BMW Z4 sDrive35is
Niemcy bardzo poważnie traktują amerykański rynek. Dlatego właśnie, każdego roku, w Detroit stoiska takich marek jak Audi, BMW czy Mercedes pełne są nowości.
Podobnie jest i tym razem. Jednym z hitów jest zaprezentowana przez BMW nowa Z4 w topowej wersji sDrive35is.
Jak zapewne doskonale wiecie, obecnie w gamie modeli Z4 nie ma pojazdu, który sygnowany byłby znaczkiem M. Nic nie wskazuje również na to, by wkrótce się taki pojawił. Czy jednak fani sportowych emocji mogą być zawiedzeni? Sądząc po aucie, które mieliśmy okazję obejrzeć na własne oczy, chyba raczej nie. Ale do rzeczy...
Topowy model "zetczwórki" wyposażono w typową dla BMW rzędową szóstkę. Jak doskonale pamiętacie, inżynierowie z Bawarii przez wiele lat bardzo niechętnie podchodzili do kwestii doładowania. Niedawno doszli jednak do wniosku, że lepszym rozwiązaniem od turbosprężarki może być tylko zamontowanie? dwóch turbosprężarek. Silnik Z4 sDrive35is jest tego najlepszym przykładem.
Popędzany dwiema turbinami trzylitrowy potwór generuje aż 340 KM. Moment obrotowy to 450 Nm (z tzw "overboost" aż 500 Nm!). O jednostce napędowej Niemcy mówią krótko: "więcej powietrza, więcej doładowania, więcej momentu, więcej przyjemności z jazdy!". Trudno się z tym nie zgodzić - dane techniczne Z4 z w tej wersji są imponujące. Ciężki, wyposażony w metalowy dach kabriolet, przyspiesza do pierwszej setki w czasie 4,8 sekundy, prędkość maksymalna to, rzecz jasna, ograniczone elektronicznie 250 km/h. Potężny moment obrotowy dostępny jest już od 1400 obr./min, maksymalna moc uzyskiwana przy 5800 obr./min.
Co interesujące, BMW twierdzi, że doskonale osiągi nie są wcale okupione dużym zużyciem paliwa. Samochód, przynajmniej teoretycznie, zużywać ma średnio 9 l/100 km, w co wierzymy równie mocno, jak w naturalny biust Pameli Anderson i efekt cieplarniany...
Moc przenoszona jest na koła za pośrednictwem zautomatyzowanej, siedmiostopniowej, dwusprzęgłowej skrzyni biegów, która pracować może w trybach: manualnym, sportowym i "sportowym+". Auto standardowo wyposażone jest w pakiet M, który poza nieco przeprojektowanymi zderzakami, obejmuje, przede wszystkim, obniżone o około 10 mm zawieszenie.
Podsumowując - nie ma co lamentować. Wprawdzie samochód nie nosi na klapie legendarnej "eMki", ale przynajmniej pod kątem osiągów, do ideału niewiele brakuje. A znaczek? W Polsce, za 4 złote, można go przecież kupić na każdej stacji benzynowej...
BMW Z4 sDrive35is na filmie: