Mercedes CLS 400d. Sedan o cechach coupe

"Poeksperymentuj z ćwiczeniem uśmiechu. Niezależnie od tego, jak się w danej chwili czujesz, zachowuj się tak, jakbyś czuł się świetnie. Uśmiechnij się, wykrzyw swoją twarz mniej lub bardziej w uśmiech. Pozwól, aby oddech przychodził... i odchodził... I czekaj aż się ponownie pojawi samodzielnie. Uśmiechnij się, i poczuj to. Hormony szczęścia wywołują dobre samopoczucie i odprężenie. Znajdź czas, aby pobyć ze sobą..." Takie teksty to jedna z niezliczonych funkcji Mercedesa CLS 400d. A sam samochód? Ech...

To "ech" ma wydźwięk zdecydowanie pozytywny. Tak, wiemy, że w chwili premiery wspomnianego modelu jego wygląd wzbudzał kontrowersje. No bo kto widział: sedan o cechach coupe? Jednak z biegiem czasu wygląd utrzymanych w takiej stylistyce samochodów przestał wzbudzać emocje. Naszym zdaniem sylwetka udostępnionego do zrecenzowania  Mercedesa CLS, najnowszej, już trzeciej generacji, może się podobać. Mocno wydłużone nadwozie, ładnie zarysowana linia dachu, "diamentowy" grill, szeroko otwierające się bezramkowe drzwi, chromowane klamki, ładnie współgrające z perłowym kolorem lakieru, duże koła z efektownymi alufelgami... Jest sportowo, a jednocześnie elegancko i luksusowo.

Reklama

Jak łatwo się domyślić, C, widniejące na początku trzyliterowej nazwy modelu, oznacza, że nie ma on nic wspólnego... z klasą C. Wiele natomiast z E i S. Z flagowego Mercedesa pochodzi na przykład wielofunkcyjna kierownica. Z klasy E zapożyczono natomiast kokpit. Jednolita tafla szkła kryje dwa ogromne, rozbłyskujące kolorami wyświetlacze. Jeden zastępuje klasyczny zestaw instrumentów z obrotomierzem i prędkościomierzem, drugi przekazuje obraz z kamer, nawigacji oraz najróżniejszych innych systemów pokładowych. Całość robi niesamowite wrażenie, choć podejrzewamy, że szczególnie wybrednym estetom takie rozwiązanie może  wydawać się w swojej wielobarwnej jaskrawości nieco zbyt krzykliwe, by nie rzec  jarmarczne. Przestańcie wybrzydzać. Lepiej patrzcie i podziwiajcie.

Rozpylacz zapachów z regulacją ich intensywności? Możliwość wyboru z bogatej palety kolorów podświetlenia wnętrza? Podgrzewane podłokietniki? Funkcja Energizing z kilkoma programami, które dbają o dobre samopoczucie podróżnych poprzez odpowiednią dobraną muzyką i zestawy ćwiczeń relaksacyjnych, w tym z zacytowanym na wstępie? Właściciel najnowszego CLS-a naprawdę może poczuć się w pełni dopieszczony.    

Mercedes konsekwentnie broni się przed technologią dotykową. Ma to dwojakie skutki, dobre i złe. Chroni ekran przed paskudnie wyglądającymi odciskami palców, ale z drugiej strony komplikuje obsługę urządzeń pokładowych. Poszczególne funkcje, ustawienia i informacje wywołuje się za pomocą przycisków, pokręteł, dźwigni i gładzików. Dwa z nich, miniaturowe i bardzo czułe umieszczono na kole kierowniczym.

Wnętrze testowanego Mercedesa CLS, począwszy od wiśniowej skórzanej tapicerki, a skończywszy na licznych, wysmakowanych detalach, nie pozostawia jakichkolwiek wątpliwości, że znajdujemy się w limuzynie klasy wyższej. Materiały imponują jakością, natomiast o dziwo mieliśmy pewne zastrzeżenia do staranności montażu. Poszczególne elementy wystroju kabiny, na przykład środkowa konsola, czy uchwyty na drzwiach poruszały się  i trzeszczały pod wpływem nacisku dłoni. Nie wróży to dobrze na przyszłość.

Mercedes CLS zapewnia królewską wygodę czterem osobom, pod warunkiem, że dwie zasiadające z tyłu (trzeciej będzie przeszkadzał środkowy tunel) nie są koszykarzami. Dryblasom utrudnia życie ostro opadający dach, odbierający przestrzeń nad głowami. Oto skutek prymatu formy nad funkcjonalnością. W takim aucie - do zaakceptowania.

Udostępnionego nam Mercedesa napędzał trzylitrowy, turbodoładowany silnik wysokoprężny (6 cylindrów w układzie rzędowym) o mocy 340 KM i 700 Nm maksymalnego momentu obrotowego, współpracujący z 9-stopniową automatyczną skrzynią biegów. Taki zestaw zapewnia pojazdowi osiągi, które trudno nie uznać za wystarczające: przyspieszenie od 0 do 100 km w ciągu pięciu sekund, prędkość maksymalna ograniczona fabrycznie do 250 km/godz. Auto jest bardzo dynamiczne i szybkie, co szczególnie czujemy w trybach jazdy Sport i Sport +, ale jednocześnie daje kierowcy poczucie całkowitego panowania nad pojazdem. Rozczarowani będą jedynie miłośnicy dobiegającego do wnętrza kabiny ryku silnika i wielbiciele ekstremalnie twardych zawieszeń. Tu na podobne doznania nie mogą liczyć. Cóż, bądź co bądź mamy do czynienia z luksusową, komfortową aczkolwiek sportowo sprofilowaną limuzyną.

Wypada wspomnieć o systemach bezpieczeństwa. Otóż są i to w dużym wyborze. Niektóre działają z przesadną nawet troskliwością i wrażliwością. Na przykład gdy mimowolnie, bez sygnalizowania tego manewru, najedziemy na linię oddzielającą pasy ruchy, auto natychmiast gwałtownie przyhamuje i sprowadzi nas na właściwy tor. Informując o tym stosownym komunikatem na cyfrowym kokpicie. W ogóle jak na nasze przyzwyczajenia trochę za często tu coś piszczy, błyska, pika i wszczyna alarm.

Mercedes CLS 400d. Świetnie wygląda, doskonale jeździ, zapewnia znakomity komfort i bezpieczeństwo. Jego ceny zaczynają się od 369 000 zł, ale uwaga - bardzo łatwo przy konfiguratorze znacznie powiększyć tę i tak już przecież pokaźną kwotę.        

                

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy