Skoda Octavia III oczami kobiety, która kocha inne auto
Od razu zaznaczam, że samochód mam. I lubię, jak jeździ szybko i zwinnie. Parkować staram się w bezpiecznych warunkach i niwelując stres z tym związany, bo kompletnie nie wiem, jak daleko są znajdują się przeszkody z jego prawej strony. A szczytem luksusu są w nim: klimatyzacja, odtwarzacz CD oraz etui na okulary słoneczne. Ale choć kocham go miłością najczystszą, w ten weekend pozwoliłam sobie na małą zdradę. No dobra, patrząc na moc i gabaryty Skody Octavii III, wcale nie taką małą...
Samochód to dla mnie przede wszystkim narzędzie, pozwalające oszczędzać czas, na którego nadmiar, niestety, nie narzekam, oraz dające możliwość przemieszczania się w miejsca, które chcę zobaczyć, albo w których chcę coś przeżyć - na przykład wysłuchać koncertu. Nie będzie to więc klasyczny test, bo mało się na samochodach znam, ale po prostu wrażenia z jazdy.
Zero w mojej jeździe romantyzmu - achy i ochy na temat koloru lakieru i tapicerki, linii nadwozia i liczby schowków nie są raczej w moim stylu. Ale wszystko, co umila podróż, poprawia wygodę, pozwala dojechać w jak najkrótszym czasie i zniwelować stresy po drodze, doceniam bardzo. A Octavia mnie pod tym względem nie rozczarowała.
Mimo, że mam już teorię, iż czas potrzebny na znalezienie rzeczy w torebce nie zależy od jej wielkości, a możliwości rozwarcia, poszukiwanie kluczyków nadal zazwyczaj kończy się wyrzuceniem całej zawartości nieodłącznego kobiecego tobołka na ziemię. Choć breloczek mam już rozmiarów pokaźnych, niestety nie świeci, nie wibruje, nie wydaje żadnych dźwięków i nie można do niego zadzwonić. Stąd też moje uwielbienie dla kluczyków, których w zasadzie nie używasz. Ważne, że masz. Po prostu podchodzisz do samochodu i łapiąc za klamkę otwierasz go, a zamykasz jednym palcem - dotykając klamkę w odpowiednim miejscu. Oczywiście możesz to zrobić też za pomocą pilota lub umieszczonego w nim składanego kluczyka, tylko po co? Jak już usiądziesz za kierownicą, nadal nie będzie ci potrzebny - silnik uruchamia się przyciskiem. Nie wiem tylko, jakie są konsekwencje zostawienia kluczyka w samochodzie, ale na pewno zapytam o to kolegów z redakcji motoryzacyjnej. Podczas mojej wyprawy dla pewności kluczyk miałam cały czas w kieszeni.
Skuszę się jednak na kilka refleksji co do wyglądu, bo jeszcze nie uwierzycie, że to kobiecy tekst. Testowana przeze mnie sztuka jest czarna (klasa!), z szarą tapicerką (styl!), wyglądem eleganckiej limuzyny i bagażnikiem, do którego można spokojnie zapakować zawartość kobiecej szafy wraz z butami. Ma 590 litrów pojemności, potrafię więc sobie to jakoś kobiecą logiką (pokrętną, wiem) przełożyć na ponad 500 par szpilek (bez pudełek).
Wsadziliśmy do bagażnika pięć różnej wielkości toreb (jedna była męska, więc jedynie z kronikarskiego obowiązku wspominam o tej różnicy). Całe szczęście, że w bagażniku są siatki, bo nie cierpię, jak podczas jazdy coś mi się w nim przewala, a one trzymają to dokładnie tam, gdzie należy. Jeśli trzeba przewieźć przedmiot o dużych gabarytach, wystarczy złożyć tylne siedzenia.
Etui na okulary nie ma, wyobraźcie sobie - trochę rozczarowanko. Ale na upartego znalazłabym sobie nowe miejsce - schowków w Octavii ci dostatek. Moich pasażerów ujął najbardziej ten główny, w którym osobny nawiew klimatyzacji dbał o niską temperaturę napojów. Miejsca na kubki też sobie znaleźli, więc komfort był pełen.
Należę do osób, które cierpią na głęboką niechęć do czytania instrukcji obsługi. Wiem, mści się to niejednokrotnie, ale jakoś tak wolę sama do wszystkiego dojść. To fajne, jak masz dużo czasu, gorzej, kiedy zostaje ci 10 minut na to, żeby wsiąść do samochodu i nim odjechać. Lusterka ustawia się precyzyjnie, choć przy takiej ilości elektroniki zaczyna się odruchowo szukać pokrętła do wstecznego. Dziękuję koledze, że skrócił me męki, polecając ustawienie ręczne.
Wyświetlacz radia, nawigacji, obsługi telefonu i różnych ustawień dodatkowych funkcji samochodu jest duży, intuicyjny i wygodny. Większość komend przyjmuje na ekranie dotykowym, więc człowiek ery smartfonów nie musi się martwić, że źle trafi. Trochę gorzej z przyciskami na kierownicy. Przyznaję, że ich nie zdążyłam opanować i w sumie nie miałam takiej potrzeby.
Wiem, że to standard w samochodach nowej generacji i powyżej pewnego pułapu cenowego, ale mnie nadal zachwyca możliwość połączenia telefonu za pomocą bluetootha i rozmawiania przez zestaw głośnomówiący czy też słuchania swojej muzyki, która niekoniecznie zapisana jest na płytach porozkładanych po całym samochodzie. Ot, taki przeskok cywilizacyjny...
Wśród przydatnych guzików najdłużej szukałam tego, który pozwoli mi na odblokowanie możliwości otwierania szyb pasażerom siedzącym z tyłu. Trochę to zajęło, ale się udało. W tzw. międzyczasie otworzyłam im szyberdach - duży, w razie potrzeby z dodatkową przesłoną. Panel sterowania pozwala na otwarcie go w kilku stopniach - przydatna rzecz.
Zresztą i tak później przeszliśmy na klimatyzację - dwustrefową. Na początku mieliśmy drobne problemy z obniżeniem temperatury poniżej 22 stopni (na zewnątrz było 29). Potem się okazało, że wystarczy przekręcić dwie gałki (z wyświetlaczami, a jakże), by ustawić odpowiednią temperaturę, która zapewniła już komfort jazdy.
Skoda Octavia III jest samochodem dużym, zwłaszcza dla kierowcy mierzącego 164 cm wzrostu. Tylna szyba nie daje w zasadzie żadnego wsparcia przy parkowaniu, warto więc skorzystać z 16-strefowych czujników parkowania. Sprawdzają się znakomicie przy parkowaniu przodem i po skosie. Na tył się jeszcze nie porwałam, bo musiałabym się pewniej poczuć w tym samochodzie. Niestety, przy wjeździe do garażu, przy kompletnym braku wyczucia długości pojazdu (tak, tak: baba za kierownicą), wycie czerwonych stref było przeraźliwe. Nie powiem wam, jak się to skończyło, bo się wstydzę. No dobra, powiem: samochód nocował na parkingu pod gołym niebem.
Przy okazji tego parkowania pojawiły mi się w głowie gorączkowe kalkulacje, ile też może kosztować to, co właśnie mogę strasznie zepsuć. Później się okazało, że robiłam zamach wart 125 000 zł. Model z uboższym wyposażeniem można nabyć za kwotę od 60 000 zł. Warto więc przed zakupem zainwestować w dodatkowe lekcje parkowania, stopa zwrotu z inwestycji może być wysoka.
Zazwyczaj zakochuję się od pierwszego wejrzenia, najczęściej od drugiego. Tym razem jednak motylków w brzuchu nie było. Octavia napsuła mi trochę krwi, a przyłożyli się do tego krakowscy drogowcy. Otóż pierwszy wyjazd w trasę łączył się ze staniem w korku z wielokrotnymi zmianami pasów i jeździe po ulicy ze ściągniętą częściowo nawierzchnią. Koszmar!
I się zaczęło: gasła co chwilę, nie mogłam wyczuć właściwego momentu odpuszczenia sprzęgła, by płynnie ruszyć. Ekonomiczny silnik wyłączał się, kiedy uznał, że za długo stoimy. A uzyskanie przyspieszenia na drugim biegu przy zbyt małych obrotach kończyło się za każdym razem odmową współpracy i naciskaniem guzika startu. Podobno silniki wysokoprężne tak mają, ale nikt nie powiedział, że kierowcy wiecznie zatłoczonego miasta przypadnie to do gustu...
Ale od czego mamy drugie wejrzenie... No, jak ona zaczęła potem jeździć! Wyzwoliłyśmy się z korka i dopiero się zaczęło! Dwulitrowy silnik (w moim mam 1.4 litra). Dwa razy więcej koni mechanicznych. Spalanie o 2-3 litry na 100 km mniejsze (czyli około 6 l na trasie) - to wystarczające powody do miłości na zabój. Uwielbiam ten moment, kiedy już wrzucając trójkę wiem, że samochód pojedzie dokładnie tak, jak sobie tego życzę.
Pełni jego możliwości na drodze ekspresowej w pierwszy piątek wakacji nie miałam szans wypróbować, ale świetnie sprawdził się w drodze powrotnej. Bo o ile - przyznaję - miewam problemy z parkowaniem, o tyle dynamiczna jazda jest moim żywiołem i sprawia mi ogromną radość.
Wspaniałych wrażeń dostarczyła mi Octavia w nocy na autostradzie. Prowadzi się ją lekko, płynnie zmienia się tory jazdy i bez problemu wyprzedza większość pojazdów na trasie. Jedzie miękko i delikatnie dla kierowcy i pasażerów - dość wspomnieć, że miałam na pokładzie jednego śpiącego, a drugiego histeryzującego zazwyczaj przy przekraczaniu 130 km/h, a nawet się nie zorientowali, kiedy zostali odstawieni pod dom.
Skoda Octavia III ma charakterek eleganckiej damy, która kiedy potrzeba, umie dać czadu. Najpierw trzeba ją dobrze poznać, a później będzie się z nią chciało spędzić życie.
Agnieszka Łopatowska
Poniżej videotest tej Skody. Zapraszamy do oglądania.