Autonomiczny samochód zdecyduje, kiedy odwieźć się na złom. Tego chce Ford

Najpierw wyłączą ci klimatyzację. Później z głośników zaczną wydobywać się irytujące dźwięki, a na końcu samochód sam odwiezie się do dealera lub... skieruje się prosto na złom. Motoryzacyjne science-fiction? Wcale nie. To pomysł Forda na radzenie sobie z nieuczciwymi nabywcami pojazdów.

Macie niekiedy wrażenie, że wasz samochód robi wam na złość? Radio wyłącza się właśnie wtedy, gdy chcecie posłuchać informacji drogowych, wycieraczki psują się w deszczu, a klamki zostają w ręce zimą? Aktualnie wynika to po prostu z ułomności współczesnych technologii. Wkrótce może się to jednak zmienić.

Ford pracuje właśnie nad systemem "motywowania" klientów, którzy nie spłacają rat za swój samochód. Stosowny wniosek trafił nawet do amerykańskiego urzędu patentowego. Co z niego wynika?

Samochód będzie robić ci na złość. Jak nie zapłacisz, w końcu cię porzuci

Inżynierowie Forda wpadli na pomysł jak radzić sobie z klientami, którzy nie spłacają rat za samochody i nie zwracają uwagi na upomnienia kierowane do nich pocztą czy chociażby za pośrednictwem aplikacji.  Z pomocą przyszła nowoczesna technologia, która pozwala zarządzać rozmaitymi funkcjami pojazdu zdalnie.

Reklama

Już w 2021 roku amerykańska marka starała się zastrzec swoje pomysły w tym zakresie. Sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, gdy stosowne dokumenty opublikowano stronach amerykańskiego urzędu patentowego. Chociaż publikacja nie jest równoznaczna z otrzymaniem patentu, z jej analizy płyną ciekawe wnioski.

W jaki sposób samochody przyszłości  motywować będą nabywców do wywiązywania się ze zobowiązań finansowych? 

Ford podsłuchuje Jacka Bartosiaka? Chodzi o "zarządzanie drabiną eskalacyjną"

Odpowiedzią jest opracowana przez Forda "drabina eskalacyjna". Chodzi o to, by "perswazją" zmusić użytkownika pojazdu do opłacenia raty lub zwrócenia pojazdu. W jaki sposób można to zrobić? Biorąc pod uwagę, że współczesne pojazdy to w rzeczywistości komputery na kołach korzystające z internetowym łączem GSM i danymi przechowywanymi "w chmurze", scenariusze "eskalacji" zdają się wręcz nieograniczone. Przykład? Pierwszy poziom rozwiązań proponowanych przez Forda dotyczy wyłączenia lub - jeszcze lepiej - przejęcia zdalnej kontroli nad "funkcjami komfortu, jak chociażby:

  • układ wentylacji,
  • system audio,
  • system nawigacji satelitarnej. 

Zapłać albo słuchaj Justina Biebera?

Plan Forda zakłada, że jeśli - mimo upomnień wysyłanych drogą elektroniczną do kierowcy ten dalej uchylać się będzie od opłacenia rat za samochód, producent - zdalnie - dezaktywuje klimatyzację. To samo można też zrobić z nawigacją satelitarną czy systemem nagłośnienia. W drugim punkcie plan może być dużo bardziej przebiegły.

Teoretycznie Ford mówi jedynie o emitowaniu ostrzegawczych (czytaj irytujących) dźwięków mających przypominać kierowcy o konieczności opłacenia zaległych rat. Dokumentacja nie precyzuje jednak, czy chodzi jedynie o ostrzegawcze "dzwonki" czy raczej całkowite przejęcie kontroli nad systemem audio. W dobie chmur internetowych i szpiegujących nas nieustannie aplikacji, z technicznego punktu widzenia nic nie stoi przecież na przeszkodzie, by algorytm stworzył dla konkretnego użytkownika "antyplaylistę" i katował kierowcę kawałkami znienawidzonych wykonawców. A co, jeśli i to nie pomoże? 

Auto samo zwolni, albo się zbuntuje. W końcu jesteś tylko kierowcą

Z technicznego punktu widzenia można by po porostu unieruchomić pojazd zdalnie zostawiając sobie (producentowi) furtkę w oprogramowaniu sterującym ECU. Takie rozwiązanie wydaje się jednak ryzykowne z punktu widzenia prawnego.

By uniknąć pozwów, użytkownik musi mieć możliwość korzystania z samochodu w sytuacji awaryjnej. Inna sprawa, że producent będzie w stanie ograniczyć osiągi lub np. zablokować przejazdy na konkretnych trasach...
Mówiąc wprost - "obrażony" Ford w razie potrzeby zawiezie nas do szpitala, ale nie pozwoli na codzienne dojazd do pracy...

Było miło, pa kochanie. Odchodzę na złom

Na szczycie drabiny eskalacyjnej znalazły się funkcjonalności ułatwiające odzyskanie pojazdu od dłużnika. W przypadku aut z wyższym poziomem autonomii możliwe ma być np. "oddalenie się" od miejsca parkowania (oczywiście muszą na to pozwalać zamontowane w pojeździe czujniki) na niewielką (do kilku kilometrów) odległość, by samochód mogli bezpiecznie zabezpieczyć pracownicy firmy windykacyjnej. Mówiąc wprost, auto nie przeskoczy przez zamknięte ogrodzenie, ale jeśli zostawimy je na ulicy przed domem, może próbować uciec...

Absolutny hit dotyczy jednak aut z najwyższymi poziomami autonomicznej jazdy. Te mają być w stanie samodzielnie wrócić do dealera lub - uwaga - w przypadku stwierdzenia konkretnych usterek lub przekroczenia określonego przez producenta limitu przebiegu - udać się wprost do punktu demontażu pojazdów.

I jak wam się podoba przyszłość? Też nie możecie doczekać sie w pełni autonomicznej, bezpiecznej i ekologicznej motoryzacji?

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama