Test: skoda superb

Na to auto czekaliśmy z niecierpliwością. Pierwsza generacja skody superb bardzo przypadła nam do gustu, z ciekawością śledziliśmy więc wszelkie wiadomości dotyczące powstawania nowego modelu.

Wiadomo było, że na technikę zupełnie nie będzie można narzekać. Odpowiadają za nią przecież szaleni niemieccy naukowcy. Bardziej ciekawiła nas stylistyka - w tej kwestii całkowitą dowolność pozostawiono przecież Czechom.

Gdy w sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia nowej generacji byliśmy zdruzgotani. Do zepsucia była tylko jedna rzecz i wyglądało na to, że Czesi spaprali ją popisowo. Oczywiście styliści próbowali nam wmawiać, że kreśląc sylwetkę auta wzorowali się na szlachetnych rysach potężnego orła, ale prawdę mówiąc, jedynym ptasim skojarzeniem, jakie przychodziło nam na myśl była - jak już kiedyś pisaliśmy - "niemiecka wrona".

Reklama

Później jednak wybraliśmy się na jazdy testowe, gdzie po raz pierwszy mieliśmy okazję dokładnie przyjrzeć się nowemu autu. Okazało się, że na żywo jest zdecydowanie lepiej, co więcej, zaczęła prześladować nas myśl, że zadziorny przód, długi płaski dach i nieco przyciężka linia tyłu są nam dobrze znane. Pozostawało jedynie pytanie, skąd? Olśnienie przyszło szybko.

Podobne, sedanowo-liftbackowe sylwetki miały przecież jedne z najlepszych niegdyś limuzyn na świecie - tatry! Dopiero wówczas zrozumieliśmy, jakim geniuszem wykazali się styliści. Opracowując nowy model Czechom udało się nie tylko wzbudzić zainteresowanie wszystkich dziennikarzy ekstrawagancką, jak na tę klasę, linią, ale również - pod okiem Niemców - w sprytny sposób przemycić odwołania do jednej z najpiękniejszych kart swojej chlubnej samochodowej historii. Panie i panowie: chapeaux bas, lub - jak kto woli - "klobouky s hlav"!

Co ciekawe, wbrew panującej modzie nowe auto jest nieco mniejsze od poprzednika. Samochód nie wykorzystuje już chińskiej płyty podłogowej passata piątej generacji (przedłużonej o 10 cm). Z myślą o superbie zbudowano nową platformę. Auto mierzy teraz 4837 mm (czyli o 62 mm mniej niż poprzednik). Szerokość nadwozia wynosi 1817 mm, wysokość 1447 mm. Rozstaw osi (2761 mm) również jest mniejszy, niż w superbie poprzedniej generacji, na szczęście nie oznacza to jednak, że we wnętrzu nowego modelu wygospodarowano mniej miejsca dla pasażerów.

To ostatnie, poza imponującą kubaturą, pochwalić się też może bardzo dobrymi materiałami. Konsola centralna to zbiór rozwiązań stosowanych w różnych modelach koncernu Volkswagena. Czytelnie wyskalowane zegary osadzone głęboko w dwóch okrągłych "tubach" przywodzą na myśl A6 rodem z Ingolstadt, konsola środkowa i panel sterowania klimatyzacją przypominają nieco golfa VI generacji. Całość nie sprawia jednak wrażenia wziętej "z łapanki".

Wnętrze prezentuje się bardzo dostojnie, złego słowa nie można też powiedzieć o ergonomii.

Narzekać można jedynie na typową niemiecką "skromność". W podstawowych wersjach konsola przytłacza pasażerów wszechobecną czernią, w testowanym modelu wyposażonym w topowy silnik 3,6 FSI o mocy 260 KM nie przystoi również czarna "szmaciana" tapicerka.

Oczywiście każdy szanujący się biznesmen bez problemu zamówić może wnętrze z alcantary lub skóry ekologicznej. Za taką przyjemność trzeba jednak dopłacić 7 tys. zł.

Testowany superb to wersja elegance - wyżej w cennikach pozycjonowana jest jedynie topowa odmiana platinum. W wyposażeniu standardowym znajdziemy m.in.: dziewięć poduszek powietrznych (w tym kolanowa), ESP, biksenonowe reflektory przednie, halogeny z funkcją doświetlania zakrętów czy system kontroli ciśnienia w ogumieniu. O komfort podróży dbają również: climatronic, podgrzewane fotele (wraz z tylną kanapą), podłokietniki (przód i tył), rolety tylnych szyb oraz radioodtwarzacz ze zmieniarką CD (odtwarzający również pliki mp3).

Kierowcę ucieszą natomiast: czujniki cofania (przednie i tylne), deszczu i tempomat.

Niestety, ceny tak wyposażonego auta zaczynają się od 106,200 zł. Tyle zapłacić trzeba za superba z lilipucim silniczkiem 1,4 l TSI (125 KM), który - wbrew pozorom - całkiem przyzwoicie radzi sobie z ważącym niemal 1,5 tony autem (0-100 km/h w 10,5 s. - prędkość maksymalna 201 km/h).

Pod maską naszego egzemplarza pracowała najmocniejsza z dostępnych jednostek benzynowych - sześciocylindrowy 3,6 FSI o mocy 260 KM (moment obrotowy 350 Nm). Wprawdzie ceny wersji elegance z tym silnikiem startują z pułapu 164 tys. zł. ale napęd na cztery koła (rozdzielany elektronicznie za pomocą sprzęgła haldex) i sześciostopniowy DSG warte są swojej ceny.

Osiągi tak uzbrojonego superba są lepiej niż dobre. Dostojna limuzyna wystrzela do setki w 6,5 sekundy, prędkość maksymalna to aż 250 km/h. Frajdę z jazdy dodatkowo potęguje jeszcze "inteligentny" napęd, który w razie konieczności jest w stanie przenieść do 50 % momentu obrotowego na koła tylne.

Wszystko to w połączeniu z doskonale zestrojonym zawieszeniem, które mimo że komfortowe, w zasadzie nie ugina się w zakrętach, pozwala na bardzo dynamiczną jazdę.

Co ważne, duża moc nie oznacza wcale ogromnego apetytu na paliwo. Szybka autostradowa jazda owocuje zużyciem na poziomie 11-13 l/100 km, w korkach samochód potrzebuje średnio około 16 l/100 km. To wręcz rewelacyjny wynik biorąc pod uwagę, że np. stosowany przez Alfę Romeo silnik 3.2V6 pochodzący od GM-a, mimo podobnej mocy wypija w takich warunkach nawet o 5 litrów więcej.

Do prowadzenia nowego superba nie można mieć zastrzeżeń. Nawet przy dynamicznej jeździe po krętych drogach auto przez długi czas pozostaje neutralne. Niewielkie oznaki podsterowności które pojawiają się, gdy kierowca mocno przeholuje, są łatwe do opanowania. Jeśli nie boimy się niewielkiego uślizgu przodu "przetrzymanie" pedału przyspieszenia - podobnie jak w rasowych "czteronapędówkach" - spowoduje "dostawienie" się tyłu. Taka charakterystyka sprawia, że jazda tym samochodem jest nie tylko wygodna, ale i bardzo przyjemna.

Poza dyskusyjną stylistyką i niemiecką techniką superb słynie również z części bagażowej. Dostępu do kufra broni klapa nazywana przez Czechów "twindoor". Dzięki temu, że jest ona dzielona (można otworzyć ją jak w sedanie lub wraz z szybą, jak w liftbacku) w zależności od potrzeb auto pełnić może rolę bagażówki (pojemność bagażnika to 565 litrów) lub reprezentacyjnej limuzyny. Pomysł wydaje się dobry, ale podobny efekt - czyli wygląd sedana przy nadwoziu typu liftback - można było osiągnąć bez dodatkowych, sterowanych elektronicznie zawiasów i uszczelek.

Wystarczyłoby np. - podobnie jak miało to miejsce w citroenie XM - wyposażyć auto w dodatkową podnoszoną szybę z pleksi, która oddzielałaby przedział pasażerski od bagażowego, umożliwiając np. otwarcie w zimie tego pierwszego, bez wychładzania drugiego. Rozwiązanie było by o wiele prostsze w produkcji i dużo lżejsze. Nie zaszokowałoby jednak dziennikarzy i nikt nie poświęcałby osobnego akapitu na przybliżenie zasady jego działania...

Podsumowując należy jednak przyznać, że superb to jedna z lepszych propozycji w tym zakresie cenowym. Samochód jest wygodny, komfortowy i wykonany z typowo niemiecką precyzją. Czeska stylistyka również nie powinna nikomu przeszkadzać. Butelka Budweisera też nie wygląda przecież nadzwyczaj zachęcająco, ale gdy tylko dobierzemy się do wnętrza, już po kilku minutach na twarzy maluje się uśmiech.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Skoda | auto | Skoda Superb
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy