Mercedes klasy E 220d All-Terrain. "Arcydzieło inteligencji"

Jak liczna jest grupa osób, skłonnych do wydania na nowy samochód osobowy prawie 60 tysięcy euro, czy, w polskich realiach, co najmniej ćwierci miliona złotych? Ile z nich jest zainteresowanych zakupem luksusowego kombi, którym da się bez obaw zjechać z asfaltu na polną drogę czy leśny dukt? Cóż, widocznie wystarczająco wielu, skoro takie auta figurują w ofercie czołowych marek zaliczanych do segmentu Premium.

Zamożny klient może wybierać między Audi A6 allroad quattro "Najpiękniejszy sposób, by podążać własną drogą", Volvo V90 Cross Country "Jeśli chcesz żyć naprawdę, żyj w pełni. Teraz" oraz Mercedesem Klasa E 220d All-Terrain "Arcydzieło inteligencji". Właśnie z trzecim ze wyżej wspomnianych pojazdów mieliśmy możliwość i przyjemność bliżej się zapoznać.

Jest długi, nawet bardzo długi. Do pięciu metrów brakuje mu jedynie niespełna 7 cm. Jednak przy swoich pokaźnych rozmiarach okazał się zaskakujący zwinny i łatwy w manewrowaniu. Dzięki kompletnemu "oczujnikowaniu" i "okamerowaniu" nie sprawiał też większych trudności podczas parkowania. Wyróżnikami wersji uterenowionej  kombi E-klasy są  m.in. osłona chłodnicy (według producenta "charakterystyczna dla SUV-ów"), masywne, "bojowo" wyglądające zderzaki, liczne elementy wykonane z metalu lub galwanizowane, plastikowe nakładki na nadkolach i w dolnej części nadwozia oraz 19-calowe (opcjonalnie o cal większe) koła. Całość, naszym zdaniem, prezentuje się zgrabnie i atrakcyjnie.

Reklama

O imponującym przestronnością, elegancją, nowoczesnością, jakością materiałów i wysmakowanymi w formie detalami wnętrzu nowej klasy E napisaliśmy już wiele ciepłych słów. Nie będziemy się zatem powtarzać. Pozwolimy sobie jedynie zauważyć, że o ile  krytykowaliśmy kolorystykę wystroju kabiny innego niedawno recenzowanego przez nas Mercedesa, GLC 43 AMG, to do estetyki wnętrza kombi All-Terrain nie mamy żadnych zastrzeżeń. Czekoladowy brąz foteli znakomicie współgra z czernią drewnianych wykładzin i lakieru fortepianowego, jak i z metaliczną fakturą głośników, klamek, ozdobnych listew itp. Podoba się nam również, że nic tu nie krzyczy, nie epatuje obecnością wstawek, nachalnie informujących o bliskich związkach samochodu, którym podróżujemy, z rasowymi terenówkami. Jest dyskretnie i z klasą.

Oddzielne pochwały należą się wzorowemu z punktu widzenia wymogów funkcjonalności i poziomu wykonania bagażnikowi. Ma on nienagannie regularne kształty, jest pojemny (standardowo 640 litrów) i świetnie wykończony. Po położeniu dzielonego oparcia tylnej kanapy (można to uczynić na kilka sposobów, także za pomocą dźwigni umieszczonej na bocznej ściance kufra) powstaje prawie całkowicie płaska powierzchnia, na której zmieścimy 1820 l.               

Mercedes E 220d All-Terrain jest dostępny tylko z jednym silnikiem: czterocylindrowym dieslem o pojemności 1950 ccm i mocy 194 KM. W porównaniu z jednostkami napędowymi, zainstalowanymi pod maskami innych ostatnio użyczonych nam mercedesów, E 400 Coupe (V6 3.5 l 333 KM) i wspomnianego GLC 43 AMG (V6 3.0 l 367 KM) wygląda to dość blado. I tu kolejne zaskoczenie. Okazało się, że silnik o takich niewygórowanych parametrach bardzo dobrze radzi sobie z ważącym prawie dwie tony kombi. Potwierdzają to zarówno osiągi, podawane przez producenta (od 0 do 100 km/godz. w 8 sekund, prędkość maksymalna 231 km/godz.), jak i nasze wrażenia z jazdy. Samochód, pomimo wydawałoby się nieco słabowitego silnika, okazał się całkowicie wystarczająco dynamiczny, i to nie tylko w trybach Sport czy Sport+.

Wybraliśmy się "naszym" mercedesem na dłuższą przejażdżkę autostradą A4 na trasie Kraków - Rzeszów - Kraków. Pomimo rzęsiście padającego deszczu była to bardzo przyjemna i komfortowa podróż. Wygodne fotele, idealnie tłumiące nierówności nawierzchni pneumatyczne zawieszenie Air Body Control, sprawnie i szybko działający dziewięciobiegowy "automat" 9G-Tronic, skuteczne ledowe reflektory, dodający kierowcy pewności w takich warunkach pogodowych stały napęd na obie osie 4MATIC, muzyka z wysokiej klasy zestawu audio, rozbrzmiewająca w doskonale wyciszonej, eleganckiej kabinie... No cóż, Mercedes nie od dziś wie, jak rozpieszczać użytkowników swoich limuzyn.

A co będzie, gdy, ulegając zachętom z firmowego folderu, zdecydujemy się na "spontaniczny wypad w teren, polne drogi, śnieg i piasek"? Wtedy powinniśmy przełączyć napęd w tryb All-Terrain. Prześwit auta zwiększy się o 20 mm, do 156 mm, a poszczególne systemy pokładowe przystosują auto do jazdy, z prędkością nie większą niż 35 km/godz., po nieutwardzonych, wyboistych nawierzchniach. Nie oszukujmy się jednak - mimo swojej nazwy E 220d All-Terrain nie jest samochodem nadającym się do zapuszczania się w naprawdę trudny teren. W każdym razie my, podobnie zresztą jak i zapewne większość właścicieli takiego samochodu, nie odważylibyśmy się na podobną wyprawę. Choćby z obawy przed zarysowaniem lśniącej pięknym lakierem karoserii.

Mercedes E 220d All-Terrain należy do nielicznej grupy samochodów, w których nie udało się nam dostrzec praktycznie jakichkolwiek wad. No, chyba, że za taką uznamy jego cenę. Za uterenowioną wersję E-klasy trzeba zapłacić minimum 251 100 zł. A to przecież nie wszystko, bowiem wiele elementów wyposażenia, składających się na atrakcyjność wspomnianego modelu, wymaga słonej dopłaty. Zasiadając do konfiguratora trzeba powtarzać sobie słowa modlitwy: "...i nie wódź nas na pokuszenie". Podgrzewane i wentylowane przednie fotele - 5 000 zł, pamięć ich ustawień - 4 700 zł, elektroniczny zestaw wskaźników - 3 900 zł, system Comand Online - 12 600 zł, wyświetlacz przezierny HUD - 4 500 zł, skórzana tapicerka nappa - 10 000 zł, system nagłaśniający Burmester - 3 900 zł, pakiet z reflektorami ILS LED - prawie 5 000 zł itd. Obecność wyżej wymienionych i niewymienionych dodatków w udostępnionym nam egzemplarzu auta podniosła jego cenę do dokładnie 433 448,96 zł brutto.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy