Auto jak worek kartofli
W 1999 r. Polacy kupili ponad 600 tysięcy nowych samochodów. To najlepszy wynik w historii rozwoju polskiej motoryzacji.
W ubiegłym roku padł kolejny rekord, tym razem najniższego poziomu sprzedaży od 14 lat. Nabywców znalazło jedynie nieco ponad 253 tysiące nowych samochodów - pisze w najnowszym numerze "Motor".
Producenci i importerzy winą obarczają przede wszystkim wysoki poziom importu używanych aut i politykę fiskalną polskiego państwa, która sprawia, że nowe samochody wciąż drożeją. Czy jednak naprawdę tylko te czynniki powodują odwrót nabywców od salonów sprzedaży? Badania jakości obsługi klienta przeprowadzone przez firmę MTM Mobil w salonach 19 najpopularniejszych na naszym rynku marek zdecydowanie temu przeczą. Wynika z nich, że przynajmniej część winy ponoszą sprzedawcy nowych aut. Ankieterzy firmy, udający zwykłych klientów, odwiedzili około 1000 salonów. Średni i słaby poziom obsługi osiągnęło aż 10 z 19 badanych marek. Po prostu - wchodząc do salonu z zamiarem wydania w nim co najmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych, mamy bardzo dużą szansę natknąć się na słabo zorientowanych, a często nawet niezbyt uprzejmych sprzedawców. I poczuć się tak, jakbyśmy przyszli nie po nowy, lśniący pięknym lakierem i pachnący nowością pojazd, a po... worek kartofili.
***
Porównanie: Fiat Sedici/Skoda Roomster Scout
Powodzenie samochodów typu SUV nie pozostało niezauważone przez producentów aut innych segmentów. Jeśli auta o uterenowionym wyglądzie cieszą się takim powodzeniem, to dlaczego nie zaproponować modelu kompaktowego utrzymanego w odpowiednim stylu? A takie właśnie są Fiat Sedici i Skoda Roomster w wersji Scout. Choć ta druga ma tylko napęd przednich kół, to nieco wyższy prześwit też pozwoli mieszczuchom, potrzebującym na co dzień praktycznego auta kompaktowego, zaznać odrobiny swobody tam, gdzie nie ma już nawet kawałka asfaltowej nawierzchni.
***
Test: Volvo C30
Awangardowa karoseria nowego, kompaktowego Volvo C30 zbudowanego na bazie płyty Forda Focusa, stylem nawiązuje do aktualnych modeli firmy, a także sportowego P1800 z lat 60. ubiegłego stulecia i o 20 lat młodszego trzydrzwiowego Volvo 480.
Choć ma konkurować z autami kompaktowymi klasy premium (Audi A3 czy BMW 1), najmniejsze Volvo nie jest tak praktyczne, jak konkurenci. Nie jest nawet w pełni autem czteroosobowym, a i jego bagażnik trudno uznać za pojemny. Zatem o jego wyborze nie będzie decydować chłodna kalkulacja czy użyteczność. Ten samochód wybierać się będzie dla renomy marki i jego uroku. Po prostu, wbrew logice.