Jeep Renegade Night Eagle - nie śmiejcie się z młodego
Pierwsze wrażenie było w tym przypadku nie najlepsze. Jeep nie powinien być przecież ani mały, ani skonstruowany wspólnie z Fiatem. Jeden z użytkowników tego modelu, który prowadzi swojego bloga wymyślił nawet dla niego wyjątkowo trafną nazwę - Jeepetto.
Ale z każdym przejechanym kilometrem amerykańsko-włoska konstrukcja wzbudzała coraz większe uznanie. Ten samochód ma sens i wbrew pozorom jest jedną z najlepszych terenówek wśród crossoverów.
Rodzina się zmieści
Pudełkowate nadwozie budzi mieszane uczucia. Małemu Jeepowi z pewnością przydałyby się większe koła i nieco szerszy ich rozstaw, przykryty typowymi dla marki wyraźnie zarysowanymi błotnikami. Ale takowych nie ma. Co zatem jest? Zaskakująco dużo miejsca na tylnej kanapie. Nawet wysokie osoby nie dotykają głową dachu. A wszystko to dzięki temu, że tylna część samochodu przypomina paczkę. Bliźniaczy konstrukcyjnie Fiat 500X jest bardziej urokliwy (wydaje się szerszy i niższy), ale w nim jest zdecydowanie ciaśniej. Jeep może się także pochwalić nieco większym bagażnikiem (351 l).
Charakterystyczny, matowy lakier testowanej wersji zwraca uwagę, ale może się wydawać dość wymagający w kwestii pielęgnacji. Owszem - nie powinien być myty na myjniach automatycznych, ponieważ szczotki prędzej czy później miejscowo go wypolerują. Ale wizyty na zwykłej myjni bezdotykowej mu nie zaszkodzą. Na lakierze nie pozostają zacieki.
Montaż niezły, z tłumaczeniami gorzej...
Jakość wykonania wnętrza zasługuje na dość wysokie oceny. Wiele elementów - np. pokrętła klimatyzacji - zdążyły się już sprawdzić w niektórych modelach Fiata i Alfy Romeo, ale i tak wszystko w kabinie wygląda świeżo i jest bardzo starannie zmontowane. Podczas jazd testowych nic nie skrzypiało. Obsługa większości elementów jest intuicyjna, a zegary i wyświetlacze - czytelne. Producent nie szczędził także wysiłków by ozdobić auto detalami, które kojarzą się z marką lub offroadem. W wielu miejscach znajdziemy nawiązania do charakterystycznej dla Jeepa atrapy chłodnicy. W kabinie znajduje się także data założenia marki, a tuż przy dolnej krawędzi szyby przedniej - rysunki miniaturowej sylwetki Willysa. Kropką nad "i" jest zastąpienie czerwonego pola obrotomierza pomarańczową "plamą" rozbryzgującego się błota.
Czy mamy jakieś zastrzeżenia? Tak. Ekran na konsoli centralnej mógłby być większy (i zresztą może być, bo takowy figuruje na liście dodatkowych opcji). Niezbyt dopracowane jest także spolszczenie pokładowego menu oraz komunikatów. Jeden z nich o treści "ileś drzwi otwartych" jest jednym z najbardziej reprezentatywnych nie tylko dla tego modelu, ale także dla całej gamy oferowanych w Polsce Jeepów. Z drugiej jednak strony traktujemy to raczej jako zabawny akcent niż wadę. Jest o niebo lepiej niż w czwartej generacji Granda Cherokee po liftingu, która wchodziła na nasz rynek w 2013 roku.
Pierwszy oszczędny Jeep
Nasz testowy egzemplarz był wyposażony w dwulitrowy silnik wysokoprężny produkcji Fiata w 120-konnej wersji. Osoby spostrzegawcze zwrócą zapewne uwagę, że taką moc osiąga Renegade z dieslem 1.6, a dwulitrówka powinna mieć 140 KM, ale okazuje się, że takie założenia są słuszne tylko w przypadku odmiany przednionapędowej. Wersja 4x4 moc 120 KM czerpie właśnie z silnika 2.0.
O tej jednostce można się wypowiadać w samych superlatywach. Pracuje kulturalnie, jest elastyczna i oszczędna. Średnie zużycie paliwa podczas całego testu wahało się od 5 do 7 l/100 km. Wskazania komputera pokładowego pokrywały się z rzeczywistymi wynikami uzyskanymi po zestawieniu pokonanego dystansu z zatankowanymi litrami oleju napędowego.
Podróżowanie po drogach publicznych nie sprawia żadnych problemów. Wnętrze jest dobrze wyciszone, a stałe utrzymywanie prędkości autostradowych nie jest żadnym wyzwaniem.
Prześwit robi swoje
Z tyłu układ wielowahaczowy, z przodu kolumny McPhersona - podwozie Renegade'a ma typowo osobową konstrukcję, ale to idealny kompromis na asfalt i w teren. W pierwszym przypadku pomaga udane zestrojenie i rozsądne rozmiary opon. W drugim - możemy liczyć na wysoki prześwit (prawie 20 cm) i całkiem niezłe kąty zejścia (ponad 30 stopni) i natarcia (ponad 20 stopni). Dzięki wysokiemu zawieszeniu ten zgrabny samochód naprawdę wiele potrafi. Wygląda jak ucywilizowana i superkomfortowa wersja Suzuki Jimny, choć przecież nie ma z nią zupełnie nic wspólnego.
Napęd na tył jest tylko dołączany za pośrednictwem sprzęgła elektromagnetycznego. Za pomocą pokrętła w dolnej części konsoli centralnej można zmieniać tryby pracy elektroniki sterującej. Do wyboru są cztery: Auto (automatyka, głównie napęd przedni), Snow (śnieg), Mud (błoto), Sand (piasek). Można także zablokować sprzęgło na stałe przyciskiem Lock, a nawet (w topowej wersji Trailhawk) skorzystać z reduktora, co w tym segmencie jest już czymś wyjątkowym.
Podsumowanie
Pozornie zabawka, w praktyce zaskakująco sensowne auto dla wszystkich, którzy szukają ekonomicznego pojazdu, którym da się jeździć na co dzień a w razie potrzeby pokonać trudny teren. Cena tego modelu na pierwszy rzut oka powala, ale po dłuższej lekturze ofert konkurencyjnych okazuje się, że rywali jest jak na lekarstwo. Kryteria: diesel, minimum 120 KM, napęd na cztery koła i cena ok. 100 tys. zł. sprawiają, że na placu boju pozostaje jedynie Fiat 500X. Tylko Dacia Duster jest tańsza, ale ma słabszy silnik, a pod względem jakości wykończenia wyraźnie odstaje.
Tekst i zdjęcia: Jacek Ambrozik
Jeep Renegade 2.0 MJD Night Eagle 120 KM
Cena egzemplarza testowanego: 103 600 zł
Silnik: wysokoprężny, czterocylindrowy, o pojemności 1956 ccm
Osiągi:
0-100 km/h: 9,5 s
Vmax: 182 km/h
Spalanie w teście: 5,0-7,0 l/100 km
Moc max. 120 KM
Max mom.obr.: 350 Nm