Poważne konsekwencje grożą Arturowi Zawiszy

Policja prowadzi dochodzenie ws. spowodowania wypadku drogowego z udziałem byłego posła Artura Zawiszy, w którym obrażeń doznała rowerzystka.

Jak podkreślił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński, przyjęta kwalifikacja prawna jest robocza. Zaznaczył, że do przyjęcia ostatecznej kwalifikacji niezbędna będzie opinia biegłego i ustalenie, czy obrażenia pokrzywdzonej powalają na zakwalifikowanie zdarzenia jako wypadku drogowego. To oznacza obrażenia wymagające leczenia przez ponad siedem dni.

Z kolei z informacji przekazanej przez rzecznika Komendy Stołecznej Policji Sylwestra Marczaka wynika, że w związku ze zdarzeniem, w którym brał udział Zawisza, są prowadzone czynności w kierunku art. 180a kodeksu karnego, czyli prowadzenia pojazdu po cofnięciu uprawnień do kierowania. Policjant zaznaczył, że czyn ten jest zagrożony karą do dwóch lat pozbawienia wolności.

Reklama

Marczak nie wykluczył, że w razie poważnych obrażeń i leczenia pokrzywdzonej rowerzystki powyżej siedmiu dni kierowca może odpowiadać za spowodowanie wypadku drogowego. W tym przypadku odpowiedzialność karna wynosi do trzech lat więzienia.

W piątek w Warszawie prawicowy polityk, były poseł Artur Zawisza, prowadząc samochód, potrącił jadącą rowerem pracownicę BBN. Kobieta z obrażeniami trafiła do szpitala. Czeka ją poważna operacja kolana. Policja ustaliła, że sprawca był trzeźwy, nie miał jednak uprawnień do kierowania pojazdami. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Zawisza znowu prowadził auto i został zatrzymany przez policję do kontroli drogowej.

Zawisza w 2016 r. stracił prawo jazdy za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. Sąd wydał mu zakaz prowadzenia pojazdów, który wygasł z końcem lipca tego roku. Polityk wciąż nie ma prawa jazdy.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy