Skoda Rapid Spaceback. Test
Pod koniec zeszłego roku w ofercie Skody pojawiła się nowa wersja Rapida - model Spaceback. Samochód coraz częściej traktowany jest przez klientów, jako alternatywa dla pojazdów pokroju Opla Astry czy Volkswagena Golfa.
Przy projektowaniu Spacebacka Skoda, po raz kolejny, sięgnęła po przepis, jaki wcześniej sprawdził się w przypadku Octavii czy Superba - stworzyła samochód, którego nie sposób "zaszufladkować" do żadnego z rynkowych segmentów.
Karoseria mierzy 4,3 m długości - to zaledwie o 3 cm mniej niż w przypadku Golfa. To samo dotyczy również, kluczowego dla ilości miejsca wewnątrz parametru, jakim jest rozstaw osi. W Rapidzie wynosi on dokładnie 2603 mm, w Golfie VII - 2637 mm.
Mimo tego auto z Mlada Boleslav nie jest typowym przedstawicielem kompaktów. Szerokość nadwozia wynosi zaledwie 1706 mm. Pod tym względem autu zdecydowanie bliżej do Polo (1682 mm) niż Golfa (1799 mm).
Na szczęście dla Skody, nie wszyscy klienci oczekują od samochodu tych rozmiarów przestronności prezydenckich limuzyn. Dla wielu nabywców (zwłaszcza przedstawicielek płci pięknej) dodatkowe centymetry oznaczają kłopoty przy parkowaniu - węższe nadwozie ma więc swoje zalety. Nie można też zapominać, że Spaceback, który obecnie nie wpisuje się w standardy klasy kompaktowej, jest szerszy, niż - chociażby - Golf III.
O tym, że nie mamy do czynienia z "pełnokrwistym" samochodem segmentu C świadczą też materiały wykończeniowe. Deskę rozdzielczą, podobnie jak np. boczki drzwi, wykonano z twardego tworzywa - we wnętrzu znajdziemy wiele drobiazgów znanych ze starszych modeli Volkswagena (np. włącznik świateł czy podłokietnik). Z drugiej jednak strony, wszystko zmontowano bardzo solidnie i "z głową" - nawet początkujący kierowca nie powinien mieć problemów z obsługą.
Z pełną odpowiedzialnością możemy też stwierdzić, że auto może pełnić rolę jedynego środka transportu dla czteroosobowej rodziny. Testowanym egzemplarzem - w zaledwie 4 dni - pokonaliśmy dystans przeszło 2 tys. km. Żaden z pasażerów nie narzekał na brak przestrzeni. Pozytywnym zaskoczeniem były również fotele - nawet po 800 km przejechanych "ciurkiem", przez głowę ani razu nie przeleciała nam myśl o samobójstwie, co biorąc pod uwagę specyfikę dróg po jakich przyszło nam się poruszać, stanowi dla Skody duży komplement.
W przypadku testowanego auta naszą uwagę przykuło zwłaszcza niecodzienne zestawienie wysokoprężnego 1,6 l TDI z siedmiostopniową, zautomatyzowaną przekładnią DSG. Jak niewielki silnik Diesla radzi sobie z najnowszym owocem czesko-niemieckiego romansu?
Wydawać by się mogło, że 90 KM to niezbyt dużo, przynajmniej jak na dzisiejsze standardy. To prawda, ale mając do dyspozycji aż 7 biegów, jednostka przez większość czasu może być utrzymywana w granicach optymalnych prędkości obrotowych. Trzymając prawą nogę opartą o podłogę, Rapid Spaceback przyspiesza do 100 km/h w 12,2 s. i osiąga prędkość maksymalną nieco ponad 180 km/h. Na papierze nie wygląda to wprawdzie imponująco, ale w codziennym użytkowaniu, bardziej niż sprint do 100 km/h liczy się przecież sprawne wyprzedzanie. W rzeczywistości, przy prędkościach podróżnych od 60 do 120 km/h, kierowca - dzięki reagującej "w mgnieniu oka" skrzyni - nie ma zbyt wielu powodów do stresu. Przy dużym natężeniu ruchu, "przeskoczenie" drogowego marudera nie stanowi problemu, nawet jeśli zabierzemy na pokład czworo dorosłych.
Oprócz komfortu eksploatacji największą zaletą tandemu 1,6 l TDI i siedmiostopniowej przekładni DSG jest zużycie paliwa. Producent deklaruje, że samochód spala średnio 4,5 l oleju napędowego na 100 km. Średnio - to nieprawda, jednak uzyskanie takiego wyniku w trasie nie jest jednak żadnym osiągnięciem. Kierowcy o spokojnym usposobieniu, przy odrobinie wprawy, powinni zejść poniżej pułapu 4 l/100 km!
Biorąc powyższe pod uwagę, Skoda Rapid Spaceback w takim zestawieniu wydaje idealnym pojazdem dla... przedstawicieli handlowych. Wygodne fotele i automatyczna skrzynia pozwalają - bez większego zmęczenia - pokonywać duże dystanse. Oszczędny silnik zapewnia niewielkie koszty utrzymania.
Niestety, jest tylko jeden problem. Ceny auta z silnikiem Diesla i skrzynią DSG startują z poziomu 66 500 zł. Testowany egzemplarz - wyposażony m.in. w panoramiczny dach, nawigację Amundsen+ czy ksenonowe reflektory - to wydatek nieco ponad 86 tys. zł. Niemało, jak na auto, które najtrafniej scharakteryzować można słowem "subkompakt".
PR