Mercedes GLS ma być "klasą S wśród SUVów"

Kolejna generacja największego SUVa Mercedesa ma w pełni zasługiwać na literkę "S" w swojej nazwie.

W klasie luksusowych SUVów pomału robi się ciasno. Obok Audi Q7 i Range Rovera znajdziemy to chociażby Bentleya Bentaygę, czy niedawno zaprezentowane BMW X7. Szczególnie ten ostatni konkurent może być groźny dla GLSa, więc jego najnowsza generacja ma być odpowiednikiem luksusowej limuzyny. Tyle tylko, że z podniesionym nadwoziem i miejscem dla siedmiu osób.

Nowy Mercedes GLS nieco urósł w porównaniu do poprzednika, co daje naprawdę imponujące rozmiary. Auto mierzy 5207 mm długości, jest szerokie na 1956 mm, a jego rozstaw osi to aż 3135 mm. Celem było oczywiście zapewnienie jak największej ilości miejsca dla pasażerów, szczególnie w trzecim rzędzie siedzeń, z czym wiele samochodów, również tych naprawdę dużych, miewa problemy. Mercedes obiecuje, że w nowym GLSie "w bagażniku" wygodnie usiądą osoby o wzroście nawet 194 cm! O ich komfort zadbają też takie dodatki jak ogrzewanie siedzeń, piąta strefa klimatyzacji oraz gniazda USB.

Reklama

Z kolei podróżni w drugim rzędzie siedzeń mogą mieć do dyspozycji trzyosobową kanapę lub dwa niezależne fotele. Na życzenie mogą oni dostać 7-calowy tablet (oparty na Androidzie) ze stacją dokującą w podłokietniku. Za jego pomocą można sterować radiem, multimediami oraz funkcjami odpowiedzialnymi za komfort, jak masaż w drugim rzędzie siedzeń. W razie potrzeby drugi i trzeci rząd można elektrycznie złożyć, uzyskując 2400 l przestrzeni bagażowej.

Z przodu natomiast najważniejszym elementem są dwa ekrany o przekątnej 12,3 cala, przykryte wspólną taflą szkła. Ten układ znamy już z kilku modeli Mercedesa, a w nowym GLSie zastosowano najnowszą wersję systemu. Uwagę zwracają na przykład nowe tryby wyświetlania wskazań przez wirtualne zegary, a samochód potrafi rozpoznać, czy prawym ekranem steruje kierowca, czy pasażer (domyślnie sugerując opcje przeznaczone dla konkretnego podróżnego, na przykład masaż dla jego fotela). Nie mogło również zabraknąć asystenta głosowego, który na hasło "Hej, Mercedes" potrafi wykonać polecenia wydawane językiem potocznym.

W momencie debiutu Mercedes GLS będzie dostępny z czterema jednostkami napędowymi. W Europie z pewnością największą popularnością będą się cieszyły odmiany wysokoprężne - 350 d oraz 400 d. Obie oparte są na 3-litrowej, rzędowej jednostce, która w pierwszym wariancie generuje 286 KM, a w drugim 330 KM. Wersje benzynowe natomiast to "miękkie" hybrydy, wykorzystujące rozrusznik zintegrowany z alternatorem i 48-voltową instalację elektryczną. Rozwiązanie to pozwala na chwilowe wsparcie jednostki spalinowej dodatkowymi 22 KM oraz 250 Nm. Odmiana 450 to 3-litrowy silnik R6 o mocy 367 KM, a wersja 580 napędzana jest przez 4-litrowe V8, generujące 489 KM.

Wszystkie silniki standardowo łączone są z 9-biegową przekładnią automatyczną oraz napędem na wszystkie koła 4MATIC. Wykorzystuje on skrzynię rozdzielczą z elektronicznie sterowanym sprzęgłem wielopłytkowym, pozwalającym na przekazanie do 100 procent mocy na każdą z osi. Dzięki temu można bez większych obaw zjechać GLSem z utwardzonej drogi, w czym pomaga również seryjne, pneumatyczne zawieszenie. Nie chodzi tu jednak tylko o możliwość regulacji prześwitu. Opcjonalny układ E-Active Body Control pozwala na niezależne regulowanie każdego z kół, co poprawia trakcję na dużych nierównościach. Auto potrafi także szybko poruszać się w górę i w dół, co pomaga wydostać się na przykład z kopnego piasku.

Wyjątkowe zawieszenie zauważalnie poprawia także zachowanie samochodu na asfalcie. Kamera skanuje nawierzchnię przed GLSem i każde z kół jest przygotowywane na pokonanie nierówności, na którą najedzie, w dużej mierze "wygładzając" drogę z punktu widzenia podróżnych. Podczas szybkiego pokonywania zakrętów natomiast, samochód przechyla się na jedną stronę (Mercedes używa tu porównania do składającego się w zakręcie motocyklisty), aby poprawić stabilność jazdy.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy