Ktoś powiedział kiedyś, że kabriolet nie musi być szybki. Sam fakt, że możemy złożyć dach i cieszyć się bezkresem nieba nad głową sprawia, że automatycznie budzi on sporo emocji. Logika podpowiada więc, że jeśli podobny zabieg przeprowadzimy w przypadku auta dającego sporo przyjemności z jazdy, efekt będzie jeszcze mocniejszy.
Wyjątkowo dobrym tego przykładem jest bazowe Porsche 911 Carrera, oferujące 385 KM oraz przyspieszenie do 100 km/h w 4,4 s. Takie osiągi pozwalają poczuć prawdziwie sportowe emocje a wrażenia podróżnych wzmacniają wspaniałe dźwięki 6-cylindrowego boksera oraz wydechu, od których ich nic nie izoluje. Dodajmy do tego wyjątkowo precyzyjne prowadzenie, jak na model z Zuffenhausen przystało oraz niezły komfort jazdy na co dzień i otrzymacie przepis na jeden z najlepszych kabrioletów na rynku.
A gdyby jeszcze nieco bardziej podkręcić emocje i zdecydować się na otwarte nadwozie w topowym 911 Turbo S mającym 650 KM? Czy to już aby nie przesada?
Nie da się ukryć, że 911 Turbo S robi duże wrażenie nawet w niepozornej specyfikacji. Testowany egzemplarz pokryty był bardzo ciekawym (choć dalekim od krzykliwego) lakierem Aventurine Green Metallic, poruszał się na standardowych alufelgach o dość minimalistycznym wzorze z pięcioma, podwójnymi ramionami i nie miał żadnych podkreślających jego możliwości opcjonalnych detali. Jedyny krzykliwy element to lakierowane na żółto wielkie zaciski ceramicznych hamulców. Mimo tego, ponadczasowa linia nadwozia, "napompowany" tył oraz podwójny, ruchomy spojler sprawiają, że auto niczym magnes przyciąga spojrzenia.
Podobnie jest we wnętrzu, które w naszym egzemplarzu wykończono kremową skórą, nadając kabinie luksusowego raczej niż sportowego charakteru. Wrażenie pogłębia nowoczesna deska rozdzielcza z dwoma ekranami w zestawie wskaźników (7 cali każdy) oraz dużym wyświetlaczem multimediów (10,9 cala). Miejsca jest tu całe mnóstwo a elementy takie jak odsuwający się fotel oraz kierownica, ułatwiające wsiadanie czy wysiadanie, cały tabun systemów wspomagających kierowcę (łącznie z systemem Night Vision), rewelacyjne nagłośnienie Burmester High End oraz wspaniała jakość wykończenia utwierdzają nas w przekonaniu, że siedzimy w aucie luksusowym.
Tyle tylko, że siedzimy jakieś 2 cm nad asfaltem, a centralnie przed nami umieszczony jest analogowy obrotomierz. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia jednak z autem sportowym, a nawet supersportowym. Przekręćmy więc kluczyk.
Podwójnie doładowany, 6-cylindrowy bokser o pojemności 3,8 l budzi się do życia z donośnym, chrapliwym pomrukiem, jasno dając do zrozumienia, że nie ma z nim żartów. Oczywiście nikt nam nie zabrania delikatnie muskać pedału gazu i pozostając w trybie Normal, cieszyć się niesamowitą lekkością i łatwością, z jaką 911 Turbo S nabiera prędkości, chociaż wskazówka obrotomierza tylko nieznacznie przekracza 1000 obr./min.
To bardzo relaksujące doznanie sprawiające, że ponownie skłaniamy się w stronę luksusowego charakteru 911. Najwięcej przyjemności mamy oczywiście w momencie, kiedy pociągniemy za przycisk znajdujący się między fotelami i w ciągu 12 sekund (przy prędkościach do 50 km/h), dach schowa się za naszymi plecami. Nam radość z takiej jazdy nieco psuła zimowa aura, ale korzystając z elektrycznie wysuwanego deflektora, bardzo wydajnego ogrzewania oraz podgrzewania foteli i kierownicy, nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności z jazdy bez dachu.
Pamiętajmy jednak, że cały czas mówimy o 911 Turbo S. Dość więc już relaksu - wybieramy tryb Sport i mocno wciskamy gaz. 8-biegowa przekładania PDK w ułamku sekundy redukuje na odpowiednio niski bieg, a silnik zaskakująco szybko, jak na jednostkę doładowaną, reaguje na nasze polecenie i dosłownie katapultuje samochód do przodu. 650 KM oraz 800 Nm to wartości prawdziwie potężne, a przyspieszenie do 100 km/h w 2,8 s sprawia, że krew zaczyna odpływać z mózgu. 200 km/h zobaczymy już po 9,3 s, zaś prędkość maksymalna wynosi 330 km/h - nawet na niemieckiej autostradzie trudno będzie o kogoś, kto dotrzyma nam kroku.
Temu piorunującemu przyspieszeniu towarzyszą grzmiące odgłosy z wydechu (pozostając przy burzowych metaforach), które cieszą uszy zarówno podczas przyspieszania, zmiany biegów, jak też przy odejmowaniu nogi z gazu. Różnice między 911 z zamkniętym nadwoziem a Cabrioletem są tu naprawdę wyraźne.
Równie niezwykłych wrażeń, co przyspieszenie dostarcza także prowadzenie Turbo S. Od Porsche 911 oczekujemy wzorowego zachowania w zakrętach, ale ta odmiana dosłownie przesuwa granice fizyki. Potrafi pokonywać łuki z zawrotną prędkością, pozostając niewzruszenie neutralna. To zasługa nie tylko świetnie zestrojonego zawieszenia, ale także systemu aktywnego niwelowania przechyłów w zakrętach, skrętnej tylnej osi oraz świetnego napędu na wszystkie koła z blokadą tylnego dyferencjału i rozdziałem momentu obrotowego między tylnymi kołami. 911 Turbo S zdaje się mieć niewyczerpane pokłady przyczepności.
Malkontenci zwrócą co prawda uwagę, że ze względu na wyższą masę własną oraz mniejszą sztywność nadwozia, Cabriolet nie prowadzi się aż tak dobrze jak Coupe, ale mówimy o samochodzie o takich możliwościach, że aby stwierdzić te różnice, potrzebny byłby tor wyścigowy oraz naprawdę dobry kierowca.
Ktoś powie, że 650 KM w kabriolecie nie ma sensu i będzie miał rację. Niesamowite wrażenia z jazdy zapewnią nam znacznie słabsze i bardziej racjonalne odmiany 911. Kupując takie auto w wersji coupe możemy jeszcze próbować się zasłaniać, że ma być to samochód wyczynowy, który czasem zabieramy na tor i faktycznie korzystamy z jego możliwości. Ale cabrio?
A mimo to, trudno nam oprzeć się urokowi 911 Turbo S Cabriolet. Wszystkie wrażenia z jazdy po złożeniu dachu znacząco się wzmacniają, co - biorąc pod uwagę możliwości tego samochodu - sprawia, że jesteśmy poddani działaniu trudnych do opisania doznań. To auto potrafi śmiertelnie przestraszyć pasażera i wywołać stany euforyczne u kierowcy. Odbierające dech przyspieszenia, oszałamiające błędnik przeciążenia, bajeczny ryk wydechu oraz nieustająca obecność bezkresu nieba nad nami dosłownie bombardują nas bodźcami.
Dlatego też, chociaż bardzo trudno uzasadnić zakup Porsche 911 Turbo S Carbriolet, równie trudno się mu oprzeć. Przeszkodą może być (jakżeby inaczej) cena. "Dziewięćsetjedenastka" nigdy nie była tania, a cenniki wersji Turbo zwykle szybowały gdzieś w okolicach stratosfery. Ostatnio jednak samochody drożeją w oczach i nie inaczej jest w salonach Porsche.
Za 911 Turbo S Cabriolet trzeba zapłacić obecnie 1 234 000 zł. Dorzucając parę dodatków łatwo zwiększymy cenę o kolejne 100 tys. zł (jak w przypadku testowanego egzemplarza), a popłynąć można jeszcze dalej zgłębiając program indywidualizacji Porsche z ekskluzywnymi tapicerkami oraz lakierami na życzenie.
***