USA: obsługa systemów multimedialnych może być niebezpieczna

Północnoamerykańska organizacja ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego (NHTSA) apeluje o ograniczenie funkcjonalności samochodowych systemów multimedialnych. Powód? Ich obsługa rozprasza kierowcę podczas jazdy.

NHTSA sugeruje producentom aut, by ograniczyć funkcjonalność pokładowych multimediów, gdy samochód znajduje się w ruchu. Dotyczy to np. aplikacji takich jak Twitter czy Facebook.

Przygotowane przez organizację opracowanie wskazuje, że czynności wizualno-manulane związane z obsługą ekranów dotykowych podczas jazdy zwiększają ryzyko wypadku trzy razy bardziej niż rozmowa przez telefon komórkowy bez zestawu głośnomówiącego.

W związku z tym przedstawiciele NHTSA postulują, by w trakcie prowadzenia kierowca nie mógł korzystać z funkcji wprowadzania ręcznego tekstu, przeglądania internetu, połączeń wideo czy mediów społecznościowych - wszystko po to, by nie musiał odrywać wzroku od drogi na dłużej niż 2 sekundy. W badaniach pojawia się również zalecenie, by dłuższe operacje, takie jak ustawienie celu w nawigacji, jednorazowo trwały maksymalnie 12 sekund.

Dostało się również systemom obsługi głosowej - według amerykańskich ekspertów dyktowanie SMS-a rozprasza uwagę kierowcy tak samo jak ręczne pisanie wiadomości z telefonem w dłoni. Dowiodły tego wewnętrzne testy aplikacji firmy Apple i Google.

Producenci samochodów nie popierają nowych zaleceń. Według organizacji AAM, zrzeszającej m.in. koncerny GM i Toyota, takie podejście zachęci kierowców do korzystania z urządzeń zewnętrznych, a do 98 proc. wypadków spowodowanych rozproszeniem uwagi dochodzi z powodów innych niż pokładowe systemy multimedialne. Przedstawiciele AAM utrzymują, że wspomniane funkcjonalności powinny być aktywne przy niewielkich prędkościach.

Reklama

Wytyczne NHTSA mają być wprowadzone w nowych autach sprzedawanych w USA za trzy lata.

msob

magazynauto.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy