitów w Stanach Zjednoczonych. Camry powróciła na nasz kontynent w 2017 r. W wielkim stylu - posadowiona na nowej platformie TNGA, radykalnie unowocześniona, nieporównanie bezpieczniejsza, przyjaźniejsza środowisku, bo wyposażona wyłącznie w napęd hybrydowy. Miała zastąpić w ofercie koncernu przechodzącego do historii Avensisa, a jednocześnie, dzięki wyraźnie wyższemu pozycjonowaniu, zamieszać nieco wśród klasowych rywali.

Reklama

Czego oczekuje się od sedana z tej półki? Winien być to samochód bez stylistycznych ekstrawagancji, o spokojnie poprowadzonych liniach, dostojny, elegancki, budzący wyglądem szacunek, również dla swojego... właściciela czy użytkownika. Trzeba przyznać, że Camry aktualnej, ósmej już generacji, z nadwoziem o długości 4885 mm, spełnia powyższe wymogi. W wersji na rok 2021 auto otrzymało nowy przedni zderzak, przeprojektowane tylne, ledowe światła, nowe felgi i kolory lakieru. Słowem - klasyka liftingu. Powyższe zmiany nie przyniosły wizualnej rewolucji, ale też niczego nie zepsuły.

Wewnątrz od razu uwagę zwraca inne niż dotychczasowe usytuowanie dziewięciocalowego (w podstawowej wersji auta - 7") centralnego ekranu dotykowego. Został on niejako wyjęty z deski rozdzielczej i wyniesiony ponad nią. Prawdę mówiąc poprzedni układ kokpitu bardziej się nam podobał, aczkolwiek obecny jest ponoć bardziej ergonomiczny. A co do samych multimediów... Otóż wzbudzają one mieszane uczucia. Owszem, opcjonalny zestaw audio JBL brzmi fajnie, są sprawnie działające systemy łączności Apple CarPlay i Android Auto, wspomniany ekran jest, jak się to określa, wystarczająco responsywny, czyli szybko reaguje na dotyk, wyświetlacz otaczają poręczne fizyczne przyciski i pokrętła, ale prezentowane grafiki, mapy nawigacji, widok z kamer, obrazujących sytuację wokół pojazdu, choć ulepszone, pod względem jakości wciąż ustępują analogicznym funkcjom w samochodach niemieckiej czy francuskiej konkurencji.

Za to żadnych poważnych zastrzeżeń nie mamy do materiałów użytych w wystroju wnętrza auta oraz do solidności montażu poszczególnych elementów. Sporo miękkich tworzyw (wyjątkiem - wykończenie kieszeni w drzwiach), porządne spasowanie... Całość trzyma wysoki poziom.

Toyota nie uległa powszechnemu trendowi do wszechogarniającej cyfryzacji. W Camry kierowca ma zatem przed oczami zestaw analogowych instrumentów. Z lewej strony, zamiast obrotomierza, widnieje duży wskaźnik, pokazujący tryb pracy napędu hybrydowego. Między nim a prędkościomierzem umieszczono wyświetlacz komputera pokładowego, zresztą nieszczególnie czytelny. Gestem na rzecz nowoczesności jest projektor  przezierny HUD, wyświetlający najważniejsze informacje na przedniej szybie.  

Nikt nie powinien narzekać na fotele, pokryte częściowo naturalną, a częściowo syntetyczną skórą. W udostępnionym nam samochodzie były one wszechstronnie elektrycznie regulowane, z podgrzewaniem i wentylacją, uruchamianą przyciskami na środkowej konsoli, ale co najważniejsze - obszerne i wygodne.

W miarę komfortowo jest także w drugim rzędzie siedzeń. Napisaliśmy w miarę, bowiem nasz tradycyjny test dryblasa przy rozstawie osi auta wynoszącym pokaźne 2825 mm wypadł dość przeciętnie. Pasażerowi o wzroście 190 cm, zajmującemu miejsce za równie wysokim kierowcą będzie ciasno (w układzie 180-180 jest już znacznie lepiej). Po stronie plusów zapisujemy możliwość regulacji pochylenia oparcia tylnej kanapy, obecność dwóch portów USB oraz rolet na bocznych i tylnej szybie.

Funkcjonalność 500-litrowego bagażnika (do wysokości rolety; według innych danych jego pojemność wynosi 524 l) ograniczają niewielki, jak to w sedanie, otwór załadunkowy oraz wnikające do wnętrza, nieosłonięte zawiasy (podobnie było w Avensisie; to jakaś japońska tradycja?). Klapę kufra podnosi się za pomocą przycisku w kluczyku, ale opuszcza ręcznie, pociągając za uchwyt. Taka ciekawostka...

Jak wspomnieliśmy, Toyota Camry jest dostępna wyłącznie z jednym rodzajem napędu, złożonym z czterocylindrowego silnika benzynowego o pojemności 2487 ccm, wspomaganego przez jednostkę elektryczną. Łączna moc systemowa tego układu wynosi 218 KM.

Jak się jeździ hybrydą w takim wydaniu? Lepiej niż dobrze. Auto prowadzi się bardzo pewnie. Pomimo niezbyt imponująco prezentujących się w katalogu osiągów (od zera do setki w 8,3 sekundy, prędkość maksymalna to 180 km/godz.) jest wystarczająco dynamiczne, zwłaszcza po przełączeniu napędu w tryb Sport, który co prawda nie dolewa benzyny do ognia, ale usztywnia zawieszenie i sprawia, że układ kierowniczy staje się bardziej bezpośredni, a cały samochód jakby bardziej zwarty.

Na ulicach miasta i zwykłych drogach pozamiejskich komputer pokładowy  pokazywał nam średnie zużycie paliwa na wręcz niewiarygodnym poziomie od 4,8 do 6,2 l/100 km.  Przy pełnym obciążeniu i na dłuższych autostradowych odcinkach niewątpliwie byłoby ono wyższe, ale tak czy inaczej hybrydowe Camry jest samochodem wielce ekonomicznym. Planetarna przekładnia bezstopniowa z sześcioma wirtualnymi przełożeniami pozwoliła wyeliminować uciążliwą cechę hybryd ze skrzyniami CVT - wycie silnika, podczas przyspieszania, na przykład przy  wyprzedzaniu, pracującego na bardzo wysokich obrotach. Cisza panująca wewnątrz kabiny pozwala na swobodną rozmowę lub rozkoszowanie się muzyką. Na komfort podróży pozytywnie wpływa zawieszenie, skutecznie niwelujące nierówności nawierzchni.

Toyota jest szczególnie dumna z instalowanych w swoich modelach systemów bezpieczeństwa. W odświeżonym modelu Camry ich zestaw został jeszcze  dodatkowo wzbogacony. Mamy tu m.in. inteligentny tempomat, kierujący się znakami drogowymi (ważne, aby były prawidłowo odczytywane) i spowalniający samochód do bezpiecznej prędkości na łukach. Nowe funkcje zyskał system reagowania w razie ryzyka zderzenia.

Promocyjne ceny Toyoty Camry 2.5 Hybrid Dynamic Force 218 KM e-CVT MC'21 zaczynają się od kwoty 143 600 zł. Za auto w topowej wersji Executive należałoby zapłacić co najmniej 163 100 zł. Udostępniony nam do zrecenzowania egzemplarz (ze specjalnym pakietem VIP, zawierającym niektóre z wymienionych wyżej elementów wyposażenia) kosztuje 182 491 zł.  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy