Reklama

Maxus - nazwa tak prosta i uniwersalna, że równie dobrze sprawdziłaby się w sprzedaży suszarek, kuchenek, odkurzaczy czy piekarników. A jednak, założyciele zajęli się samochodami. Mówię w liczbie mnogiej, bowiem już na ten moment w ofercie znajdują się dostawczaki, SUV-y, pick-upy oraz vany. To właśnie ten ostatni zagościł naszej redakcji jako pierwszy. Jakie wrażenie pozostawił po sobie Maxus MIFA 9?

Spodobał mi się elektryczny van. Czy to pora na lekarza?

Elektryczny van nie powinien raczej wzbudzać u fana motoryzacji, zwłaszcza tej głośnej i spalinowej, zbyt wielu pozytywnych emocji - tak myślałem, ale z produktem SAIC Motor było trochę inaczej. W czarnym lakierze nie rzucał się w oczy, ale był na tyle elegancki, że z ciekawością zerkali na niego wszyscy przechodnie. Zaciekawieni zerkali też kierowcy innych aut - zarówno tych popularnych, jak również kosmicznie drogich i luksusowych, bo jak zgaduję, podobnie jak ja, widzieli coś takiego po raz pierwszy na swoje oczy.

Polacy kochają vany. Maxus MIFA9 nie był wyjątkiem

Vany mają to do siebie, że przyciągają sporo uwagi -  albo to one, albo chodzi o mnie. Za każdym razem, gdy wsiadałem za stery Klasy V czy Multivana czułem na sobie bardzo dużo spojrzeń. Zawsze wtedy myślę, co sobie myślą... W Mercedesie to pewnie kierowca hotelowy albo zapracowany ojciec wielodzietnej rodziny. 

W Multivanie na pewno właściciel firmy wykończeniowej, który w sezonie pakuje rodzinkę i jedzie do Chorwacji. A kierowca Maxusa? O nim nie wiemy jeszcze zbyt dużo i to szybko się nie zmieni. Na pewno lubi gadżety i oryginalne rozwiązania, bo tych w modelu MIFA9 naprawdę nie brakuje.

Maxus MIFA9 wiele rzeczy robi inaczej. Można się pogubić

Jak bardzo może się różnić auto chińskie od europejskiego? Niby to tylko samochody, więc różnic nie może być zbyt wiele. A jednak! W elektrycznym Maxusie mnóstwo rzeczy zostało wykonane inaczej, a przykładów nie brakuje. Przycisk włączania silnika nie istnieje - auto uruchamia się po wciśnięciu hamulca (ale dopiero za drugim razem) i wyłącza po wciśnięciu przycisku “OFF" na ekranie. 

Nastrojowe oświetlenie dysponuje szeroką paletą barw i nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie fakt, że LED-y można ustawić w tryb migania i pulsowania - zupełnie jak w “komputerze dla gamerów". Przyłączenie przychodzące? Auto zaświeci się całe na zielono, a gdy odbierzesz, kolory w kabinie zmienią się na czerwony. Radar zamontowany na słupku A rozpoznaje u kierowcy nie tylko zmęczenie i poziom skupienia, ale także to czy odwraca głowę, pali papierosa i korzysta z telefonu.

Kiedy jedziemy z włączonym kierunkowskazem z prędkością do 25 km/h, na ekranie wyświetla się obraz z kamer 360 stopni, by nic nie umknęło naszej uwadze. Kiedy natomiast cofamy, samochód wycisza wszystkie multimedia, by kierowca mógł skupić się na wykonaniu manewru. 

Same czujniki parkowania to też niezły bajer, bowiem pokazują na ekranie jaka odległość (w centymetrach - od 70 do 30 cm) dzieli nas od pozostałych aut. Jest to zwłaszcza pomocne podczas parkowania równoległego. Wszystko to jest zaledwie czubkiem góry lodowej możliwości Maxusa i opcji dostępnych w systemie. Ustawień i podstron jest tak wiele, że obsługa tego systemu nie należy do najprzyjemniejszych.

Potrafi rzeczy, których nie potrafią inne

Nie musiałem długo argumentować sobie faktu, że Maxus MIFA 9 to ewenement. Nie dość, że ma dwa niezależne okna dachowe, to w dodatku boczne szyby w tylnych drzwiach można otwierać. Rzecz jasna numerem popisowym są dwa kapitańskie fotele w drugim rzędzie, którym najbliżej do foteli z klasy Business w tych najbardziej renomowanych liniach lotniczych.

Steruje się nimi za pośrednictwem dotykowego ekranu - trend znany, bo dopiero co takie rozwiązanie zadebiutowało w nowym BMW serii 7. Przesunąć, pochylić, podgrzać, schłodzić, włączyć masaż - jest dosłownie wszystko. Ba, te fotele można przesuwać nawet na boki. Sam nie wiem po co, ale dobrze mieć wybór.

Dla ewentualnych gości mamy jeszcze tylną kanapę, która pomieści dwie osoby. Pojawia się tylko problem z przejściem na tył, bowiem te dwa szerokie fotele, z nieznanego dla mnie powodu, nie przesuwały się jednym przyciskiem. Po manualnym odsunięciu ich od siebie, drobniejsze osoby zdołają zmieścić nogi i zająć miejsce na sofie.

Za sofą miejsca już niewiele, a to przecież powinien być kawał bagażnika. Niestety, jeśli podróżujemy w komplecie, musimy iść na kompromisy. Kiedy jednak zajmujemy się wyłącznie wożeniem VIP-ów, wówczas kanapę można złożyć i wsunąć dalej albo całkowicie się jej pozbyć.

Ten van jeździ przyzwoicie i zbiera się całkiem żwawo

Maxus MIFA 9 to auto, które długo nie przestaje zaskakiwać, jednak miałem przeczucie, że skupieni na bajerach inżynierowie, zapomną o najważniejszym - o jeździe. W tej materii również pozytywnie się zaskoczyłem, bowiem MIFA 9 - kawał elektrycznego auta - prowadzi się naprawdę nieźle, jest dobrze wyciszony nawet przy wyższych prędkościach i jak na swoje gabaryty (2500 kg), również całkiem żwawy. 

Owszem, jak na vana przystało, Maxus MIFA 9 nie lubi nagłych zmian kierunku jazdy czy zbyt ostrych łuków, ale w kwestii resorowania i wybierania nierówności jest naprawdę dobrze. Układ kierownicy nie należy do tych bardzo "gumowatych", choć to też kwestia dobrania odpowiednich ustawień na ekranie. Domyślnie auto rusza w trybie komfortowym, jednak po przełączeniu go w "Sport", MIFA 9 robi się bardziej zwarty.

Maxus MIFA 9 - osiągi i zasięg

Na przedniej osi pracuje motor elektryczny o mocy 245 KM i 360 Nm, który współpracuje z litowo-jonowym akumulatorem o pojemności 90 kWh. Zasięg? To kolejne zaskoczenie, bowiem jeśli zawalczymy o niskie zużycie, może się okazać, że na jednym ładowaniu przejedziemy w cyklu mieszanym nawet ponad 500 km - tak przynajmniej wynika z testów WLTP.  W moim przypadku tak dobrze niestety nie było.

Zakorkowana Warszawa, która zmusza mnie często do jazdy obwodnicą, pozwoliła mi pokonać na jednym ładowaniu niecałe 400 km (średnie zużycie ok. 24 kWh/100 km), co i tak należy uznać za dobry wynik. Zadowalająca jest również prędkość ładowania prądem zmiennym (AC), bowiem od 5 do 100 proc. auto naładuje się w ok. 8,5 godziny. Z kolei z wykorzystaniem prądu stałego (DC), o maksymalnej mocy do 130 kW, pozwoli naładować baterie Maxusa MIFA 9 od 30 do 80 proc. w 30 minut.

Z doświadczenia wiem, że często trudno o katalogowe czasy - nie tylko w kontekście przyspieszeń. Na komercyjnej ładowarce (moc do 90 kWh) potrzebowałem 45 minut by doładować się z 25 do 75 proc. (45 kWh). Co robiłem w międzyczasie? To co wszyscy właściciela aut elektrycznych w trakcie ładowania - spacerowałem.

Chiński van to spore zaskoczenie. Takich aut potrzeba więcej

Chińska nowość zrobiła na mnie pozytywne wrażenie i jestem przekonany, że nie będę w tym sam. Jest trochę pokręcony i wygląda jak mieszanka Lexusa z Toyotą, ale w końcowej ocenie, na tle naszych europejskich zawodników tj. Klasa V i EQV czy Multivan i ID.BUZZ, wypada naprawdę nieźle. Owszem, nie jest tak ceniony jak Mercedes, ani nawet w połowie tak uroczy jak Volkswagen, ale nie brakuje mu tego “czegoś".

Ma bogate wyposażenie i solidną gwarancję

Nie brakuje mu przede wszystkim bogatego wyposażenia, bowiem konfigurując model MIFA 9, dopłacamy tylko do lakieru i haka holowniczego. W standardzie ów minivan posiada m.in. dwa elektrycznie sterowane szyberdachy, elektrycznie sterowane fotele przedniego rzędu z 8 programami masażu, wentylacją i podgrzewaniem, sterowane za pomocą ekranów dwa fotele kapitańskie w drugim rzędzie, skórzane wykończenie kabiny, elektrycznie sterowane drzwi boczne wraz z klapą bagażnika, 12 głośników, nastrojowe oświetlenie z 64 kolorami, długą listę nadwrażliwych systemów bezpieczeństwa i wspomagania kierowcy oraz - co bardzo istotne - 5-letnią gwarancję na cały samochód (lub do 100 000 km), a także 8-letnią gwarancję akumulatora (lub do 200 000 km).

Maxus MIFA 9 - ceny w Polsce

W cenniku importera figuruje 6-osobowa wersja “Luxury MPV" z baterią 90 kWh i silnikiem elektrycznym o mocy 245 KM. Wyjściowa cena wynosi 356 677 zł brutto (289 900 zł netto) i w gruncie rzeczy można wyjeżdżać z salonu. Opcjonalnie do auta można dobrać inny kolor za 5900 zł oraz mocniejszy kabel do ładowania 32A za 1500 zł. Z uwagi jednak na fakt, że to elektryk, cenę też można jeszcze nieco “zbić" z tytułu rządowych dopłat do aut bezemisyjnych "Mój elektryk".

Czy Maxus MIFA 9 to tzw. game changer? Jest naprawdę niezły, ale uważam, że wyznacznikiem segmentu luksusowych vanów w Europie już niebawem zostanie nowy Lexus LM. Japończycy też znajdą się na rzeczy, a poza tym - czy widzieliście ten wielki telewizor? Tym bardzo zamożnym klientom warto poczekać, ale jeśli MIFA 9 już dziś jest dla ciebie idealna, to na auto na pewno nie poczekasz długo - to kolejna z zalet.

***