Audi SQ8 TDI - udane połączenie sprzeczności

SUVy, chociaż słowo „sport” mają w nazwie, raczej się z nim nie kojarzą. Podobnie silniki wysokoprężne, które nawet jeśli są bardzo mocne, to nadal stworzone raczej do długich tras, a nie ostrej jazdy po zakrętach. Audi jednak od kilku ładnych już lat udowadnia, że są od tych reguł wyjątki.

Obecnie (niemal) każde Audi z serii "S" korzysta z wysokoprężnego silnika, co daje raczej dyskusyjny efekt. Taka  formuła naprawdę dobrze sprawdzała się natomiast w pierwszym takim modelu, czyli SQ5 TDI. Później pojawiło się SQ7 TDI, znów udowadniając, że mocny diesel o odpowiedniej charakterystyce może sprawdzać się naprawdę dobrze w SUVie o lekko sportowym charakterze.

Nie będzie więc zaskoczeniem, jeśli powiemy, że SQ8 TDI to także bardzo ciekawa propozycja. Dzieje się tak w dużej mierze za sprawą samego silnika - pod maska pracuje podwójnie doładowane, 4-litrowe V8, a więc żartów nie ma. Co więcej, jednostka wykorzystuje także elektryczny kompresor (zasilany z 48-voltowej instalacji), który odpowiedzialny jest za eliminowanie turbodziury. Nie powinien więc dziwić ogromny maksymalny moment obrotowy, wynoszący 900 Nm, ani to że dostępny jest on w przedziale od 1250 do 3250 obr./min. Z kolei między 3750 a 4750 obr./min silnik generuje 435 KM. Innymi słowy - nie dość, że "ciągnie" od samego dołu, to jeszcze ma wysokoobrotową charakterystykę (jak na diesla).

Reklama

Audi uporało się także z innym problemem typowym dla silników wysokoprężnych, jakim jest niezbyt przyjemny dźwięk. SQ8 TDI jest świetnie wyciszone, więc podczas codziennej jazdy trudno w ogóle zwrócić uwagę na pracę silnika. Natomiast podczas dynamicznej jazdy, do naszych uszu dochodzi warkot przypominający benzynowe "V-ósemki", a przy redukcjach daje się wychwycić delikatne "pokasływanie" z wydechu. Wszystkie te miłe odgłosy są oczywiście generowane sztucznie, ale głośnik za nie odpowiadający znajduje się w wydechu. Dzięki temu wrażenia słuchowe wydają się w pełni naturalne. Szkoda tylko, że nie tak przyjemne jak w pierwszym SQ5 TDI - tam wkręcaniu na obroty towarzyszył prawdziwie rasowy dźwięk, a zmianom biegów prychnięcia typowe dla sportowych aut. Niestety Niemcy później złagodzili to brzmienie i takie też trafiło również do diesla V8.

Duża moc i ogromny moment obrotowy zapewniają SQ8 TDI naprawdę dobre, choć nie przytłaczające osiągi. Sprint do 100 km/h w 4,8 s to już poziom aut sportowych, podobnie jak reakcje samochodu na ruchy prawej stopy. Występuje co prawda minimalne opóźnienie, kiedy 8-biegowy "automat" redukuje przełożenia, ale w tym czasie elektryczny kompresor już jest w pełni gotowości (w ciągu 250 milisekund osiąga 70 000 obr./min), dzięki czemu SQ8 niemal natychmiast wystrzeliwuje do przodu na fali ogromnego momentu obrotowego. Wyprzedzanie tym wielkim i naprawdę ciężkim (2440 kg) SUVem jest zaskakująco łatwe i bardzo przyjemne.

Bądźmy jednak szczerzy - sportowe możliwości podczas jazdy na wprost nie są niczym zaskakującym w takim aucie. Problemy pojawiają się, kiedy droga zaczyna zakręcać. Audi zrobiło bardzo dużo, aby nagiąć prawa fizyki i sprawić, żeby ten wielki samochód posłusznie i przewidywalnie wypełniał polecenia kierowcy. Zła wiadomość natomiast jest taka, ze aby wykrzesać pełnię możliwości z SQ8 TDI, trzeba sporo dopłacić. Seryjnie otrzymujemy oczywiście stały napęd na wszystkie koła z samoblokującym się centralnym mechanizmem różnicowym oraz sportowe pneumatyczne zawieszenie z regulacją prześwitu oraz twardości. Do tego naprawdę warto dokupić "pakiet dynamicznej jazdy" (wyceniony na 34 250 zł), zawierający skrętną tylną oś (z układem kierowniczym o zmiennym przełożeniu), sportowy mechanizm różnicowy oraz aktywną stabilizacje przechyłów.

Pierwszy z tych elementów sprawia, że tylne koła skręcają się nawet o 5 stopni w stronę zgodną lub przeciwną do przednich (zależy to od prędkości), co sprawia, że SQ8 potrafi być zaskakująco zwinne w zakrętach (i wyraźnie łatwiejsze do manewrowania na parkingach) i bardziej stabilne podczas pokonywania łuków z dużymi prędkościami. Wtedy też przydaje się sportowy mechanizm różnicowy, indywidualnie rozdzielający moc między tylnymi kołami, pozwalając jeszcze szybciej i pewniej pokonywać zakręty.

Ostatni z wymienionych elementów składa się z dwóch stabilizatorów, które można elektryczne spinać i rozłączać. Założenie jest takie, że podczas jazdy na wprost są dezaktywowane, aby nie wpływać na komfort jazdy, natomiast w zakrętach są spinane, dzięki czemu nadwozie niemal zupełnie się nie przechyla.

Działanie wszystkich tych elementów daje rezultaty, które mogą zaskoczyć niejednego kierowcę i pasażera. SQ8 TDI ma precyzyjny, stawiający wyraźny opór i dobrze wyważony układ kierowniczy, który zachęca do o wiele szybszego wchodzenia w zakręty, niż sugerowałyby to rozmiary i masa tego SUVa. Nie jest to jedynie złudne wrażenie, ponieważ na krętej drodze łatwo zapomnieć za kierownicą jakiego auta siedzimy. Bardziej przypomina to  jazdę sportowym sedanem, niż SUVem.

Za walkę z fizyką odpowiadają też wielkie koła, które w testowanym egzemplarzu miały rozmiar 285/40 22 (standardowo 21 cali), a także ceramiczne tarcze hamulcowe wzmacniane włóknem węglowym. Dodatek ten z jednej strony daje pewność, że nawet dłuższa jazda górską drogą nie obniży skuteczności układu, który musi radzić sobie z wielką masą samochodu. Z drugiej strony nie jesteśmy pewni czy dopłata 48 890 zł do elementu typowego dla aut wyczynowych, ma sens w przypadku dużego SUVa.

Szczególnie, że przez większość kupujących SQ8 będzie traktowane nie jako wersja sportowa, a po prostu odmiana dysponująca dużym zapasem mocy. Wskazują na to statystyki oferowanego od 2016 roku SQ7 (na którym bazuje SQ8), stanowiące około połowę sprzedaży całej gamy modelu. Podobnie może być w przypadku testowanego samochodu, który zachował wszystkie zalety zwykłego Q8. Jest tylko nieco mniej komfortowy, za co w dużej mierze odpowiadają niskoprofilowe opony.

We wnętrzu natomiast trudno znaleźć jakieś różnice między SQ8, a słabszymi odmianami. Jest ono identyczne jak w Q8 z pakietem S line. Co prawda można zamienić sportowe fotele na takie ze zintegrowanymi zagłówkami, a kierownicę na taką ze spłaszczonym wieńcem, ale... znajdziemy je na liście wyposażenia także innych wersji, nie tylko SQ8. Ma to jednak swoje plusy, ponieważ usportowiona odmiana ma równie wygodne wnętrze, co standardowe, łącznie z możliwością zamówienia masażu do "kubełkowych" foteli.

Warto przy okazji odnotować, że chociaż Q8 stworzone było jako mniej praktyczny, ale bardziej stylowy krewniak Q7, świetnie się sprawdza w roli samochodu rodzinnego. Pomimo dynamicznie zarysowanej tylnej części nadwozia, oferuje naprawdę sporo miejsca. Szczególnie robi ono wrażenie na tylnej kanapie, gdzie przestrzeni nad głowami nie zabraknie nawet wysokim podróżnym, a ilość miejsca na nogi jest na poziomie naprawdę dużej limuzyny (niemal 3-metrowy rozstaw osi robi tu swoje). Do tego dochodzi jeszcze bagażnik o pojemności 605 l.

Audi SQ8 TDI jest więc samochodem niezwykle wszechstronnym. To auto, które sprawdzi się w roli luksusowej limuzyny, rodzinnego SUVa, a także świetnego środka transportu na dalekie podróże. Potrafi przy tym dać zaskakująco dużą frajdę z szybkiej jazdy po krętych drogach. Wszystko to ma oczywiście swoją cenę w postaci... ceny. Na "dzień dobry" jest to 502 900 zł, a więc o około 50 tys. zł więcej od bliźniaczego (i bardziej praktycznego) SQ7 oraz konkurencyjnego BMW X6 M50d (ale warto odnotować, że BMW ma zaledwie sześciocylindrowy silnik). Do tej bazowej ceny musimy jednak doliczyć trochę dodatków. W przypadku niemal kompletnie wyposażonego egzemplarza, tak jak testowy, na rachunku pojawi się kwota nawet 750 tys. zł. Chyba, że chcecie iść na całość, dobrać jeden ze specjalnych lakierów (20 140 zł), pakiet stylistyczny wnętrza z palety Audi exclusive (23 720 zł), nagłośnienie Bang & Olufsen Advanced (37 100 zł), czy też pasy bezpieczeństwa w jednym z siedmiu kolorów (9010 zł dopłaty). Tak wyposażone SQ8 TDI to już wydatek 850 tys. zł.

MD

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy