Fenix jak Ferrari
Budowanie supersamochodu to wysoce nierentowne zajęcie.
Skrupulatne opracowywanie każdego aspektu konstrukcji wymaga setek godzin pracy specjalistów od sztywności nadwozia, silnika, przeniesienia napędu i zawieszenia. Biorąc pod uwagę bardzo ograniczony rynek, lepszym sposobem na zmarnowanie tak ogromnych pieniędzy może być chyba tylko włożenie ich do niszczarki.
Są jednak na świecie firmy, które udowodniły, że przy stosunkowo niewielkich kosztach, dzięki wykorzystaniu dostępnych na rynku podzespołów, zbudować można pojazd, który śmiało stawać może w szranki z największymi tego świata. Jedną z nich jest brytyjska Noble Automotive, której samochody nie raz upokorzyły na torze rozjuszonego byka czy narowistego czarnego rumaka.
Teraz, gdy Noble pochwalić się już może ugruntowaną rynkową pozycją, jego założyciel - Lee Noble - postanowił zająć się budową następnego samochodu. Można powiedzieć, że po raz kolejny startuje on "od zera". Auto nie będzie bowiem nosiło na masce jego nazwiska. Samochód występować ma pod nową marką Fenix.
W Internecie pojawiły się już pierwsze zdjęcia nowej konstrukcji. W kształtach karoserii bez trudu znajdziemy nawiązania do lamborghini i ferrari. Przód przywodzić może na myśl audi R8, cofnięte w stosunku do maski, okrągłe soczewki reflektorów przypominają również nieco rozwiązania znane z Alfy Romeo.
Wiadomo już, że do napędu auta wykorzystywana będzie jedna z dwóch jednostek produkcji GM. Mniej wybredni zadowolą się na pewno 480-konnym V8 z corvette C6. Bardziej wymagający będą mogli zamówić pojazd z silnikiem o mocy 647 KM z corvette ZR1. Ten ostatni zapewniać ma prędkość maksymalną 320 km/h.
Czy marce Fenix uda się zaistnieć w hermetycznym środowisku samochodów z najwyższej półki? Trudno powiedzieć. Można być jednak pewnym, że osiągami, auto zawstydzi niejednego przedstawiciela samochodowej ekstraklasy.