Samochody elektryczne

Rewolucja w autach elektrycznych? Pełna bateria w minutę!

Pamiętacie pomysły Renault, a potem Tesli, żeby zamiast ładować akumulatory w elektrycznych autach wymieniać je na pełne? Póki co pomysł nie wypalił, ale Chińczycy wracają do niego w nowej, całkiem obiecującej formie. Wymyślili system modułowych akumulatorów, pozwalający w minutę, całkowicie automatycznie wymieniać moduły pozwalające na przejechanie 200 km. System ma się nazywać EVOGO i wkrótce pojawić się w wybranych chińskich miastach.

Chińska firma Contemporary Amperex Energy Service Technology Ltd. (CAES), należąca do bateryjnego potentata CATL zapowiedziała budowę pierwszych stacji wymiany akumulatorów w 10 chińskich miastach, które jeszcze nie zostały wybrane. Problem w tym, że na razie jest tylko 1 samochód, w którym zastosowano te baterie. Największym wyzwaniem dla CATL może więc być namówienie innych producentów, żeby skorzystali z tego systemu, bo w zasadzie trzeba to zrobić już na etapie projektowania auta.

CAES pokazało stację wymiany, która przypomina myjnię automatyczną, tyle, że obok przelotowego stanowiska wymiany jest magazynek na 48 modułów bateryjnych. Cały obiekt jest bardzo kompaktowy, jak zapewnia CAES zajmuje trzy standardowe miejsca parkingowe. Sterowanie procesem wymiany odbywa się... oczywiście poprzez aplikację na smartfona.

Reklama

Czytaj także: Ile kosztuje ładowanie samochodu elektrycznego w Polsce?

Odpowiednia budowa baterii to podstawa

Chiński bateryjny potentat CATL będzie produkował moduły mające tylko dwa bieguny, jak w zwykłej baterii. System zarządzania baterią BMS będzie łączył się z oprzyrządowaniem samochodu bezprzewodowo. Pozwoliło to uniknąć jakichkolwiek dodatkowych wtyczek, które utrudniłyby montaż i demontaż baterii. Dodatkowo auto wyposażone w te baterie można normalnie ładować w ładowarkach, czy to szybkich czy wolnych.

Same baterie to spore prostokątne moduły, które w płycie podłogowej samochodu można układać jak kostki w tabliczce czekolady. Stąd zresztą ich nazwa - Choco-SEB. Pierwszego członu tłumaczyć raczej nie trzeba, a drugi to skrót nazwy Swapping Electric Block (wymienny blok elektryczny).

Chen Weifeng, dyrektor generalny CAES podczas prezentacji systemu Evogo powiedział, że wielkością mogą pasować do 80 proc. dostępnych obecnie na chińskim rynku modeli samochodów. Przeznaczono go do aut od segmentów A00 do C - w najmniejszym mieści się jeden moduł, a w największym trzy. Przy czym nie wszystkie trzy trzeba wozić. 

Jeżeli jeździsz autem segmentu C tylko w mieście, możesz w pracy czy w domu doładowywać baterie, to jeden moduł pozwalający na przejechanie ok. 200 km zupełnie wystarczy, a mniejsza waga samochodu pozwala na mniejsze zużycie energii, co w zasadzie też jest moim zdaniem sporą zaletą systemu. Kiedy trzeba pojechać w trasę - w ciągu minuty powiększasz zasięg o 200 km, a w ciągu dwóch o 400 km, montując dodatkowe moduły. Po powrocie do domu, kiedy zasięg 600 km przestaje ci być potrzebny, znowu można się ich pozbyć.

Na razie w taki system baterii został wyposażony tylko jeden samochód - produkowany przez koncern FAW mikrovan Bestune NAT, auto stworzone z myślą o car sharingu. W tym rodzaju działalności szybka wymiana akumulatorów ma szczególne znaczenie. Chen Weifeng podczas prezentacji systemu zapewniał jednak, że wkrótce pojawią się kolejne.

CAES na razie nie powiedziało nic o szczegółach, które mogą zadecydować o powodzeniu lub upadku całego projektu, przede wszystkim finansowych. Akumulatory to dziś bardzo duża część kosztu całego auta. 

  • Samochody będą sprzedawane z akumulatorami czy bez? 
  • Czy kupujący przełkną fakt, że kupując nowe auto z bateriami nowiutkie akumulatory (za które przecież zapłacili) będą wymieniać na kompletnie przypadkowe, o nieznanym stopniu zużycia? 
  • Jaka będzie cena wymiany, zwłaszcza w wypadku faktycznej zmiany ilości posiadanych modułów, kiedy akumulatory będzie się dobierać lub oddawać? 
  • Czy można będzie kupować auta z miejscem na 3 moduły mając tylko jeden moduł? 

Podobnych pytań pojawi się pewnie więcej, ale wydaje mi się, że to bardzo obiecujące rozwiązanie, które mogłoby bardzo mocno zmienić kwestie strachu przed stratą czasu przy ładowarkach. Tyle, że moim zdaniem ten system przede wszystkim powinien działać w trasie, a nie w miastach, gdzie można spokojnie ładować samochody podczas postojów pod domem czy miejscem pracy - oczywiście w idealnych warunkach, kiedy powstanie już w tych miejscach odpowiednia infrastruktura. Na razie można powiedzieć, że to system taki sam jak cała elektromobilność: obiecujący. Zobaczymy czy i kiedy te obietnice się spełnią.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama