Audi A7 55 TFSI e. Radio Maryja zamiast masażu

Prawie pięciometrowej długości samochód o sportowych osiągach, zużywający średnio zaledwie około dwóch litrów paliwa na 100 kilometrów? Czy to możliwe? Owszem, przynajmniej teoretycznie - dzięki technologii hybrid plug-in. Po takie rozwiązanie sięga coraz więcej producentów aut, gdyż pomaga im to (powtórzmy: przynajmniej teoretycznie) wydatnie zredukować wskaźniki emisji dwutlenku węgla i spełnić coraz ostrzejsze wymogi Unii Europejskiej. Uczynił to również koncern Volkswagen w modelu Audi A7, który, w swojej mocniejszej z dwóch oferowanych wersji, oznaczonej symbolem 55 TFSI e, gościł ostatnio w naszej redakcji.

A7 to propozycja dla osób, które przy wyborze pojazdu kierują się nie tylko oceną jego funkcjonalności, cech wybitnie użytkowych, lecz także względami czysto estetycznymi. Takim niewątpliwie samochodem jest stylizowana na coupe limuzyna z czterema pierścieniami na sześciokątnej osłonie chłodnicy.

Ze swoją smukłą, dynamiczną sylwetką, wydłużoną maską, mocno opadającą ku tyłowi linią dachu, licznymi, ostrymi przetłoczeniami blach, powodującymi efektowną grę światła i cienia, bezramkowymi szybami, ledowym pasem świetlnym biegnącym przez całą szerokość tylnej części nadwozia zadaje kłam obiegowej opinii, że niemieckie samochody są nudne, pozbawione wyrazu i wdzięku.

Reklama

Wnętrze A7 przypomina kabiny innych współczesnych audi. A zatem: elegancki minimalizm, wysoka jakość materiałów, nienaganny montaż, wygodne, atrakcyjnie prezentujące się fotele. Jeżeli mielibyśmy na coś narzekać to, już tradycyjnie, na kurz i ślady palców, nader ochoczo gromadzące się na lakierowanych na wysoki połysk  powierzchniach; jednak przede wszystkim na nadmierne ucyfrowienie kokpitu, które zamiast ułatwiać - utrudnia życie kierowcy. Zgoda, zestaw wirtualnych instrumentów pokładowych jest jak najbardziej do zaakceptowania, ale powierzenie sterowania większością funkcji dwóm, skądinąd ładnie wkomponowanym ekranom dotykowym, budzi poważne wątpliwości. Jakby na otarcie łez pozostawiono jedynie klasyczne pokrętło regulacji głośności, zresztą umieszczone na konsoli środkowej, w miejscu wyraźnie wskazującym, że jest to element przeznaczony do obsługi przez pasażera.

Alternatywą dla dotyku jest, z założenia, obsługa głosowa. Niestety, w recenzowanym pojeździe, podobnie jak i w innych modelach koncernu Volkswagen, wymaga ona zdecydowanej poprawy. Owszem, mówiąc "jest mi zimno (ciepło)", można wyregulować w ten sposób temperaturę nawiewu, ale ustawienie celu podróży w nawigacji czy wybranie oczekiwanej stacji radiowej to istna droga przez mękę. Próby dogadania się z samochodem irytują i rozpraszają kierowcę, a przez to są niebezpieczne. Nam na przykład zdarzyło się opuścić autostradę niewłaściwym zjazdem... Były też momenty zabawne. Oto testując wspomnianą funkcję wydaliśmy polecenie uruchomienia masażu w fotelu (wiedząc, że "nasze" A7 nie ma takiego udogodnienia). Sztuczna inteligencja po dłuższym dopytywaniu, o co właściwie nam chodzi, oświadczyła swoim nieprzyjemnym, syntetycznym głosem, że włącza... Radio Maryja! Naprawdę, to nie żart!

Rozstaw osi, wynoszący 2926 mm, sugeruje ponadprzeciętną przestronność kabiny A7 również w jej tylnej części. Aby to sprawdzić, za pasażerką mierzącą 170 cm wzrostu posadziliśmy prawie dwumetrowego dryblasa. Uparcie twierdził, że jest mu bardzo, bardzo wygodnie. Mamy nadzieję, że nie mówił tego przez wrodzony optymizm ani z grzeczności czy wdzięczności za przejażdżkę tak fajną furą...

Na ocenę możliwości transportowych samochodu ma wpływ również wielkość bagażnika. Ten w hybrydowym A7 jest aż o 155 litrów mniejszy niż w standardowej wersji tego modelu (380 wobec 535 l). Ponadto funkcjonalność kufra ogranicza umieszczona w jego wnętrzu spora torba z kablami do ładowania. Sytuację ratuje nieco fakt, że po położeniu oparcia kanapy powstaje całkowicie płaska powierzchnia, ułatwiająca przewożenie większych przedmiotów.

Napęd hybrydowego audi A7 czerpie siłę z dwóch źródeł: dwulitrowego, czterocylindrowego turbodoładowanego silnika spalinowego oraz jednostki elektrycznej. Łącznie  generują one 367 KM mocy i 500 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Słowem: jest czym jechać. Auto rusza bezszelestnie niczym rasowy "elektryk", a po naciśnięciu pedału gazu błyskawicznie przyspiesza. 100 km/godz. osiąga w 5,7 sekundy, potrafiąc rozpędzić się aż do 250 km/godz. (dane katalogowe). Trzeba naprawdę bardzo uważać, aby nie narazić się na wysoki mandat.

Jednak nie tylko sportowe osiągi sprawiają, że jazda hybrydowym audi to czysta przyjemność. Na ogólną satysfakcję  składają się także: napęd quattro, płynna praca dwusprzęgłowej skrzyni biegów S tronic, zaawansowane zawieszenie, zapewniające jednocześnie komfort podróżowania i pewność prowadzenia auta oraz optymalnie zestrojony układ kierowniczy. Dodajmy do tego wyciszenie kabiny (dźwiękoszczelne boczne szyby!), uwypuklające zalety systemu audio Bang & Olufsen, laserowe światła HD Matrix LED, poczucie zaopiekowania przez liczne systemy bezpieczeństwa. W specyfikacji testowanego, bogato oczujnikowanego i okamerowanego auta znaleźliśmy aż 9 pozycji ze słowem "asystent" w nazwie.

W czasie kilkudniowego użytkowania opisywanego pojazdu komputer pokładowy pokazywał średnie zużycie benzyny na poziomie około 11 l/100 km plus kilku kilowatogodzin energii elektrycznej. Tymczasem według oficjalnych danych producenta, ten model Audi powinien spalać w cyklu mieszanym zaledwie... 2,1 litra na każde 100 km. Tak ogromna rozbieżność wynika z procedury WLTP, obowiązującej podczas badania samochodów z napędem spalinowo-elektrycznym typu PHEV.

Nie od dziś wiadomo, że w tym wypadku teoria radykalnie mija się z praktyką. Dlatego, o czym niedawno pisaliśmy, Deutsche Umwelthilfe - niemiecka organizacja non profit zajmująca się ochroną środowiska, wezwała rząd w Berlinie do natychmiastowego wstrzymania dotowania zakupu takich aut. DUH, powołując się na wyniki własnych testów, twierdzi, że tego typu pojazdy emitują nawet dziesięciokrotnie więcej dwutlenku węgla niż deklarują to producenci.

Dodatkowym argumentem przeciwko hybrydom plug-in są zwyczaje ich użytkowników, którzy ponoć nie zawracają sobie głowy podłączaniem ich do gniazdka i polegają niemal wyłącznie na napędzie spalinowym. Być może to prawda, ale, jak się przekonaliśmy, aby korzystać z dobrodziejstw elektryczności nie trzeba szukać zewnętrznych ładowarek i szamotać się z kablami. W audi A7 wystarczy przestawić "lotniczo" stylizowany lewarek skrzyni biegów w pozycję "S". Znakomicie wzmacnia to rekuperację, czyli odzysk energii i już po krótkim czasie mamy jej tyle, by przejechać "na prądzie" kilkanaście kilometrów. Cichutko i zupełnie nie zanieczyszczając powietrza...

Audi A7 Sportback 55 TFSIe jest samochodem mającym mnóstwo atutów. Niestety, nie należy do nich jego cena. Model ten kosztuje wyjściowo 325 900 zł. Za udostępniony nam egzemplarz należałoby zapłacić 445 170 zł, czyli równowartość całkiem sporego mieszkania w dużym mieście. Ale jeżeli mamy już gdzie mieszkać, a jednocześnie dysponujemy odpowiednio grubym portfelem lub wysokimi dochodami, pozwalającymi spłacać ratę leasingową, to...   


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy