Czy warto wybrać nawigację fabryczną?

Markety i sklepy z elektroniką wręcz zalane są tanimi systemami nawigacji samochodowych. Wybór jest olbrzymi, a ceny wahają się na ogół od 200 do tysiąca złotych. Czy wobec tak ogromnego wyboru i niskich cen warto wybrać system fabryczny, który jest wielokrotnie droższy?

Markety i sklepy z elektroniką wręcz zalane są tanimi systemami nawigacji samochodowych. Wybór jest olbrzymi, a ceny wahają się na ogół od 200 do tysiąca złotych. Czy wobec tak ogromnego wyboru i niskich cen warto wybrać system fabryczny, który jest wielokrotnie droższy?

W testowanej przez nas od pewnego czasu Skodzie Octavii III, zamontowano nawigację Columbus (RNS 510), czyli najbardziej zaawansowany system dostępny w grupie Volkswagena. Jego cena w przypadku zakupu wraz z Octavią wynosi około 7 tys. zł (jest zmienna w zależności od wersji wyposażenia auta). W porównaniu do nawigacji niefabrycznych to niezwykle duży koszt. W czym tkwi przewaga tego urządzenia?

Reklama

Zacząć trzeba od tego, że Columbus nie jest jedynie systemem nawigacji. Producent twierdzi, że urządzenie zapewnia obsługę aż 1800 różnych funkcji. Nie wnikając w sposób liczenia zaznaczyć trzeba, że Columubus, owszem, potrafi nawigować, ale jednocześnie zapewnia obsługę radia, plików audio dostarczanych na zewnętrznych nośnikach (m.in. MP3 i DVD), telefonu komórkowego, poleceń głosowych, klimatyzacji, a także informacji o samochodzie i szeregu ustawień (włącznie z poziomem intensywności oświetlenia podłogowego czy automatycznego włączania tylnej wycieraczki po wrzuceniu biegu wstecznego, gdy czujnik deszczu wykrywa opady).

Sercem systemu jest 8-calowy ekran dotykowy obudowany szeregiem przycisków sprzętowych i dwoma pokrętłami. Przyciski sprzętowe to Radio, Media, Phone, Voice, Nav, Traffic, Car i Menu. 1800 funkcji w tym miejscu nie omówimy, dlatego skupimy się na nawigacji. Obejmuje ona nie tylko mapy Polski, ale całej Europy. Po wyborze miejsce docelowego (można tego dokonać na kilka sposobów: poprzez wpisanie adresu, współrzędnych geograficznych, czy po prostu dotknięcie miejsca na mapie, możliwa jest również obsługa głosowa; o ile z miastami problemu nie ma, to już ulice nie zawsze są rozpoznawane poprawnie) system oblicza i proponuje jedną z trzech tras. Do wyboru jest trasa szybka, krótka i ekonomiczna, która ma optymalnie łączyć krótki czas przejazdu z odległością.

Po wyborze jednej z nich rozpoczyna się prowadzenie - trasa pojawia się na 8-calowym ekranie na konsoli środkowej (skalę można regulować z pomocą sprzętowego pokrętła lub wykonując gest "szczypania" ekranu, można zdać się również na regulację automatyczną), a także w formie uproszczonej na małym ekranie na środku panelu zegarowego, między prędkościomierzem i obrotomierzem, gdzie pojawiają się strzałki pokazujące kierunek skrętu wraz z odległością oraz informacje o tym, który pas zająć.

Nawigacja na ogół działa dobrze i trasy wybiera poprawnie. Sporadycznie zdarzają się błędy polegające na wyznaczeniu trasy nieoptymalnie (np. nieco naokoło). Niezwykle przydatną funkcją, chociaż nie zarezerwowaną dla tego tylko urządzenia, jest "Korek z przodu". Wystarczy podać jego długość (co nie jest trudne, jeśli posiadamy np. CB-radio i wiemy ile kilometrów przed nami doszło do wypadku), a system sam obliczy trasę alternatywną. Proste i wygodne.

Nawigacja posiada również bardzo rozbudowaną - i co ważne, aktualną - bazę tzw. punktów POI. Nie są to tylko stacje benzynowe i parkingi. Wybór jest niezwykle szeroki, na liście znajdują się np. poczty (chcesz wysłać kartkę z obcego miasta?), bankomaty, stacje LPG, a nawet CNG i ładowania prądu (!), a także restauracje, kawiarnie, apteki, szpitale czy centra handlowe. I to naprawdę działa, co mieliśmy okazję sprawdzić w praktyce. Obce miasto, potrzebna gotówka, poczta, apteka i hipermarket? Kilka klików (dotyków) i wszystko jest!

Zintegrowanie z samochodem niesie nieco więcej korzyści niż mniejsze ryzyko kradzieży (urządzenie z przedniej szyby ukraść można znacznie łatwiej, dodatkowo jest uniwersalne, a więc łatwiej je złodziejowi sprzedać). Columbus potrafi wykryć niski poziom paliwa i sam zaproponuje wyznaczenie trasy do położonych w pobliżu stacji benzynowych (można wybrać z kilku propozycji). Dodatkowo nawigacja opiera się nie tylko na bazie satelitów GPS, ale również zamontowanego w samochodzie żyroskopu oraz czujnika obrotów silnika. W ten sposób system właściwie jest uniezależniony od GPS, potrafiąc wyliczyć pozycję pojazdu np. podczas jazdy w tunelu (układ zna przejechany dystans i kierunek jazdy).

Jedyny minus jaki znaleźliśmy w systemie dotyczy średnich prędkości na drogach różnych kategorii, na bazie których obliczane są godziny przyjazdu do celu. Otóż nie da się, a przynajmniej nam się nie udało, ich modyfikować. A przecież każdy kierowca jeździ inaczej, więc byłaby to przydatna opcja. Wartości systemowe są zbyt niskie i nie przystają do realiów, szczególnie na drogach niższej kategorii. Nawigacja nie posiada również możliwości wyświetlania numerów przydrożnych słupków, co umożliwia Automapa, a co w polskich realiach jazdy z radiem CB jest wygodne.

Czy Columbus wart jest swojej ceny? To trudno powiedzieć. Wiadomo, że koszty wyposażenia dodatkowego są nie do odzyskania w momencie sprzedaży samochodu, a 7000 zł to kwota niemała. Jeśli jednak kogoś stać na taki wydatek i planuje dużo podróżować, to Columbus będzie niezwykle przydatnym urządzeniem, tym bardziej, że gama jego możliwości jest znacznie większa...

Mirosław Domagała

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Skoda Octavia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama