Maserati GranTurismo Folgore. Włosi przestrzelili z mocą. Napęd nie daje rady
Po 15 latach od debiutu modelu poprzedniej generacji, Włosi prezentują kolejne wcielenie modelu GranTurismo. W dwóch wersjach na benzynę i w jednej na prąd.
W 2007 r. Maserati zaprezentowało światu czteromiejscowe coupé, które wyglądało tak:
Auto produkowano do 2019 r., na końcu produkcji wyglądało tak:
A dzisiaj możemy pokazać zdjęcia kolejnego wcielenia, które wygląda tak:
Na dobrą sprawę można by przyjmować zakłady, że to po prostu kolejny lifting. Stylistycznie nie ma mowy o rewolucji, mamy ewolucję, ale Włosi przekonują:
Czyste formy, wyrafinowane motywy stylistyczne, natychmiastowo rozpoznawalne linie - podczas prezentacji modelu zwracano uwagę, że to cechy szczególne tego projektu. Wskazano na jeszcze jeden element - brak ostentacji, który faktycznie można uznać za wyróżnik w świecie ostro ciętych, krzykliwych samochodów sportowych z wielkimi, groźnymi wlotami powietrza. Maserati poszło zupełnie inną drogą.
Nowe 496 cm długości, 5 cm więcej niż poprzednik, o 13 mm skrócono jego rozstaw osi (do 2929 mm). Włosi obiecują jednak, że wnętrze auta jest równie przestronne, co wcześniej i wciąż z powodzeniem przyjmie na pokład cztery dorosłe osoby. Podkreślano to wielokrotnie - to nie jest samochód 2+2, to gran tourer dla czworga. W pięciometrowym nadwoziu faktycznie nie powinno braknąć miejsca dla tylu osób. Choć wsiadanie przez przednie drzwi trudno uznać za szczególnie dostojne i eleganckie, jak na markę kojarzącą się z luksusem przystało.
Auto dostępne będzie w dwóch odmianach spalinowych. Obie zasila trzylitrowy silnik V6 Nettuno znany chociażby z modelu MC20. W odmianie Modena ma on 490 KM mocy i 600 Nm momentu obrotowego, a w bardziej sportowej - Trofeo - 550 KM i 650 Nm. W obu przypadkach w przenoszeniu mocy na wszystkie koła pomaga ośmiobiegowa przekładnia automatyczna. Modena rozpędza się do 302 km/h, a pierwszą setkę osiąga po 3,9 s od startu. Trofeo potrzebuje na to 3,5 s, a kończy przyspieszać gdy na cyfrowym prędkościomierzu pojawia się 320 km/h.
Tak, na cyfrowym, bo Maserati zupełnie zrezygnowało z analogowych zegarów. Dotyczy to nawet okrągłego zegarka, od wieków montowanego na szczycie konsoli centralnej. Teraz klient będzie mógł wybierać, co się ma na nim pojawiać. Podobnie, jak na 12,2-calowym ekranie za kierownicą oraz dwóch ekranach na konsoli centralnej - o przekątnej 12,3 oraz 8,8 cala. Niestety, wciąż nie możemy ich pokazać. Wszelkie ilustracje wnętrza nadal są objęte embargiem, ale nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy pokazali wnętrze modelu Grecale, które zostało zaprojektowane z tym samym układem elementów:
Rewolucją w przypadku GranTurismo jest dołożenie trzeciej wersji napędowej - elektrycznej. Tym samym Folgore staje się pierwszym modelem włoskiej marki ze 100-procentowo elektrycznym napędem. Składają się na niego 3 silniki - jeden przy przedniej osi i po jednym na każde z tylnych kół. Produkują one w sumie 760 KM mocy, a energię pobierają z akumulatorów o pojemności 92 kWh.
Włosi podeszli do tematu inaczej niż konkurencja. By nowe GranTurismo mogło zachować wysokość 1353 mm, nie zamontowali akumulatorów pod podłogą, tak jak to robią wszyscy inni producenci. Akumulatory Folgore ułożono w kształt litery T i zamontowano w tunelu środkowym oraz pod kanapą. W efekcie kierowca i pasażer wciąż mogą siedzieć bardzo nisko, a samochód stał się najniższym obecnie dostępnym autem elektrycznym. Projektanci zapewniają, że takie ustawienie nie pogarsza właściwości jezdnych, a wręcz przeciwnie, jeszcze poprawia zwrotność samochodu, bo umieszczając całą masę blisko osi obrotu, zmniejsza współczynnik bezładności. Brzmi skomplikowanie, będziemy musieli to sprawdzić.
To kolejna ciekawostka z prezentacji. Każda z trzech jednostek napędowych Folgore może wyprodukować aż 400 KM mocy, ale dziś nie ma ich jak obsłużyć. Podczas prezentacji usłyszeliśmy, że aktualnie nie ma technologii, która pozwalałaby na tak sprawne oddawanie mocy, by silniki mogły pracować na pełnych obrotach. Dlatego systemowo moc układu napędowego ograniczono do 760 KM. Maserati liczy, że gdy tylko będzie to możliwe, wprowadzi odpowiednie zmiany i klienci będą mogli korzystać z pełni potencjału napędu elektrycznego.
Póki co nie wiadomo, czy będzie to oznaczało wymianę jakiegoś elementu pojazdu, czy konieczność zakupu nowego auta, w zaktualizowanej wersji. Jeśli więc czekałeś na elektryczne GranTurismo z nadzieją na wykorzystanie pełni jej możliwości, lepiej wstrzymaj się z zakupem. Może do czasu aktualizacji lepiej nacieszyć się wersją spalinową, póki w ogóle można takimi jeździć?
***