Porsche 718 Cayman. Jeździliśmy nim po Knockhill Racing Circuit

Niektórzy krzywią się, że 718 Cayman to Porsche dla początkujących, by nie rzec dla ubogich. I nie dorasta do pięt, to znaczy do błotników kultowemu 911. Autorzy takich opinii powielają stereotypy i prawdopodobnie nigdy nie mieli osobiście do czynienia z niemieckim "kajmanem" w ekstremalnej wersji GT4.

Najnowsze wcielenie tego absolutnie nietuzinkowego modelu poznaliśmy  w Szkocji, na torze Knockhill Racing Circuit, leżącym wśród malowniczych wzgórz pół godziny drogi na północny zachód od Edynburga. 1,3 mili (2,1 km) długości, 9 wymagających zakrętów, 60 metrów różnicy wysokości między najniżej, a najwyżej położonym punktem trasy. Idealne miejsce dla testowania takich właśnie pojazdów, jak Porsche 718 Cayman GT4.

Jego wyglądu nie będziemy opisywać. Zamiast słów, niech przemówią obrazy. Powiemy jedynie, że wszelkie zmiany w nadwoziu i podwoziu, zarówno te widoczne, jak i ukryte przed wzrokiem, zostały podporządkowane nie tyle estetyce, co poprawie właściwości jezdnych auta. Zapewnieniu lepszego docisku do nawierzchni drogi. Według producenta, nowe GT4 jest pod tym względem aż o 50 proc. lepsze od poprzednika. Co ważne, samochód nie zatracił ducha marki. Przeciwnie - prezentuje się jeszcze agresywniej i bardziej dynamicznie niż dotychczas.

Reklama

We wnętrzu znajdziemy dwa fantastyczne, ultrasportowe fotele, kierownicę o świetnie leżącym w dłoniach, grubym, pokrytym alcantarą wieńcu. Na kokpicie i bokach drzwi elegancka skóra z żółtymi przeszyciami. Takiej samej barwy pasy bezpieczeństwa i paski, pełniące funkcję wewnętrznych klamek (żółty jest kolorem specjalnie, jak się to dzisiaj mawia, dedykowanym do  GT4).

Główny zestaw instrumentów składa się z trzech (zamiast klasycznych dla wielu modeli Porsche pięciu) okrągłych zegarów z dominującym, umieszczonym centralnie obrotomierzem oraz prędkościomierzem, którego skala kończy się na liczbie 330. Na szczycie deski rozdzielczej stoper, poniżej spory ekran dotykowy. Zresztą co tu dużo gadać - to po prostu Porsche. W nowoczesnym, aczkolwiek wyraźnie nawiązującym do tradycji wydaniu.

Co ciekawe, o ile dwuosobowy Cayman z pewnością nie jest samochodem rodzinnym, to pozwala spokojnie wybrać się na... duże zakupy. Jego bagażniki, przedni i tylny, mają łącznie 420 litrów pojemności. Więcej niż niejeden współczesny kompakt.    

Technicznie GT4 łączy wiele wspólnego z Caymanem Spyder, ale czerpie on również obficie z modelu 911. Rama pomocnicza, adaptacyjne amortyzatory, wahacze, przeguby kulowe. Za plecami kierowcy pracuje sześciocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 3995 ccm. Jego 420 koni mechanicznych i 420 niutonometrów maksymalnego momentu obrotowego sprawiają, że ważący niespełna półtorej tony samochód osiąga prędkość 100 km/godz. już po 4,4 sekundy od startu, a 160 km/godz. - po 9 s. Według producenta, potrafi rozpędzić się do 304 km/godz. Tylko nie mówcie unijnym urzędnikom z Brukseli, że przejechanie każdych czterech kilometrów okupuje wyrzuceniem w powietrze kilograma dwutlenku węgla (według oficjalnych danych emisja CO2 wynosi 249 g/km). Dla nich przeznaczona jest informacja o proekologicznych systemach start/stop i chwilowej dezaktywacji części cylindrów.

Z każdym kolejnym okrążeniem na Knockhill Racing Circuit rosło nasze uznanie dla inżynierów zatrudnionych przez Porsche. Zachowanie Caymana GT4 podczas szybkiej jazdy na krętym torze śmiało bowiem może uchodzić za wzór. Centralna lokalizacja silnika zapewnia doskonały rozkład mas. Nisko położony środek ciężkości, optymalny rozstaw kół, bezpośredni układ kierowniczy, precyzyjnie działający mechanizm zmiany przełożeń manualnej skrzyni biegów, systemy kontroli trakcji, dystrybucji momentu obrotowego, wreszcie rewelacyjne hamulce... Wszystko to daje mnóstwo frajdy, poczucie pełnego panowania nad pojazdem i bezpieczeństwa, choć oczywiście szybką jazdę takim wozem po krętym torze trudno uznać za uspokajającą. Więcej tu ekscytacji niż relaksu. I tak ma właśnie być.

Porsche określa 718 Caymana GT 4 jako samochód "perfekcyjnie irracjonalny". Przeznaczony dla ludzi, którzy nie pytają "dlaczego?", lecz "dlaczego nie?". Lubią przekraczać granice. W pełni podpisujemy się pod tym słowami.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy