Sportowa legenda Forda wraca do gry. Widziałem nowe Capri
Capri znowu w salonach Forda. Amerykański koncern wskrzesza model sprzed lat. Kto liczył na nowe wcielenie trzydrzwiowego coupé, srodze się rozczaruje.
Po przeszło pół wieku od debiutu modelu pierwszej generacji i prawie 40 lat po zakończeniu produkcji trzeciej, Ford przypomniał sobie o modelu zwanym europejskim muscle carem i stworzył jego współczesną odsłonę. Nowe Capri nie jest jednak trzydrzwiowym coupé, a pięciodrzwiowym SUV-em o delikatnie opadającej linii dachu.
Podobnie jak w przypadku Pumy, Explorera i Mustanga Mach-E, fakt wykorzystania dobrze znanej nazwy wcale nie musi oznaczać, że nowy model ma mieć ze swoim protoplastą cokolwiek wspólnego. W przypadku tego modelu, Ford broni swojego wyboru twierdząc, że tak jak Capri sprzed lat było sportowym autem dla rodziny, tak i nowe też nim jest, tylko dostosowanym do potrzeb dzisiejszych rodzin.
Szczerze mówiąc, ja nie widzę, ale projektanci zwracają uwagę wspólne elementy: czarny przedni pas w kształcie psiej kości, ułożenie punktów świetlnych przypominających cztery reflektory klasycznego modelu i linię szyb, zakończoną kształtem litery C na tylnym słupku. Ja więcej podobieństw widzę do linii nadwozia Polestara 2, ba do podobieństwa przyznał się nawet sam designer tego aua. Wyjaśnił jednak z czego ono wynika - wydłużenie linii dachu pozwoliło na uzyskanie przestrzeni nad głowami pasażerów, a kąt opadania tylnej szyby jest optymalny pod względem aerodynamiki.
Niedawno Krzysztof miał okazję spróbować pierwszego elektrycznego SUV-a Forda pokazanego w tym roku - modelu Explorer. Patrząc na gabaryty Capri zdaje się być jego bardziej sportową i trochę inaczej stylizowaną wersją. Oba te modele powstały na elektrycznej platformie Volkswagena - MEB, więc są spokrewnione z ID.4 czy ID.5. Tego pokrewieństwa niemal nie widać. Dźwignia zmiany kierunku za kierownicą, manetki na kolumnie, panel świateł, przełączniki do sterowania szybami, czy ekran za kierownicą - to jedyne widoczne elementy zaadaptowane z VW. Do tego jak pisał Krzysztof po spotkaniu z Explorerem, inżynierowie Forda napracowali się, by ich samochód prowadził się zupełnie inaczej, niż niemiecki krewniak/konkurent.
W kabinie Capri rzuca się w oczy wielki, pionowo zorientowany ekran systemu multimedialnego. Ma on niemal 15 cali i można zmieniać jego ustawienie - w zależności od preferencji kierowcy, może on być zawieszony pionowo, lub przechylać się dolną częścią do środka kabiny. Podobno to przydatne, by walczyć z odbijającymi się słonecznymi refleksami.
Całe wnętrze robi bardzo dobre wrażenie, wykonano je z porządnych materiałów, a lista wyposażenia standardowego jest wręcz imponująca. W kabinie nawiązaniem do Capri sprzed lat ma być wstawka w dolnej części kierownicy.
Auto ma 4634 mm długości, a obie osie dzielą dokładnie 2767 mm, więc miejsca w środku jest naprawdę sporo, zarówno z przodu jak i z tyłu. Szerokość nadwozia to 1872 mm, a wysokość - 1626 mm. Przy okazji warto zwrócić uwagę na pojemność bagażnika - wynosi 572 litry, a po złożeniu kanapy - nawet 1510 litrów. Ford podaje, że próg załadunkowy znajduje się na wysokości 650 mm, a bagażnik ma wymiary 950x954x769 mm. Po złożeniu oparcia długość przestrzeni bagażowej to 1768 mm.
Capri zadebiutuje w dwóch wersjach - z napędem na tylną oś i silnikiem o mocy 286 KM oraz w 340-konnej wersji napędzającej cztery koła. Obie mają duże baterie - odpowiednio o pojemności 77 i 79 kWh, a zasięg według producenta to między 590 a 627 KM. Z czasem dołączy do nich wersja bazowa, z napędem na tylną oś o mocy 170 KM i baterią 52 kWh. Osiągi tej ostatniej nie zostały jeszcze podane.
Wiadomo za to, że tylnonapędowa odmiana o mocy 286 KM będzie startować do 100 km/h w 6,4 s, a czteronapędowa - w 5,3 s. Obie rozpędzą się do 180 km/h. Słabsza może się ładować z mocą do 135 kWh, mocniejsza - nawet 185 kWh. Szybkość ładowania baterii będzie się jednak różniła nieznacznie - w zakresie od 10 do 80 proc. bateria tylnonapędowej odmiany naładuje się w 28 minut, czteronapędowej - w 26.
Podczas prezentacji pokazano nam ceny nowego Capri. Odmiany z większymi bateriami zadebiutują jeszcze w tym roku. 286-konna ma kosztować 219 500 zł, a 340-konna z napędem na 4 koła - 239 500 zł. W przyszłym roku gdy dołączy wersja bazowa o mocy 170 KM, ma kosztować 199 500 zł.