Samochody elektryczne

Mamy kupować elektryki, ale auta będą coraz droższe. Wszystko przez baterie

Goldman Sachs - jeden z największych na świecie banków inwestycyjnych - prognozuje duże podwyżki cen baterii do samochodów elektrycznych. Szczyt osiągnąć mamy w roku 2023. Czy później będzie już tylko taniej?

Polscy kierowcy żyją dziś Krajowym Planem Odbudowy, w którym pojawiły się propozycje wprowadzenia aż dwóch nowych podatków dla posiadaczy samochodów spalinowych. Chodzi oczywiście o "zwiększenie atrakcyjności" pojazdów elektrycznych, czyli "zachęcenie" rodaków do szybszego zwrotu w kierunku elektromobilności. Proponowane podatki - od zakupu (płacony jednorazowo) i posiadania (płacony cyklicznie) samochodu - porównać można do metody kija i marchewki.

Kij wymierzony jest w mniej majętnych kierowców, którzy nie mogą nawet marzyć o zakupie auta elektrycznego (poważnym problemem będzie też ich dostępność na rynku wtórnym). Marchewką - w postaci zwolnienia aut elektrycznych z opłat - kuszone są osoby rozważające zakup elektryka. Niestety, ta druga grupa rozrastać się może zdecydowanie wolniej, niż wynikałoby to z ambitnych planów UE.

Reklama

Golden Sachs o cenach baterii do samochodów

Niepokojącą prognozą dotyczącą baterii i rynku pojazdów podzielił się ostatnio światowy potentat - Goldman Sachs. W opublikowanym z początkiem czerwca raporcie analitycy jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie prognozują, że w najbliższym czasie czeka nas skokowy wzrost cen baterii do samochodów elektrycznych. Niewielkim pocieszeniem może być fakt, że - zdaniem Goldman Sachs - w długofalowej perspektywie, wraz z pojawieniem się nowych rozwiązań technicznych, ceny baterii powinny zauważalnie się obniżyć. Otwartym pozostaje pytanie, jak długo przyjdzie nam na to czekać? Z analizy wynika, że najtrudniejszy może się okazać przyszły rok.

Prognoza wzrostu cen baterii prezentuje się następująco:

  • 2022 - wzrost cen o 18 proc.
  • 2023 - wzrost cen o 26 proc.
  • 2024 - wzrost cen o 15 proc. 2025 - wzrost cen o 8 proc.

Prognozy bazują na zjawisku hossy, jakie utrzymuje się na rynku metali niezbędnych do produkcji baterii, jak chociażby litu. Zdaniem Goldman Sachs w 2023 roku średnia cena magazynowania 1kWh w pojeździe elektrycznym osiągnie pułap 164 dolarów. Dla porównania jeszcze w 2021 roku były to 133 dolary. Pocieszające mogą być natomiast długofalowe prognozy zakładające rozwój technologii i unormowanie się cen metali. W skrajnie optymistycznym scenariuszu, już w 2025 roku cena baterii mogłaby osiągnąć nawet 114 dolarów.
Chociaż ta druga strona medalu może nieco napawać optymizmem, w obecnej sytuacji wydaje się to raczej mało prawdopodobne.

Biorąc pod uwagę inflację, kolejne problemy dotyczące dostępności półprzewodników i niepewność dostaw autorzy raportu prognozują kolejny spadek sprzedaży nowych samochodów. Ten - mimo wszystko - ominąć ma rynek aut elektrycznych, a motorem jego rozwoju będą m.in. rosnące ceny paliw płynnych.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne | ceny samochodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy