Toyota C-HR Hybrid - czy tego szukają Polacy?

Jest stylowa, oszczędna, a do tego świetnie jeździ. Ale czy to wystarczy, aby Toyota C-HR wpisała się w wymagania, jakie Polacy stawiają samochodom?

Co, zdaniem naszych rodaków, decyduje o wyborze konkretnego samochodu? Jak wynika z  raportu "Komfort jazdy" przeprowadzonego na zlecenie Kongsberg Automotive Pruszków, przede wszystkim cena. Aż 65 proc. Polaków kupując auto właśnie nią się kieruje. Na moc i zużycie paliwa zwraca uwagę już co trzecia kobieta oraz co drugi mężczyzna, a 40 proc. na markę samochodu. Komfort podczas podróżowania, wygodne fotele, a także klimatyzację ceni sobie z kolei co piąty Polak. Dla kobiet, bardziej niż dla mężczyzn, większe znaczenie ma pakowny bagażnik. Czemu się temu nie dziwię? Co bardzo ciekawe, 8 proc. naszych rodaków kupuje samochód kierując się... jego kolorem. Czy tym wymaganiom sprostałaby nowa Toyota C-HR Hybryd?

Reklama

Mimo, że jestem stuprocentową kobietą, nie mieszczę się w tych 8 proc. naszych rodaków czy też prawdopodobnie bardziej... naszych rodaczek, dla których przy wyborze auta jakiekolwiek znaczenie odgrywa kolor. Jednak, przyznaję się bez bicia, że ogólny wygląd i znaczenie już dla mnie ma. Podobnie też, jak dla 25 proc. Polaków i to różnej płci. Uff.    

A wyglądem C-HR naprawdę można się pozachwycać. Ten samochód swoim niezwykłym designem mocno wyróżnia się spośród tłumu i trudno jest przejść obok niego przez dłuższą chwilę nie zatrzymując na nim wzroku.  Linie nadwozia japońskiego crossovera są tak dynamiczne i agresywne, że aż kipi on energią i atrakcyjnością dosłownie z każdej strony. Za każdym razem podczas krótkiego postoju, czy to na stacji paliw, czy też pod sklepem, podchodzili do mnie ludzie z pytaniem, czy mogą sobie pooglądać to designerskie cudeńko.  

Co najważniejsze, również wnętrze nowej Toyoty robi duże wrażenie. Chociaż nie spodziewałam się, że z zewnątrz wyglądająca na spory samochód, w środku C-HR jest tak... w sumie niewielka. Oczywiście wnętrze cechuje się ergonomią i funkcjonalnością, to jednak miejsca na tylnej kanapie mogłoby być nieco więcej. Pojemność bagażnika też nie powala, bo wynosi 377 litrów. Nie jest to może najlepszy wynik, ale jest zdecydowanie wystarczający.

Wszystko rekompensują z kolei bardzo wygodne fotele i doskonale dopracowane szczegóły. Uwagę przykuwa konsola środkowa, która jest delikatnie skierowana ku kierowcy wraz z dużym dotykowym wyświetlaczem systemu multimedialnego. Tradycyjne, analogowe zegary są bardzo czytelne, wszystkie przyciski i pokrętła są na swoim miejscu, co gwarantuje intuicyjną obsługę dostępnych systemów podczas jazdy. Smaczku dla całości wrażeń dodaje oryginalny niebieski pasek ciągnący się od przednich drzwi przez całą deskę rozdzielczą. Wysoka jakość materiałów użytych do wykończenia wnętrza, skóra i miękkie tworzywa, które doskonale komponują się z twardym plastikiem, dopełniają duże walory estetyczne nowej Toyoty.

Przyznam, że Toyota C-HR to pierwszy samochód z napędem hybrydowym, jakim miałam okazję jeździć. Zanim do niej wsiadłam zastanawiałam się, czym tak naprawdę będzie się ona różnić od "benzyniaka" czy diesla. Otóż podczas jazdy nie różni się prawie niczym. Oczywiście poza tym, że przy delikatnym ruszaniu czy niezbyt szybkiej jeździe, podróżujemy tylko na "elektryku", a więc w zupełnej ciszy. Przełączanie się napędów z elektrycznego na benzynowy jest również praktycznie niewyczuwalne.

Testowana przez mnie wersja C-HR dysponowała 122 końmi mechanicznymi przy pojemności silnika 1.8 litra. Niestety, pierwszą trasą, w jaką postanowiłam się wybrać tym hybrydowym cackiem, była autostrada. Przejechałam nią praktycznie od razu ponad 250 km. Osiągnięcie przepisowych 140 km/h początkowo nie było łatwe, a bezstopniowa skrzynia biegów wcale oczekiwania na tę prędkość nie umilała. Przy mocniejszym przyciśnięciu gazu silnik po prostu wył na jednostajnych, wysokich obrotach. Tak było na szczęście tylko do czasu. Po kilkunastu, a może nawet i dziesięciu kilometrach jazdy nauczyłam się umiejętnie osiągać wyższą prędkość. Nie da się jednak ukryć, że hybrydowy układ napędowy stworzony został wprost idealnie do jazdy po mieście. Myślę sobie, że trochę mocniejszy silnik wcale by mu też nie zaszkodził. Tym bardziej, że z zewnątrz nowa hybryda Toyoty wygląda bardzo zadziornie.

Sama jazda i prowadzenie samochodu to czysta przyjemność. Układ kierowniczy daje doskonałe czucie przednich kół, dzięki czemu C-HR było mi niezwykle posłuszne i czułam się w nim bardzo bezpiecznie. Auto doskonale wchodziło w zakręty. W zasadzie chwilami miałam wrażenie, że nie ja prowadzę samochód, a on mnie - ja nadaję mu jedynie kierunku i tempa.  

Bezdyskusyjną zaletą Toyoty C-HR Hybryd jest niskie zużycie benzyny. Spalanie na trasie nie przekraczało 6 l/100 km, natomiast w mieście, dzięki napędowi elektrycznemu, potrafiło zejść nawet do 4 l/100 km.

Czy ten samochód jest w stanie zaspokoić potrzeby konsumenckie Polaków. Myślę, że w stu procentach, bo to naprawdę świetny samochód. Trzeba tylko przełknąć cenę, która, za testowaną, bogato wyposażoną odmianę Dynamic, wynosi 113 900 zł

Magdalena Tyrała

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama