Volkswagen ID. GTI Concept – hot hatch nowych czasów
Volkswagen mocno inwestuje w samochody elektryczne i pomału przygotowuje się do całkowitego przejścia na elektromobilność. Nie chce jednak rezygnować przy tym ze swojego dziedzictwa, na co dowodem jest ID. GTI Concept, czyli elektryczny hot hatch, mocno nawiązujący do tradycji pierwszych modeli noszących to oznaczenie.
W marcu Volkswagen zaprezentował swojego najmniejszego i najtańszego elektryka - ID. 2all. Samochód, który ma stać się tym, czym dekady temu stał się Golf, a więc samochodem "dla każdego", co zresztą zawarto w samej nazwie modelu. Nie jest więc zaskoczeniem, że to właśnie na bazie ID. 2all Volkswagen przygotował pierwsze elektryczne GTI, mocno nawiązujące do pierwszego Golfa GTI, uznawanego za prekursora hot hatchy.
Jak miałem okazję się przekonać podczas przedpremierowego pokazu ID. GTI Concept prezentuje się całkiem drapieżnie i bardzo muskularnie, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że ma zaledwie 4,1 m długości. To zasługa napompowanych nadkoli kryjących 20-calowe felgi (opony 245/35), nakładek na progi o ostrych kształtach oraz zderzaków ze sportowymi akcentami - są one na tyle masywne, że wydłużyły samochód, w porównaniu do cywilnej wersji, o 6 cm.
Trzeba od razu jednak zaznaczyć, że mamy do czynienia z prototypem, więc nie wszystkie te elementy muszą trafić do wersji produkcyjnej. Moim zdaniem jednak nie ma powodu, aby z jakiejkolwiek modyfikacji rezygnować. Szczególnie z różnych smaczków, jakie tu znajdziemy - przykładowo w dolnej części przedniego zderzaka umieszczono czerwone imitacje zaczepów do holowania, jakie stosuje się w autach wyścigowych. Z kolei na spliterze umieszczono napis "nie stawać", zaś na dolnej części sporego tylnego spojlera znajdziemy ostrzeżenie "Dla zapewnienia maksymalnych osiągów, zamknij klapę przed odlotem", widoczne po otworzeniu bagażnika (mającego aż 490 l).
ID. GTI Concept jest jeszcze we wczesnej fazie rozwoju, dlatego samochód, jaki miałem okazję oglądać, był tak naprawdę tylko makietą, pozbawioną wnętrza. Z tym jak będzie wyglądało, mogłem zapoznać się podczas prezentacji oraz rozmów z osobami odpowiedzialnymi za projekt.
Sama deska rozdzielcza wygląda oczywiście tak samo, jak w zwykły ID. 2all. Kierowca ma przed sobą wirtualne wskaźniki, które, w przeciwieństwie do dotychczasowych elektryków Volkswagena, mają normalny rozmiar (ekran 10,9 cala), a obok umieszczono wyświetlacz systemu multimedialnego (12,9 cala), z poziomu którego sterujemy wszystkim funkcjami samochodu.
Tym co wyróżnia odmianę GTI jest sportowa, podwójnie spłaszczona kierownica oraz duża liczba czerwonych akcentów, podkreślających możliwości samochodu. Zmieniono także siedzenia, które są mocno wyprofilowane, mają klasyczną, kraciastą tapicerkę oraz czerwone serca z napisem GTI.
ID. 2all ma być napędzany 226-konnym silnikiem i przejeżdżać do 450 km na jednym ładowaniu. Jakie możliwości zapewni ID. GTI? Tego przedstawiciele Volkswagena jeszcze nie podają. W większych modelach stosowany jest silnik o mocy 286 KM, więc może on właśnie zostanie tu wykorzystany. Byłoby to naprawdę dużo jak na samochód tej wielkości i do tego mając napędzane przednie koła.
Wiemy natomiast, że niemieccy projektanci bardzo skupili się na tym, aby jazda ID. GTI dostarczała jak najwięcej wrażeń, co jest pewnym problemem samochodów elektrycznych. Potrafią zapewniać piorunujące osiągi i wyróżniają się błyskawiczną reakcją na gaz, ale mocne przeciążenia to trochę za mało, aby wywołać sportowe emocje.
Dlatego też ID. GTI będzie dysponował paletą dźwięków swoich spalinowych poprzedników, a fotele będą wpadały w wibracje, jakie towarzyszą wkręcaniu na obroty silnika spalinowego. Wzmacniać doznania ma także specjalny tryb działania ekranów, przypominający trochę efekt rozmywania się gwiazd, podczas rozwijania prędkości nadświetlnej w serii Star Wars. Na ekranie centralnym, wskaźników a także na wyświetlaczu head-up, pojawiają się czerwone punkty, pędzące i rozmywające się w naszą stronę. Również oświetlenie nastrojowe potrafi generować podobne animacje, co tworzy naprawdę kosmiczny klimat w kabinie ID. GTI.
Inną ciekawostką jest pulsometr w fotelu kierowcy, który pokazuje w rogu centralnego ekranu odczyt, podkreślając stopień emocji, jaki wywołuje u kierującego jazda niemieckim elektrykiem. Może on współpracować także ze smartwatchami oraz elektronicznymi opaskami.
Innym ciekawym rozwiązaniem, zapewniającym dodatkowe wrażenia, mają być osiągnięcia. Niczym w grze wideo, będzie można zdobywać je za wykonanie konkretnych zadań. Pomysł ciekawy, ale natychmiast zapytałem przedstawiciela Volkswagena, czy nie obawiają się problemów z tym związanych. Dając na przykład osiągnięcie "utrzymaj średnią prędkość 100 km/h" albo "osiągnij boczne przeciążenie 1 g", aż proszą się o oskarżenie o zachęcanie do niebezpiecznej jazdy. Przedstawiciel Volkswagena przyznał, że koncepcja jest jeszcze dopracowywana i rozważane jest na przykład takie rozwiązanie, w którym samochód wykrywałby, że znajduje się na torze i dopiero wtedy pozwalał na zdobywanie podobnych osiągnięć. Na drogi publiczne natomiast pozostawiono by wyzwania, które nie zachęcają do agresywnej jazdy.
Zdobyte osiągnięcia pozwalałyby na odblokowywanie nagród, na przykład nowych grafik wskaźników oraz systemu multimedialnego. Wśród nich jest taka upodobniająca kokpit ID. GTI do pierwszego Golfa GTI. Wygląda to naprawdę nieźle i stanowi jeden z wielu elementów, obok charakterystycznej tapicerki oraz centralnego pokrętła z fakturą piłeczki golfowej, stanowiących ukłon w stronę klasycznych, spalinowych GTI.
Wiele wskazuje więc na to, że Volkswagen ID. GTI będzie usportowionym elektrykiem, który będzie budził emocje nie samymi tylko przeciążeniami. Oby tylko inżynierowie dostali zielone światło, aby wprowadzić wszystkie swoje pomysły do wersji produkcyjnej.