Sportowe odmiany Volkswagena Golfa
Powiedzenie „im więcej, tym lepiej” świetnie pasuje do gamy Golfa, gdzie oprócz dziewięciu innych wersji silnikowych są aż trzy sportowe.
Wśród kompaktów nie brak modeli usportowionych. Ale tylko VW Golfa można kupić w aż 3 sportowych wersjach - GTI, GTD oraz R. Postanowiliśmy wybrać najlepszą.
Pierwszego skrótu nikomu nie trzeba objaśniać - od 1976 r. Golf GTI doczekał się nie tylko siedmiu kolejnych odsłon, ale i miana legendy. W naszym porównaniu wzięło udział mocniejsze, 230-konne GTI z pakietem Performance. Drugi ze sportowych Golfów to wysokoprężna, 184-konna odmiana GTD. Trzecia, najmocniejsza odsłona to Golf R, mający aż 300 KM i napęd na cztery koła.
Poznasz po wydechu
Z zewnątrz testowane auta różnią się od standardowych Golfów, ale nie są to krzykliwe zmiany. GTI i GTD są niemal identyczne - oba mają 17-calowe koła i takie same zderzaki. Z przodu różni je jedynie listwa u dołu grilla i reflektorów, która w GTI jest czerwona. Golfa R od pozostałej dwójki odróżniają większe wloty powietrza w zderzaku, srebrne obudowy lusterek, większe o cal felgi i nieco bardziej rozbudowane progi.
Ale sportowe Golfy najłatwiej rozpoznać po wydechu. GTD ma podwójną końcówkę z lewej strony zderzaka, GTI - dwie pojedyncze po obu stronach. Z kolei R budzi respekt dwiema dużymi końcówkami z lewej i dwiema z prawej strony dyfuzora.
Wygodne auta z kratką
Wszystkie trzy wnętrza są niemal identyczne. Od standardowych Golfów odróżniają je sportowe kierownice i fotele - każda odmiana otrzymała jednak inną tapicerkę. W GTI jest to znana od 38 lat krata. GTD ma podobną, ale bez czerwonych przeszyć. Siedzenia Golfa R są szare i częściowo pokryte alcantarą.
Testowaną trójkę różnią też bagażniki - te w GTI i GTD mają pojemność 380 l, a do Golfa R można zmieścić tylko 343 l. Brakujące 37 l odbiera napęd 4x4.
Podczas codziennej eksploatacji wszystkie trzy sportowe Golfy, mimo 18-calowych felg (w GTI i GTD wymagają dopłaty) okazują się zupełnie komfortowe. Warto bardziej zwalniać właściwie tylko przed większymi nierównościami, jak uskoki nawierzchni czy wystające studzienki. Takie wyboje potrafią potrząsnąć pasażerami.
Jednak zazwyczaj, na typowych polskich drogach, cała trójka okazuje się zaskakująco komfortowa. Trzeba jednak zaznaczyć, że każdemu z testowanych aut pomaga w tym opcjonalne aktywne zawieszenie DCC.
Starcie na torze
Do codziennej eksploatacji równie dobrze nadają się "zwykłe" Golfy. W tych odmianach liczą się głównie zdolności sportowe. Dlatego postanowiliśmy porównać je na ciasnym torze z wieloma ostrymi zakrętami.
Najpierw wystartował Golf GTD. Pierwsze zaskoczenie - modulator dźwięku (część pakietu Sport&Sound) sprawia, że ten silnik brzmi jak rasowy benzyniak! Niestety, od benzynowych odmian różni go mały zakres użytecznych obrotów, który w usportowionym samochodzie po prostu przeszkadza. Osiągi okazują się bardzo dobre, a auto - zaskakująco zwinne. Dopiero w bardzo szybkich zakrętach i podczas nagłych zmian kierunku jazdy można odczuć, że między przednimi kołami pracuje ciężki diesel z żeliwną głowicą - przednie koła próbują uciec z toru jazdy, ale powstrzymuje je sprawny układ ESP. Seryjna elektroniczna "szpera" nie pozwala pokaźnemu momentowi obrotowemu utrudniać wychodzenia z zakrętów, ale kierowca ma wrażenie, że nieco za bardzo powstrzymuje ona zapędy auta.
Następny w kolejności, Golf GTI, pozbawiony jest wad GTD. Po pierwsze - jego silnik jest lżejszy i nie wypycha tak przodu auta na zewnątrz zakrętów. Po drugie, jednostka ta chętnie napędza auto od 1500 aż do 6000 obrotów. Pomaga w tym dobrze zestopniowana i odporna na sportową eksploatację skrzynia manualna. Najważniejszy jest jednak pakiet Performance, na który oprócz powiększonych hamulców składa się prawdziwa, mechaniczna "szpera". Jak to wszystko działa? Perfekcyjnie - w GTI Pefrormance znacznie wcześniej można sobie pozwolić na dodanie gazu na wyjściu z zakrętu. Zwłaszcza na mokrej nawierzchni auto znajdowało przyczepność tam, gdzie wydawało się, że jej nie ma. Całe okrążenie niedługiego toru GTI skończyło z przewagą dwóch długości nad GTD.
Ostatni na tor wjechał Golf R. Nieco obawialiśmy się jego nadwagi (waży aż o 113 kg więcej niż GTI), ale już pierwsze metry rozwiały nasze wątpliwości. Ten samochód to prawdziwy sportowiec ukryty pod niepozornym nadwoziem Golfa. Napęd 4x4 (Haldex 5. generacji) wraz z elektroniczną blokadą mechanizmu różnicowego (która nie ma tu zbyt wiele do roboty) zapewniają fenomenalną trakcję w zakrętach. Co ważne, w tej (i tylko w tej) wersji Golfa można całkowicie wyłączyć ESP. Efekt? Kiedy GTD kończyło okrążenie, "erka" była już trzy zakręty dalej. W porównaniu do pozostałej dwójki ten Golf gra w zupełnie innej lidze - to raczej rywal samochodów typowo sportowych.
Najmniej sensu ma GTD, oszczędzanie po prostu nie idzie w parze z frajdą z jazdy. Golf R to jego przeciwieństwo - jest drogi i paliwożerny, ale zachwyci każdego miłośnika sportowej jazdy. Choć lepiej wybrać wersję z ręczną skrzynią. Najlepszy z całej trójki jest jednak Golf GTI. Z pakietem Performance zapewnia idealny kompromis między sportem, komfortem i ekonomią.
Tekst: Marcin Laska, zdjęcia: Robert Brykała