Mitsubishi Outlander PHEV wraca do Polski z nowym napędem i lepszą ceną

Hybrydowy SUV Mitsubishi z nietypowo rozwiązanym napędem zadebiutował w 2013 roku i od tego czasu wyraźnie się zmienił. Zaliczył także przerwę na naszym rynku, która właśnie dobiega końca.

Klasyczne hybrydy plug-in korzystają z silnika elektrycznego do napędzania auta, a kiedy wyczerpie im się bateria pałeczkę przejmuje jednostka spalinowa, którą doraźnie wspomaga "elektryk". Inżynierowie Mitsubishi poszli jednak inną drogą i Outlander PHEV w większości sytuacji napędzane jest motorami elektrycznymi, a kiedy w akumulatorach zabraknie energii, jednostka spalinowa uruchamia się i działa jako generator. W niektórych sytuacjach może ona jednak napędzać przednie koła (na przykład podczas gwałtownego przyspieszania).

Reklama

Outlander PHEV z roku modelowego 2020 przeszedł sporo zmian, w stosunku do poprzednio oferowanej wersji, a najważniejszą z nich jest niemal zupełnie nowy układ napędowy. Po pierwsze 2-litrowa jednostka benzynowa została zastąpiona silnikiem 2,4 l pracującym w cyklu Atkinsona. Teraz zamiast 121 KM i 190 Nm napęd generuje 135 KM i 211 Nm. Nadal, w przypadku przenoszenia mocy na koła, robi to za pośrednictwem bezstopniowej skrzyni. Bez zmian pozostał przedni silnik elektryczny, generujący 82 KM. Wzmocniono natomiast tylny motor, który zamiast 82 KM, ma teraz 95 KM. Zwiększono także pojemność baterii z 12 do 13,8 kWh.

Modyfikacje układu napędowego na pierwszy rzut oka nie mieniły w sposób znaczny możliwości Outlandera PHEV. Przyspieszenie do 100 km/h trwa teraz 10,5 s (-0,3 s), a prędkość maksymalna pozostała niezmieniona - 170 km/h. Możemy natomiast pojechać szybciej na samej tylko energii elektrycznej, bo 135 km/h (+ 10 km/h). Zasięg na jednym ładowaniu zmienił się nieznacznie (57 km zamiast 54 km), natomiast średnie zużycie paliwa... wzrosło. Z 1,7 l/100 km na 2 l/100 km. W tym miejscu musimy jednak zaznaczyć, że zmiana na niekorzyść jest tylko pozorna. Dane poprzedniej wersji Outlandera PHEV dotyczą pomiarów według cyklu NEDC, podczas gdy nowy sprawdzany był już zgodnie z nowym, znacznie surowszym cyklem WLTP. Innymi słowy odświeżony SUV Mitsubishi zużyje mniej paliwa i przejedzie wyraźnie więcej na samym prądzie, niż sugerują to powyższe dane.

Oprócz tego Japończycy wprowadzili szereg modyfikacji do swojego modelu na rok 2020. Na nowo zestrojono zawieszenie, zastosowano szybciej reagujący układ kierowniczy, a tarcze hamulcowe mają większą średnicę (w autach z 18-calowymi felgami). Zwiększono też sztywność nadwozia dzięki zastosowaniu spoiwa strukturalnego, a system rozdziału mocy ma nowe tryby pracy - Sport oraz Snow. Lepiej wyciszono silnik spalinowy i zredukowano drgania układu napędowego.

Wśród zmian wizualnych należy wymienić nowy zderzak przedni, nowy grill oraz diodowe światła o nowym wyglądzie. Z tyłu przeprojektowano przedłużenie zderzaka, a nad szybę trafił większy spojler dachowy. Nowy wzór mają dwukolorowe felgi w rozmiarze 18 cali.

W kabinie pojawiły się nowe fotele z większym wyprofilowaniem i mocniejszymi miejscami podparcia, które mogą być pokryte nową skórzaną tapicerką z pikowaniem (czarną). Zastosowano też wyższej jakości materiały i nowe listwy ozdobne. Ponadto Mitsubishi zmieniło wiele drobnych elementów, jak sterowanie trybami pracy układu napędowego, wskaźnik wykorzystania mocy ma inną grafikę, a nowe przełączniki szyb nareszcie mają funkcję automatycznego opuszczania i podnoszenia we wszystkich drzwiach. Pasażerowie tylnej kanapy natomiast mogą korzystać z centralnych nawiewów.

Odświeżony Outlander PHEV dostępny jest w trzech wersjach wyposażenia, a ceny startują od 175 990 zł. To zaskakująco mało, zważywszy na to, że poprzednik wyceniony był na ponad 200 tys. zł, a do tego miał 2-litrowy silnik, więc obejmowała go niska stawka akcyzy (3,1%). Obecnie obowiązuje co prawda obniżka na akcyzę dla hybryd plug-in, więc nową wersję zamiast 18,6% obejmuje 9,3%, ale to i tak wyraźnie więcej niż poprzednik.

Najtańszy Outlander PHEV w wersji Intense oferuje między innymi 16-calowe alufelgi, LEDy do jazdy dziennej, podgrzewane fotele, dostęp bezkluczykowy, radio z dotykowym ekranem oraz kamerę cofania. Odmiana Instyle (194 990 zł) ma na pokładzie dodatkowo główne światła diodowe, elektrycznie sterowany fotel kierowcy, częściowo skórzaną tapicerkę, system multimedialny z Android Auto i Apple CarPlay, czujniki parkowania (przód i tył), monitorowanie martwego pola oraz 18-calowe felgi. Topowa wersja Instyle Plus (209 990 zł) ma adaptacyjny tempomat, ogrzewanie postojowe, skórzaną tapicerkę, szyberdach, elektryczną pokrywę bagażnika, system kamer dookolnych oraz nagłośnienie o mocy 510 W.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy