To naszej redakcji trafił na testy samochód w wersji poliftingowej, z mocnym silnikiem wysokoprężnym i w wersji Sportline.
Sylwetka Skody Kodiaq miała więc czas się opatrzeć. Niewiele zmienił również lifting. Inżynierowie opracowujący modernizację skupili się bowiem na kwestiach technicznych, uznając najwyraźniej, że nadwozie Kodiaq zestarzało się w bardzo niewielkim stopniu. W efekcie samochód otrzymał jedynie przeprojektowane zderzaki i tylny spojler. Zmianą, którą najłatwiej dostrzec, jest inny kształt reflektorów, które stały się wyraźnie węższe, a w wysokich wersjach wyposażeniowych standardowo są wykonane w technologii Full LED Matrix.
W wersji Sportline samochód wyróżnia się głównie czarnymi akcentami nadwozia (jak osłona chłodnicy, nakładki na progi i nadkola oraz relingi) oraz specjalnym wzorem 20-calowych felg.
Nieco więcej zmian znajdziemy we wnętrzu. W zależności od wersji wprowadzono nowe fotele, również - jak w testowanym egzemplarzu - z funkcją pamięci, pojawił się nowy system infotainment. W "naszym" samochodzie oparto go o dotykowy ekran wielkości 10,25 cala, zaś przed kierowcą znalazł się kolejny ekran, cyfrowych zegarów, o przekątnej 9,2 cala.
W testowanym samochodzie zainstalowano również opcjonalny system nagłośnienia Canton obejmujący 11, a nie 8 (jak wcześniej) głośników. Nowa jest również wielofunkcyjna kierownica, a system Travel Assist obejmuje aż 8, a nie 5 systemów asystujących kierowcy.
Jednym słowem, wnętrze stało się bardziej nowoczesne, jednocześnie zastosowano materiały wysokiej jakości. Skoda pod tym względem coraz bardziej zbliża się do marek premium.
Oczywiście, jak na dużego SUV-a przystało, w Kodiaq nikt nie będzie narzekał na brak miejsca. Duży rozstaw osi (279 cm) jest gwarancją obszernego wnętrza. Imponuje również bagażnik, który w wersji pięciomiejscowej (Kodiaq występuje również w wersji siedmioosobowej) ma aż 835 litrów pojemności. Złożenie tylnej kanapy powiększa przestrzeń bagażową do 2065 litrów.
197-konny silnik 2.0 TDI, który pracuje pod maską testowanego egzemplarza to najmocniejsza jednostka wysokoprężna dostępna w Kodiaqu. Przy okazji liftingu z gamy usunięto bowiem 240-konny wariant silnika 2.0 TDI, który napędzał wersję RS (teraz RS napędzany jest przez 245-konny silnik 2.0 TSI). Jednostka napędowa współpracuje w dwusprzęgłową przekładnią DSG o siedmiu przełożeniach, za pośrednictwem której moment obrotowy (400 Nm) trafia na wszystkie koła.
Według danych technicznych Skdoa Kodiaq rozpędza się do 100 km/h w 7,6 s, a jej prędkość maksymalna wynosi 213 km/h. W praktyce auto chętnie przyśpiesza i błyskawicznie nabiera prędkości, za wyjątkiem ruszania z miejsca - elektronika dbając o ochronę elementów mechanicznych układu napędowego delikatnie dozuje moment obrotowy podczas początkowej fazy ruszania z miejsca. Dla kierowcy jest to odczuwalne jako zauważalne opóźnienie w starcie, co może być nieco deprymujące, szczególnie gdy chcemy szybko wyjechać na główną drogę, skręcając w lewo czy prawo.
Testowany samochód wyposażono w układ wyboru trybu jazdy, w zależności od preferencji kierowcy zmienia się wówczas m.in. sposób tłumienia nierówności, siła wspomagania kierowcy, reakcja na gaz, sposób zmiany przełożeń czy dźwięk silnika (który w pewnej mierze generowany jest również z głośników).
Skoda Kodiaq nie jest tanim samochodem, co nie może dziwić biorąc pod uwagę sytuację rynkową, a także to, że jest dużym, dobrze wyposażonym pojazdem z mocnym silnikiem.
Bazowe ceny Kodiaq Sportline z dwulitrowym silnikiem wysokoprężnym o mocy 197 KM zaczynają się od 187 650 zł, natomiast "nasz" doskonale wyposażony egzemplarz wyceniono na 229 200 zł. Wyposażenie opcjonalne kosztowało więc ponad 40 tys. zł, a na tę kwotę złożyły się m.in. 20-calowe felgi wycenione na aż 8350 zł, a także pakiet Safety (3900 zł), pakiet Travel Assist High (5150 zł), DCC, czyli zawieszenie adaptacyjne z systemem wyboru trybu jazdy (4000 zł), system grający Canton (2000 zł), system kamer 360 stopni (1950 zł), elektrycznie sterowana pokrywa bagażnika z otwieraniem i zamykaniem ruchem stopy (2500 zł) czy elektrycznie sterowane fotele z funkcją pamięci (2100 zł).
Czy niemal 230 tysięcy zł za 200-konnego dużego SUV-a z napędem na cztery koła, automatyczną przekładnią DSG i bardzo bogatym wyposażeniem to dużo?
Kwota robi wrażenie, trzeba jednak pamiętać, że Skoda już od lat robi samochody, które pod względem technicznym zupełnie nie ustępują pojazdom Volkswagena. Ponadto, rynek samochodowy w ostatnim czasie oszalał, a ceny - ze względu na problemy logistyczne z półprzewodnikami i wiązkami kabli - mocno poszły w górę.
Analiza rynkowa i porównanie cen do konkurencji szybko prowadzi więc do wniosku, że testowany Kodiaq może nie jest super okazją, ale kupując go na pewno nie przepłacimy. To po prostu solidny, sprawdzony pojazd z cenę adekwatną do pozycji rynkowej.