Skoda Octavia 1.0 TSI - udanie łączy sprzeczności

Samochody testowe udostępniane przedstawicielom mediów mają jeden cel: zapoznać dziennikarzy z pełną ofertą marki prezentując kompletne spektrum dostępnego wyposażenia i oferowanych rozwiązań technicznych.

Takie podejście rodzi niekiedy przedziwne konfiguracje, których próżno szukać w salonach. W tej kategorii traktować można chociażby prezentowaną Skodę Octavię. Idziemy o zakład, że na polskich drogach nie znajdziecie drugiego tak wyposażonego egzemplarza!

Samochód to najbogatsza odmiana Style, tyle że wyposażona w jedną z podstawowych jednostek napędowych - trzycylindrowy, turbodoładowany silnik o pojemności 1,0 l i mocy 115 KM. Ceny tak skonfigurowanego modelu startują od 75 780 zł.  Auto doposażono jednak w siedmiostopniową, zautomatyzowaną, przekładnię DSG, która winduje kwotę zakupu do 83 780 zł. W kabinie zajdziemy też wyposażenie dodatkowe warte - uwaga - 43 150 zł! Lista obejmuje m.in.: pakiet travel assist z nawigacją Columbus (7950 zł + 2400 zł za łączność bluetooth) z funkcją rozpoznawania znaków drogowych i lane assist, system bezkuczykowego dostępu (2600 zł) czy adaptacyjny tempomat działający do 160 km/h (2600 zł).

Reklama

W efekcie otrzymujemy nadspodziewanie komfortowo wyposażony samochód wyceniony na 126 930 zł, którego osiągi nie odbiegają od "bazowej" wersji 1,0 l wartej... 65 580 zł! Abstrakcja? To jeszcze nie koniec...

Biorąc pod uwagę listę wyposażenia auto bez kompleksów stawać może w szranki z pełnoprawnymi reprezentantami segmentu D. Stylu dodają - opcjonalne - przyciemnione tylne szyby (700 zł), o komfort użytkowania dba skórzana tapicerka (3000 zł), kamera cofania czy fabryczna przetwornica z gniazdkiem o napięciu 230 voltów (450 zł). W kategoriach "atrapy" można natomiast traktować - wycenione na 1650 zł - opcjonalne obręcze kół w rozmiarze 18 cali! Doprawdy trudno wskazać bardziej irracjonalne - przynajmniej z punktu widzenia kosztów eksploatacji - rozwiązanie, niż uzbrojenie rodzinnego pojazdu o mocy 115 KM w komplet opon 225/40 R18. Dla porównania, podstawowy model (wersja Active) z identyczną jednostką napędową opuszcza fabrykę na 15-calowych, stalowych obręczach, które są zdecydowanie bardziej "simply clever". Gwarantują nie tylko dużo niższe koszty, ale też zdecydowanie wyższy komfort jazdy. Chcecie więcej absurdów? Proszę bardzo!

Przez lata zautomatyzowana, dwusprzęgłowa przekładnia DSG słynęła ze swej "bystrości". Działała szybciej niż przeciętny kierowca, dzięki czemu sprint do 100 km/h zajmował mniej czasu niż w aucie z identycznym silnikiem i ręczną skrzynią biegów.  W tym miejscu na scenę wkracza jednak "nasza" Octavia 1.0 TSI DSG, która przyspiesza do setki w 10,2 s i rozpędza się do prędkości maksymalnej 200 km/h. To o 0,1 s i 1 km/h wolniej niż w wersji z ręczną skrzynią biegów. Oczywiście rozbieżności są  bardzo niewielkie, ale nie chodzi tu o różnice w masie. Podawane przez producenta dane katalogowe dotyczą przecież tej samej, podstawowej, wersji wyposażeniowej Active. Czyżby więc "mikroskopijna" - w opinii malkontentów - jednostka napędowa okazywała się zbyt słaba dla samochodu tej wielkości? Nic bardziej mylnego!

Wielokrotnie mieliśmy okazję jeździć Octavią 1.0 TSI z ręczną skrzynią biegów i nigdy nie mieliśmy uwag, co do odczuć związanych z elastycznością czy przyspieszeniami na poszczególnych biegach. Nigdy, dopóki nie usiedliśmy za kierownicą prezentowanego egzemplarza... W czym rzecz?

Zaledwie kilka kilometrów wystarczyło, by przypomnieć sobie, dawno już przebrzmiałe, dowcipy o kapelusznikach. Wina za taki stan rzeczy nie leży jednak po stronie silnika czy konstrukcji skrzyni, ale sterownika odpowiadającego za dobór przełożeń. Komputer sterujący stara się - za wszelką cenę - utrzymywać silnik w jak najniższym zakresie prędkości obrotowych, co skutkuje irytującą manierą "zapinania" najwyższych biegów przy niskiej prędkości. Przykładowo kilka sekund jazdy z przepisowymi 50 km/h wystarczy, by "automat" wrzucił szósty bieg. Przy 60 km/h zdarzała się nam już jazda na siódemce. Co w tym złego?

Zasadniczo nic, gdyby nie dwie kwestie. Sprawne przyspieszenie wymaga użycia funkcji kick-down, a zmuszona do redukcji o 2 lub 3 przełożenia DSG traci swoją największą zaletę - szybkość działania. Bardziej irytująca była dla nas jednak jazda na "szóstce" czy "siódemce" z prędkości rzędu 1300 obr./min (maksymalny moment obrotowy 200 Nm uzyskiwany jest w zakresie 2000-3500 obr./min.). Zdając sobie sprawę z obciążeń, jakie działają wówczas na układ korbowo-tłokowy, mieliśmy poczucie winy i fizycznego wręcz bólu, jaki atakować musiał na panewki czy dwumasowe koło zamachowe. Nie twierdzimy oczywiście, że silnik nie jest przystosowany do takiej jazdy, ale...

Podsumowując - Octavia 1.0 TSI DSG w wersji Style pozostawiła po sobie mieszane uczucia. Paradoksalnie tłumaczą one jednak, dlaczego model od lat okupuje szczyty list sprzedaży nowych aut w Polsce. Auto jest na tyle uniwersalne, że - w zależności od życzenia nabywcy - może być "kapeluszniczym" samochodem dla "statecznego kierowcy", lub komfortową i dobrze wyposażoną alternatywą dla samochodów segmentu D. Prezentowany egzemplarz udowadnia też, że - jeśli tylko ktoś miałby taką potrzebę - Octavia z powodzeniem połączy nawet te dwie sprzeczne cechy! Wyobraźnię nabywców stopować mogą jedynie ceny.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy