Mercedes A 200 – rewolucja technologiczna

Przyzwyczajeni już jesteśmy do wszechobecnych ekranów w samochodach i coraz szerszego wykorzystania usług online w autach. Mercedes w nowej klasie A poszedł jednak o krok dalej, wyprzedzając nawet swoje własne, flagowe modele.

Pomału zbliżamy się do czasów, w których równie ważne, co zachowanie auta na drodze i jego osiągi, będzie zakres nowinek technologicznych i usług, które oferuje swojemu właścicielowi. Chyba pierwszym samochodem, w którym to właśnie jego "cyfrowość" budzi największe emocje i przez jej pryzmat zaczynamy postrzegać to auto, jest Mercedes klasy A.

Zanim jednak przejdziemy do opisu tego, co oferuje kolejna odsłona niemieckiego kompatu, warto zaznaczyć, że nie ma w niej nic odkrywczego. Głosowa obsługa niektórych funkcji samochodu znana jest od naprawdę wielu lat (inna sprawa na ile dobrze ona działa), a zdominowana przez ekrany deska rozdzielcza występuje w wielu samochodach, także w segmencie C. Prawdziwym novum jest tutaj wykorzystanie systemu podobnego do "osobistych asystentów" wykorzystujących sztuczną inteligencję w chmurze, takich jak Siri czy Amazon Alexa - ponownie nie jest to rewolucja w technologii, ale w motoryzacji...

Reklama

Jak więc wygląda obsługa klasy A w praktyce? Mercedes postanowił pójść na całość i modelu tego nie kupimy z klasycznymi zegarami - kierowca zawsze ma przed sobą szeroki, wolnostojący panel z dwoma ekranami pod wspólną taflą szkła. Seryjnie każdy z nich ma przekątną 7 cali, ale warto dopłacić do opcjonalnych wyświetlaczy 10,25-calowych. Do tego wąski pasek przełączników do klimatyzacji oraz gładzik z przyciskami funkcyjnymi między fotelami i na tym kończą się elementy obsługi. Mercedes przesunął tym samym nieco dalej granice minimalizmu we wnętrzu auta. Wygląda to bardzo nowocześnie, ale do korzystania z tego można mieć pewne zastrzeżenia.

Pierwsze zastrzeżenie to zastąpienie centralnego pokrętła gładzikiem - nie jest to najbardziej niewygodny sposób wybierania interesujących nas opcji na ekranie, ale zdecydowanie woleliśmy przesuwać menusy pokrętłem, zamiast "głaskać" dotykową płytkę i zerkać co po chwila na wyświetlacz, aby sprawdzić jak daleko udało nam się przejść. Alternatywnie możemy użyć małego touchpada, obsługiwanego kciukiem, znajdującego się na kierownicy. Drugi, znajdujący się na lewym ramieniu, obsługuje wirtualne zegary (inne, niż dotychczas stosowane w Mercedesach). To rozwiązanie jest nieco mniej precyzyjne, ale można się do niego przyzwyczaić i bez większego problemu korzystać. Ostatnia możliwość to dotykowe sterowanie ekranem multimediów.

Najwięcej emocji w nowej klasie A budzi jednak głosowe wydawanie poleceń autu. W przeciwieństwie do dotychczas stosowanych rozwiązań, nie trzeba naciskać żadnego przycisku (chociaż stosowny znajdziemy na kierownicy) - wystarczy tylko powiedzieć: "Hej, Mercedes!". System reaguje na to pytanie słowami: "Tak, proszę?". Możemy wtedy poprosić o coś i to bez konieczności przechodzenia przez kilka "poziomów", na przykład mówiąc "nawigacja", a później podając osobno każdy element adresu, zależnie od wymogów systemu. Tutaj po "zagajeniu" wystarczy powiedzieć na przykład: "Nawiguj mnie do Krakowa, na ulicę Krupniczą 33", samochód po dosłownie kilku sekundach wyświetli mapę z zaznaczoną trasą i poprosi o potwierdzenie rozpoczęcia prowadzenia do celu.

Tak samo można poprosić Mercedesa o włączenie konkretnej stacji radiowej (rozpoznaje zarówno nazwy, jak i częstotliwości), zapytać o pogodę na dzisiaj/jutro oraz o godzinę (gdyby nie chciało nam się zerkać na ekran), a także powiedzieć "jestem głodny" - na ekranie pojawią się okoliczne restauracje. Podobnie możemy stwierdzić "muszę zatankować" - zobaczymy pobliskie stacje paliw. Mercedes ustawi także konkretną temperaturę klimatyzacji, chociaż... z tym miewaliśmy pewne problemy. Zdarzyło nam się kilkukrotnie, że na polecenie, na przykład, "ustaw temperaturę na 22 stopnie" auto odpowiadało "ustawiam temperaturę na minimum" i nie dawało się przekonać kolejnymi prośbami, aby wybrać inne ustawienie.

No dobrze, jak jeździ się klasą A, kiedy skupimy się na samych wrażeniach zza kierownicy? Testowana odmiana A 200 napędzana jest zupełnie nowym silnikiem o pojemności zaledwie 1,3 l, ale (na szczęście) mającym 4 cylindry. Generuje on bardzo przyzwoite 163 KM, co pozwala na sprint do 100 km/h w 8,2 s. Wydaje przy tym... zróżnicowane odgłosy. Przy niższych obrotach daje się wychwycić lekko rasowy warkot, ale trzymając gaz w podłodze do naszych uszu dochodzi, dość nietypowy, szumiący odgłos. Na plus należy zaliczyć sprawnie i niezauważalnie działającą 7-biegową przekładnię automatyczną oraz przyzwoite zużycie paliwa oscylujące w granicach 9 l/100 km w ruchu miejskim, a na minus śmiesznie mały bak. 43 l to wartość do zaakceptowania w aucie miejskim, a nie w kompakcie, szczególnie w takim mogącym mieć ponad 200 KM pod maską (i to w wersji nieusportowionej).

Żadnych zastrzeżeń nie mamy natomiast do układu jezdnego - auto pewnie trzyma się drogi i ma precyzyjny układ kierowniczy. Co więcej, pomimo zastosowania 19-calowych felg, zawieszenie zapewniało całkiem wysoki komfort jazdy. Podobnie sportowo wyglądające fotele. Tak na marginesie, to mają one nietypową funkcję, zwaną "kinetyką fotela". Po jej wybraniu zaznaczamy czy zamierzamy pokonać krótki, średni, czy długi dystans, a fotel co jakiś czas nieznacznie zmienia ustawienie oparcia oraz podparcia pod uda. W założeniu ma to zapobiec zastaniu się osób siedzących z przodu, ale nas rozwiązanie to nie przekonało.

Nowy Mercedes klasy A faktycznie jest wyznacznikiem dokonania kolejnego kroku w stronę "inteligentnych" samochodów. Wykorzystane w nim rozwiązania nie są same w sobie czymś nowym, ale sposób w jaki zostały one zrealizowane i w jaki działają, jest już nową jakością. Wymagającą może kilku poprawek, ale bardzo kosmetycznych. Natomiast jako kompaktowy hatchback A 200 sprawdza się naprawdę dobrze i wyróżnia zarówno właściwościami jezdnymi, jak i poziomem wykonania oraz wykończenia. Przeciętna jest w nim tylko ilość miejsca na tylnej kanapie (chociaż i tak jest lepiej, jak w poprzedniku) oraz bagażnik mający 370 l. Nie jest też autem tanim - testowana wersja to wydatek 123 200 zł plus około 60 tys. zł za dodatki.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy